Artykuły

Miłość i porcelana

"Pasterka i kominiarczyk" w reż. Daniela Arbaczewskiego w Teatrze im. Andersena w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Historia miłości porcelanowych laleczek - to nowa propozycja Teatru Andersena dla najmłodszych. Bajkę "Pasterka i kominiarczyk" wyreżyserował Daniel Arbaczewski.

Daniel Arbaczewski studiował we Wrocławiu, z Teatrem Andersena związany jest od 2002 roku, na lubelskiej scenie debiutował bodaj właśnie w listopadzie przed ośmiu laty rolą Tima w "Hebanowej baśni" Heleny Kołaczewskiej w reżyserii Włodzimierza Fełenczaka. Nie mógł to być przypadek, albowiem Arbaczewski uwielbia książki i podróże, akurat w tym roku był na wyprawie w Mozambiku. To aktor-lalkarz z wyobraźnią, który szuka różnych form aktywności, w teatrze nie ogranicza się do aktorstwa, przed rokiem przygotował autorski monodram "Pieśń o Rolandzie", teraz wziął się za reżyserię, zapraszając do współpracy, jak i przy "Rolandzie" przede wszystkim twórców lubelskich. Scenariusz do "Pasterki i kominiarczyka" napisał Marcin Wroński, znany dotychczas jako autor kryminałów osadzonych w lubelskich realiach. Muzykę przygotowuje Rafał Rozmus z Instytutu Muzyki UMCS, z kolei znany m.in. jako autor znakomitej muzyki ilustracyjnej do filmów niemych. Scenografię zaprojektowała Anna Chadaj, która współpracowała z Teatrem Andersena m.in. przy "Dzikich łabędziach".

Powstał spektakl ciekawy inscenizacyjnie - oglądamy historię, jaka przytrafia się mikołajkowym prezentom, porcelanowym laleczkom przedstawiającym pasterkę i kominiarczyka, które jednak chwilami potrafią przybrać formę wielkich tzw. lalek korpusowych, w których wnętrzu znajduje się animujący jej aktor. Z niejakim niedowierzaniem patrzymy, że w ten sposób można zagrać... Chińską Wazę (Ilona Zgiet), a Stary Chińczyk (Piotr Gajos) okazuje się być chyba trzymetrowego wzrostu. Takie cuda kreuje tylko teatr lalek - i to chyba zastanie w pamięci z tego spektaklu. Tak się jednak składa, że na małej scenie, jaką posiada Teatr Andersena, tak wielkie konstrukcje lalkowe mają niewiele przestrzeni, aby pokazać pełnię swych możliwości i rozwinąć choreografię animacji do sposobu zapierającego dech. Nic nie pomaga fakt, że aby wydobyć urok i potęgę tych lalek do minimum ograniczono scenografię posługując się tylko ekranami i ramami symbolizującymi zmianę otoczenia. Chwilami spektakl traci tempo, a tekst Andersena podrasowany polską mową potoczną tylko momentami je podkręca. Chciałoby się również, aby pojedynek, który zmienia scenę w niesamowicie kłębowisko symbolizując zmagania dobra ze złem nie robił wrażenia szamotaniny w ciasnym wnętrzu. A mimo to bajka broni się i czytelne staje się przesłanie, jakie w nią włożył Hans Christian Andersen, a Daniel Arbaczewski po swojemu przedstawił. To historia o miłości i walce o sprawiedliwy świat, którą można także rozumieć bardziej przyziemnie: że chodzi o wierność zasadom, jakie się wyznaje, o odwagę stawania w obronie innych, o zachowanie koleżeństwa i przyzwoitości.

Warto zwrócić uwagę na muzykę Rafała Rozmusa, która wprowadza do teatru coś z konwencji muzyki filmowej i ilustracyjnej, jest jak echo i przewodnik rytmu wydarzeń i ich emocjonalnego wymiaru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji