Artykuły

"Aj waj?...", czyli kabaret do słuchania

Jedna z najlepszych premier roku - zachwycali się pięć lat temu krytycy teatralni. Właśnie ukazała się muzyczna rejestracja przedstawienia "Aj waj! czyli historie z cynamonem" - płytę recenzuje Tomasz Handzlik w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Od razu przyznam się, że spektaklu nigdy nie widziałem. I wcale nie żałuję, bo kabaretów po prostu oglądać nie lubię. Teraz jednak nie muszę się już wcale wybierać do teatru. Kiedy słucham "Aj waj! czyli piosenki z cynamonem", opisywane tu historie i zdarzenia jak żywe stają przed oczami.

Mocną stroną nagrania są oczywiście teksty. Raz zabawne, iście kabaretowe (wszak autor tekstów Rafał Kmita zaczynał jako artysta kabaretowy), będące błyskotliwym obrazem żydowskiego życia, innym razem poważne, skłaniające do refleksji ("Przysłuchujcie się starym przedmiotom, bo jak pewien chasyd powiedział: stare rzeczy gadają ze sobą, stare rzeczy lubią pośpiewać ") albo poruszające, jak choćby ta, wyśpiewana z sercem i natchnieniem przez Sonię Bohosiewicz "Kołysanka":

Lulu, aj, lulaj li

Śpij sobie, synku mój, śpij.

Niech cię, okruszku, sen oplata,

Lulaj w kolebce moich dłoni;

Po co ci spieszyć się do świata,

Po co się spieszyć na tę stronę.

Lulu, aj, lulaj lu

Lepiej tam w snach niźli tu.

Lulu, aj, lulaj la

Lepiej jest tam - w twoich snach.(...)

Bo życie, mój mały, nie takie jest wcale,

Jak zdaje się w matki ramionach.

I poznasz ciemniejszy człowieka kawałek,

Z podłością ty jeszcze się spotkasz.

I przytrafią się tacy, co w twarz rzucą ci,

Żeś odmieniec, żeś wróg, żeś przeklęty jest Żyd.

Generalnie króluje tu jednak nastrój zabawy i dowcipu. Na przykład w historii o tym, jak stary żyd szedł na targ sprzedać kozę, lecz w przydrożnej karczmie przepił nie tylko zwierzę, zegarek i surdut, ale nawet morał swej opowieści (w roli żyda kapitalny Andrzej Róg). Albo o pięknej dziewczynie z czarnymi lokami, ze wspaniałą figurą, mądrej jak sam Mojżesz i w ogóle niegadającej ("na dodatek z sensem!"). Tyle że - jak zaznacza w finale piosenki Abram (Piotr Sieklucki) - na świecie takiej dziewczyny, niestety, nie ma.

Napisane przez Rafała Kmitę historie nie miałyby pewnie tej energii, gdyby nie świetni wykonawcy. Wcielający się nie po raz pierwszy w role żydów aktorzy Andrzej Róg, Marcin Kobierski i Marta Bizoń czy przyciągający pełnym magii głosem Tadeusz Kwinta.

Ale nie tylko teksty są siłą "Piosenek z cynamonem". Znakomite są również kompozycje krakowskiego specjalisty od muzyki teatralnej Bolesława Rawskiego. To muzyka, która równie dobrze mogłaby zaistnieć jako muzyka czysta, bez tekstów i gry aktorskiej. Wsłuchajmy się w otwierające album "Aj waj! czyli..." swoiste preludium do tego spektaklu. Nieco mroczne, tajemnicze, wywołujące dreszcze. Albo "Jankielowy kapelusz", "Abram i Berko", "Deszczowy kochanek", "Tańczy nasz rebe" - utwory, w których odzywają się echa nie tylko muzyki klezmerskiej czy "Skrzypka na dachu", lecz także jazzu, swingu, muzyki bałkańskiej, a nawet klubowej i hip-hopu (!). Muzyczną zabawę wysokich lotów gwarantuje zresztą zespół instrumentalistów, z klarnecistą Januszem Witko, trębaczem Jarosławem Spałkiem, skrzypkiem Wojciechem Marcinkowskim, flecistą Stefanem Błaszczyńskim, akordeonistom Jackiem Hołubowskim i puzonistom Markiem Michalakiem na czele. Cymes, po prostu cymes.

Płyta

Grupa Rafała Kmity

Aj waj! czyli piosenki z cynamonem

Oko-Art 2010

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji