Artykuły

Spowiedź błędnego rycerza

Jeśli ktoś w najnowszej prapremie­rze Teatru Lalek "Arlekin" chce szu­kać wiernej inscenizacji książki Cervantesa, będzie srodze zawie­dziony. Waldemar Wolański bardzo dowolnie wykorzystuje i interpretuje znane wątki "Don Kichota".

Przedstawienie opowiada o ostat­nim dniu z życia Don Kichota. Czło­wiek z La Manchy jest już stary, słaby, chory i przeraźliwie samotny. Rosynant zdechł, Sancho Pansa okazał się szubrawcem, a on sam romantycznym głupkiem. Stojąc nad grobem, błędny rycerz robi rachunek sumienia.

Spektakl zaczyna się bardzo dyna­miczną walką trzech młodzieńców na szpady (świetnie ułożoną przez Walde­mara Wilhelma), niezwykłym korowo­dem zjaw bez twarzy i monumentalną muzyką Krzysztofa Dziermy z granymi na żywo akustycznymi "wstawkami" gitarowymi Albina Brzezińskiego. Po tak znakomitym wstępie należałoby oczekiwać, że w myśl znanej reguły napięcie będzie wciąż rosło, a reżyser ura­czy nas jeszcze ciekawszymi efektami. I tu widza spotyka rozczarowanie. Sceny fechtunku powtarzają się w nie­skończoność, a zjawy już nie fascynują, ale nudzą przydługim snuciem się po scenie. I później kolejne dobre pomysły, jak choreograficzne pojedynki Dulcynei starej (Maria Sowińska) i młodej (Masza Bogucka-Bauman), czy fla­menco (szkoda że tak letnio zatańczo­ne), reżyser eksploatuje do znudzenia. Warto jednak przetrzymać pewne dłużyzny i autocytaty dla kilku niezwy­kłej urody rozwiązań inscenizacyjnych. Należą do nich rewelacyjna scena rozpusty, która rozgrywa się... pod spódni­cą Dulcynei, śmierć Rosynanta oraz ta­neczne i aktorskie wejścia fenomenal­nie zgrabnej Maszy Boguckiej-Bauman, wodzącej biednego rycerza na pokuszenie. Na słowa uznania zasługuje również palenie grzesznicy na stosie żywym ogniem (szkoda, że aktorka zo­stała zbyt dosłownie rozebrana), walka Wiatraka i kobiet o Don Kichota oraz wejścia Dziewczynki z wdziękiem za­granej przez 4-letnią Angelikę Czyż.

Przedstawienie ma genialną sce­nografię Marii Balcerek. Piękne suk­nie i koronkowe maski pań oraz wielopoziomowe dekoracje przyćmiewa bezkonkurencyjny symboliczny Don Kichot. Animowana z wielką ma­estrią przez trzech aktorów lalka (gło­su użycza jej Mieczysław Dyrda) ma bardzo wyrazistą twarz, a jej zbroja zrobiona z połączonych śrubami sia­tek, prętów i obręczy jest w środku pusta. Brawa należą się również za kilka wersji Wiatraka, który ze sceny na scenę rośnie i ożywa, by pod koniec wezwać do siebie bohatera głębokim głosem Ireneusza Kaskiewicza.

"Don Kichot" Wolańskiego jest pięk­nym plastycznie, momentami porywa­jącym widowiskiem. Niestety, wspa­niała forma przytłacza warstwę tre­ściową przedstawienia. To, co autor chciał nam powiedzieć, na temat życia, miłości, śmierci i samotności, okazało się zbyt pokrętne i wątłe, by przebić się przez inscenizacyjne fajerwerki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji