Artykuły

Dramat o historii i wolności osobistej

- Dla mnie teatr jest sztuką, która musi podejmować gorące tematy, musi obrażać publiczność - mówi Julia Holewińska, autorka sztuki "Ciała obce", laureatka tegorocznej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej.

Holewińska jest młodą dramatopisarką, teatrolożką i recenzentką, doktorantką Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Na swoim koncie ma m. in. sztuki " Wodewil" i "Zina". Akcja "Ciał obcych" toczy się w latach 80, osadzona jest w środowisku opozycji. Tekst dotyka jednak nie tylko tematyki starcia wartości i sprzecznych modeli odpowiedzialności za ojczyznę, ale także (lub: przede wszystkim) poszukiwania własnej tożsamości.

Rozmowa z Julią Holewińską [na zdjęciu]:

Mirosław Baran: Mogłabyś rozwinąć to, co mówiłaś ze sceny, odbierając nagrodę...

Julia Holewińska: - ... że lepiej piszę niż przemawiam? (śmiech)

Nie - że traktujesz nagrodę jako oddanie głosu tym, którzy głosu w historii nie mają.

- GND jest z pewnością wyróżnieniem dla mnie i mojego dramatu, ale jednocześnie jest to nagroda dla wszystkich - głównie kobiet, choć nie tylko - którzy w historii są nieobecni. Dotyczy to wszystkich "marginesów". I nie używam bynajmniej tego zwrotu pejoratywnie. Sztuka "Ciała obce" opowiada o człowieku, który zmienia płeć. Starałam się, jak mogłam, pisać o tej postaci jak najlepiej. Czas najwyższy, by osoby tego typu też miały swoje miejsce w historii. Bo nie tylko dzielni chłopcy robili rewolucje. Od dawien dawna jest tak, że ordery przypinają tylko prawi, silni mężczyźni. A nie powinno tak być.

Która z płaszczyzn - wielka historia czy osobiste poszukiwania bohatera - była dla ciebie ważniejsze przy pisaniu tekstu?

- Obie te płaszczyzny wydawały mi się na równi ważne; w obu chodzi przede wszystkim o szukanie wolności. I nieważne, czy to wolność narodowa, gdzie mój bohater walczy o wolną Polskę jako opozycjonista; czy wolność osobista, jak w scenach, w których walczy o swoją godność, swoją prawdę, o prawo do swojej tożsamości.

Nie boisz się odbioru Twojej sztuki? Ten tekst może być uznany za prowokacyjny.

- Gdybym się czegoś takiego bała, to w życiu bym się nie zajmowała teatrem. Dla mnie teatr jest sztuką, która musi podejmować gorące tematy, musi obrażać publiczność. Spektakl musi widza zaboleć. Gdy ktoś się poczuje "Ciałami obcymi" oburzony - to wspaniale. Ale nie o to oczywiście mi chodziło, nikogo tym tekstem nie chciałam obrażać. Chciałam odmitologizować naszą historię, pokazać, ze opozycja nie była w latach 80. tylko czarno-czerwona. Wracając do pytania: nie boję się krytyki i głosów oburzenia.

Po wielu polskich dramatach najnowszych, zajmujących się wielką historią - choćby w cyklu telewizyjnych dokudram - pojawia się coraz więcej tekstów odwołujących się do historii, ale odchodzących od realizmu, z subiektywizacją świata przedstawionego. Sądzisz, że ten nurt się utrzyma?

- Dla mnie dokudrama dominująca w Teatrze TV to spektakle z tezą. Oglądam je często z zaciekawieniem, ale nie jako teatrolog, tylko widz z pewnymi brakami w wiedzy historycznej. To możliwość obcowania historią, choć zwykle są to bardzo złe spektakle. Myślę, że faktycznie i w dramacie, i w teatrze polskim dominuje wielka historia. I ciągle bardzo rzadko sięga się po małe, indywidualne historie. A na tej zasadzie zaciekawił mnie mój bohater/bohaterka. Bardzo chciałam pokazać małą narracją, losy jednego człowieka w wielkiej historii. Czy takich tekstów będzie więcej? Trudno mi odpowiadać za innych autorów.

Czy masz już propozycje wystawienia "Ciał obcych"?

- Mam. Choć nie chcę o tym mówić, dopóki nie podpisałam umowy. Nie jest to jednak propozycja z Teatru Miejskiego w Gdyni, tylko z jednego z warszawskich teatrów.

Teksty sztuk-finalistów: www.gnd.art.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji