Adam Hanuszkiewicz o nowej inscenizacji "Wesela"
11 bm. na scenie Teatru Narodowego w Warszawie wpisanej w ostatnich latach w krajobraz teatralny Polski licznymi inscenizacjami Adama Hanuszkiewicza, budzącymi już to zachwyt, już to oburzenie, lecz nigdy nie pozostawiającymi widza obojętnym - odbywa się premiera "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego. O środowej premierze od dawna głośno w Warszawie, do czego przyczyniła się też obecność wielu widzów na próbach i telewizyjna transmisja fragmentów prób w Teatrze Narodowym. Czytelników naszych zapoznać chcemy i krótką wypowiedzią Adama Hanuszkiewicza, kierownika artystycznego tej zasłużonej placówki i reżysera widowiska, której udzielił na pytania Kuriera.
- 11 lat temu graliśmy "Weselej w Teatrze Powszechnym i obwieźliśmy je przez pół Europy. 350 przedstawień obejrzało ponad ćwierć miliona widzów. W międzyczasie teatr się rozwinął, przybyli nowi widzowie, przyszły nowe doświadczenia teatralne...
- Jestem silnie związany z tym pierwszym "Weselem" - mówi Adam Hanuszkiewicz. - Myślę, że z niego urodził się cały mój teatr. Pół roku temu zawiesiłem spektakl, nie mając jeszcze wówczas żadnej koncepcji nowej premiery.
- Postanowiłem sprawdzić kształt mego teatru na "Weselu"... jak w lustrze. Brzmi to patetycznie, ale to jest prawda. Inscenizacja wyszła od mojej dawnej, a jednorodnie od niej odchodzi. Cała obsada jest zmieniona.
Nie chcę przed przedstawieniem mówić o spektaklu, ani o kolegach. Nie robimy specjalnych uroczystości jubileuszu, lecz mija wszak 50 lat od nazwania tej sceny, po objęciu jej przez Juliusza Osterwę, Teatrem Narodowym i 25 lat powojennej działalności teatru odbudowanego z gruzów przez Wojsko Polskie.
W obsadzie cała plejada znakomitych aktorów. Ja zaś gram Poetę i jestem jedyny ze starej obsady w tej roli. Ale tym razem gram oczywiście starszego pana, do flirtu z Maryną zaangażowałem już młodszych...
No i jeszcze - scenografia Adama Kiliana, a muzyka młodego wrocławskiego kompozytora - Zbigniewa Karneckiego...