Artykuły

Polska - jaka była, jaka jest, jaka może będzie

Przypominając twórczość wybitnych poetów polskich: Słowackiego, Mickiewicza, Wyspiańskiego czy Hemara, pragnę porozmawiać z widzem o Polsce - mówi BARBARA DOBRZYŃSKA, aktorka, śpiewaczka operowa, autorka scenariuszy i reżyser spektakli teatralnych i widowisk patriotycznych

Rozmawia Temida Stankiewicz-Podhorecka

Interesują Panią nie tylko sprawy artystyczne, ale aktywnie włącza się Pani również w życie społeczne. Taka postawa nie jest popularna w środowisku artystycznym. Liczyła się Pani z konsekwencjami, dokonując takiego wyboru?

- Owszem. Na ten mój wybór złożyło się kilka powodów. Jestem aktorką, ale też członkiem NSZZ "Solidarność". W czasie stanu wojennego występowałam w kościołach, a także oglądałam występy moich znanych koleżanek i kolegów artystów, którzy w tamtym czasie z wielkim przejęciem recytowali strofy wybitnych polskich poetów: Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida czy Stanisława Wyspiańskiego. Potem nastał rok 1989 i przyszła długo oczekiwana wolność. Myślałam wtedy, że nareszcie będę mogła grać w spektaklach nieocenzurowanych, a wybitni reżyserzy pokażą nam swoje wspaniałe inscenizacje dzieł narodowej literatury. Przecież również i o to walczyłam w "Solidarności". No i zaczęła się ta moja wymarzona wolność, która okazała się wolnością od wszystkiego.

...i to w różnych dziedzinach życia, co boleśnie odczuwamy obecnie.

- Ale pozostańmy na razie przy kulturze. Jedną z pierwszych rzeczy, która na fali "wolności" wprawiła mnie w osłupienie, było ukazanie się wódki pod nazwą "Chopin". Kiedy ochłonęłam, zaczęłam protestować przeciw temu, pytając zasłużone dla kultury "autorytety", dlaczego nie reagują. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Moje pytania zbywano milczeniem. Sądzę, że gdyby Chopin żył, wytoczyłby proces decydentom. On sam i jego muzyka nie potrzebują wódczanej reklamy. Jeżdżę po świecie i nie widziałam wódki "Bach", "Beethoven", "Liszt", "Czajkowski", a nawet "Penderecki". Pytam, czy nas, Polaków, ma reprezentować w świecie wódka "Chopin" czy muzyka Chopina, której w mediach jest jak na lekarstwo. Nawet w kończącym się już Roku Chopina.

Tu muszę się wtrącić, bo zakończony niedawno XVI Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina był w całości transmitowany w TVP na kanale Kultura. Także Drugi Program Polskiego Radia wiele czasu antenowego oddał Konkursowi.

- No tak, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że z tych pasm nie wszyscy mogą korzystać. Ile osób ma dostęp do kanału Kultura w TVP? A Dwójka radiowa jest pasmem tzw. niszowym. Ponadto konkurs to wyjątkowa rzecz, a cały Rok Chopinowski?

Zgoda. Ale wróćmy do tematu Pani rozczarowań wolnością w dziedzinie kultury po 1989 roku...

- Spójrzmy, co niesie owa wolność we współczesnej plastyce, w sztukach wizualnych. "Wybitni, twórczy malarze" domalowują wąsy wizerunkowi Matki Bożej Jasnogórskiej. Niejaka Nieznalska wiesza na krzyżu genitalia. Nie zauważyłam żadnego protestu ze strony "rozmodlonych" artystów plastyków, nie znalazłam żadnego oświadczenia tej grupy artystów, którzy stwierdzaliby, iż tacy osobnicy, jak pani Nieznalska, w środowisku plastyków postrzegani są jako persona non grata. A w Operze Narodowej? Przypomnijmy sobie inscenizację "Strasznego dworu" z 2001 r. w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Rzeczywiście, był to straszny dwór, lecz nie Stanisława Moniuszki. Ale co się dziwić, skoro reżyserowi i jego "dziełu" patronował Polmos. Idźmy dalej i zobaczmy, co owa "wolność od wszystkiego" przyniosła teatrowi. Na scenach renomowanych teatrów, jak na przykład Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, zaczęły się pojawiać spektakle, które trudno nazwać wydarzeniami artystycznymi, raczej wydarzeniami brukającymi tę zasłużoną scenę, która kiedyś była naszą dumą. Nawet na forum światowym.

Niestety, niszczenie teatru to proces rozwojowy. Dziś objął już niemal wszystkie sceny. A wystawianie spektakli jadowicie antypolskich i antykatolickich stało się normą...

- Podobnie jest z literaturą tworzoną współcześnie. Wolność, która pojawiła się po 1989 r., przez chwilę stworzyła promyk nadziei, co szybko okazało się złudne. Na pewno wiele osób pamięta książkę poety-opozycjonisty Stanisława Barańczaka "Bóg, trąba i Ojczyzna". W książce tej ów opozycjonista profanuje najbardziej znaczące dla nas, Polaków, wiersze, porównując Polskę do pawilonu, Polaków do dżdżownic, ameb, pleśni, Papieża zaś do słonia. A rzecz ukazała się dzięki Wydawnictwu Znak, za zgodą redaktora Jerzego Turowicza i Jacka Woźniakowskiego.

Te prześmiewczo-szydzące tony ze wszystkiego, co jest nasycone polskością, wciąż dominują u współczesnych pisarzy. Wystarczy prześledzić komu "salon" przyznaje literacką Nagrodę Nike.

- Skandalom i niszczeniu polskiej kultury nie ma końca. Nie o taką Polskę walczyliśmy. Początkowo wszystkie te skandalizujące przedsięwzięcia budziły moje zdumienie. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że ci sami twórcy, których Kościół gościł na występach, a wielu obecnym decydentom - wtedy "bojowcom" "Solidarności" - udzielał także schronienia, teraz uderzają w Kościół, w naszą wiarę chrześcijańską, w spuściznę kultury narodowej i jej twórców. Kpią z powstań narodowych, z krwi naszych przodków, którzy oddawali swoje życie, aby Polska była wolna, aby przyszłe pokolenia Polaków rozwijały się swobodnie w swojej kulturze, wierze i tradycji. Gdyby nasi przodkowie wiedzieli, co się dziś będzie działo w Polsce, nie sądzę, że chcieliby oddać życie za tych rodaków, którzy obecnie wyśmiewają ofiarę z ich życia. Dlatego zrodził się we mnie bunt, który towarzyszy mi od 1989 roku, ponieważ czuję się zawiedziona i oszukana. Ale to, co najbardziej mnie przeraża, to brak odpowiedzialności za przyszłe młode pokolenia Polaków skazanych na wykorzenienie z własnej kultury, wiary i tradycji. Obserwuję, jak ochoczo i rączo tyle uznanych "autorytetów" artystycznych (i nie tylko) realizuje testament Stalina i Hitlera, który powiedział: "Odebrać narodowi kulturę, wiarę i tożsamość, a nie będzie narodu". Czasem się zastanawiam, czy owe "autorytety" sobie to uświadamiają. Chyba tak, skoro mają się za inteligentnych i oświeconych. A więc chyba wiedzą, co robią. I to mnie przeraża.

Myślę, że w tym wypadku nic nie dzieje się przypadkowo i spontanicznie. Tak jak i na Krakowskim Przedmieściu, w miejscu krzyża smoleńskiego, gdzie niebezpieczni bojówkarze zostali solidnie przygotowani do zastraszania, upokarzania, a nawet bicia obrońców krzyża. Widziałam to wielokrotnie. Często spotykam tam Panią. Mam jeszcze w uszach dźwięk Pani głosu, gdy tak pięknie mówiła Pani o prawie do obecności krzyża w przestrzeni publicznej.

- Zaczepiła mnie studentka socjologii z Uniwersytetu Warszawskiego, pytając, po co tu stoimy i dlaczego modlimy się o przywrócenie krzyża na Krakowskim Przedmieściu. A w ogóle, co to za widok. Te okropne stare kobiety powinny siedzieć w domu albo w kościele, a nie zakłócać porządek na reprezentacyjnej ulicy Warszawy. Postraszyła, że jak oni, młodzi, dojdą do władzy, to odbiorą nam za to emerytury.

Chyba nie wiedziała, co mówi...

- Udzieliłam jej więc małej lekcji historii i powiedziałam, że te już stare i - według niej - okropne kobiety, w stanie wojennym układały, na znak protestu, krzyż z kwiatów na ówczesnym placu Zwycięstwa, modląc się o wolność. To dzięki nim - powiedziałam - macie teraz państwo paszporty w domach, a nie w Urzędzie Bezpieczeństwa, jak to było za czasów PRL. To dzięki nim, niezłomnym kobietom, matkom, żonom ukształtował się Marszałek Polski Józef Piłsudski czy prezydent Polski, śp. Lech Kaczyński. A jeżeli chodzi o krzyż, to Polacy na przestrzeni wieków zawsze krzyżem znaczyli tragedie narodowe. Dzień 10 kwietnia 2010 r. stał się dniem tragedii narodowej XXI wieku w historii Polski, gdyż zginęła kolejna, wspaniała polska elita.

Słuchała? Nie próbowała przerwać?

- Sprawiała wrażenie, jakby o tym wszystkim nie wiedziała. Zapytała, dlaczego tak bijemy się o ten krzyż. Odparłam, może nieco z patosem, ale prawdziwie, że stolica Polski, Warszawa, dlatego "krzyżami się mierzy", bo to miasto niezłomne i bohaterskie. I podałam przykłady: krzyż na Cytadeli to znak po powieszonych przez cara Rosji Aleksandra II wielkich Polakach - Romualdzie Traugutcie i przywódcach Powstania Styczniowego. Krzyż na Pradze to znak rzezi Pragi, gdzie Moskale zamordowali 20 tysięcy warszawian. Bruk Warszawy leży na grobach powstańców. Krzyż w ręku króla Zygmunta III Wazy góruje nad Warszawą. A krzyż Chrystusa przed bazyliką Świętego Krzyża z przesłaniem "Sursum corda" - w górę serca, każdemu z nas, wierzących, dodaje nadziei, że z krzyżem mimo ofiary - zawsze odnosimy zwycięstwo. Dlatego krzyż przed Pałacem Prezydenckim powinien stanąć jako znak zwycięstwa dobra nad złem smoleńskim. O to się modlę, przychodząc do tych grup modlitewnych, w których rozpoznaję ludzi wiernych Bogu i Ojczyźnie. Z nimi się utożsamiam jako "stary i okropny moherowy beret".

Ten "okropny moherowy beret" napisał scenariusz i wyreżyserował przedstawienie słowno-muzyczne z udziałem artystów scen warszawskich. Dlaczego dała Pani tytuł swojemu spektaklowi: "Polska - ale jaka"?

- To pytanie najpierw zadał Juliusz Słowacki. Powtórzyli je: ks. kard. Stefan Wyszyński, Jan Paweł II i wielu znakomitych Polaków, którym Ojczyzna i jej sprawy leżą na sercu. Ojczyzna nie jako trampolina do władzy, ale jako ochrona jej granic, ziem, dobra Narodu Polskiego i jego godności. Pozbawianie godności Narodu poprzez bezczeszczenie jego kultury, języka, wyśmiewanie tradycji czy profanowanie symboli naszej wiary prowadzi do wynaradawiania Polaków. To sprawia, że wstydzą się Ojczyzny - Polski, podejmują najgorszą pracę na obczyźnie. Przegrywając swoje życiowe szanse jako młodzi ludzie, stają się niewolnikami innych narodów. Dlatego przypominając twórczość wybitnych poetów polskich: Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza, Stanisława Wyspiańskiego czy Mariana Hemara, pragnę porozmawiać z widzem o Polsce: jaka była, jaka jest i jaka może kiedyś będzie.

Bardzo dziękuję za rozmowę. A Czytelników zapraszamy na premierę 15 listopada o godz. 19.00 do Centrum Kultury Civitas Christiana w Warszawie przy ul. Mokotowskiej 16B.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji