Artykuły

Kabaret metamatematyczny

TEATR IM. W. BOGUSŁAWSKIEGO W KALISZU. "Tumor Mózgowicz" Przełom matematyczny jako pretekst dla niezobowiązującej zabawy, albo lekka forma kryjąca kilka niebanalnych problemów. "Tumora Mózgowicza" można czytać i tak, i tak.

Barczysty, gburowaty geniusz-matematyk. Jego demoniczna żona, upadła arystokratka (ze skłonnością do rodzenia kolejnych potomków przypominająca królika) oraz piękna i zmysłowa, acz niedostępna pasierbica. Rewolucyjne odkrycie matematyczne i urzędnicy mający za zadanie nie dopuścić do jego upowszechnienia (a co za tym idzie - do obalenia starego porządku świata). Zdegenerowana europejska cywilizacja i egzotyczna, jak z narkotycznej wizji, wyspa Timor. Intelekt zantagonizowany z cielesnością, geniusz w walce z chamstwem...

"Tumor Mózgowicz", mimo że z założenia lekki i groteskowy, a zdaniem reżysera Jana Nowary wręcz komiksowy, rzadko gości w repertuarze teatrów. Większym powodzeniem cieszą się późniejsze, "poważniejsze" dramaty Witkacego, jak choćby "Szewcy" (wystawione zresztą w ubiegłym sezonie w Kaliszu). Nowara postanowił jednak, że zmierzy się właśnie z "Tumorem". Notabene, nie po raz pierwszy. Wcześniej reżyserował tę sztukę w Opolu.

Spektakl, opatrzony podtytułem "Kabaret metafizyczny", rozgrywa się w specjalnie do tego celu zaadaptowanym foyer Teatru im. Bogusławskiego. Aktorzy grają w wąskim przejściu między zwróconą do siebie vis-a-vis publicznością oraz na dwóch podwyższeniach, na krańcach owego przejścia. Grają i... śpiewają, bo jak na kabaret przystało, we właściwą akcję wplecione są krótkie songi. Nie wszystkie partie wokalne pochodzą z tekstu dramatu, reżyser posłużył się bowiem cytatami z innych dzieł Witkacego. Niby prosty to zabieg, ale efekt jest nadspodziewanie dobry.

To, co u Witkiewicza najistotniejsze - wybrzmiewa dobrze. Czytelna jest główna oś dramatu i wszystkie jego poboczne konflikty, a postaci są odpowiednio wyraziste i skontrapunktowane, zwłaszcza troje głównych bohaterów: Tumor (Piotr Szulc), jego żona Rozhulantyna (Małgorzata Andrzejak) oraz Izia (Ewa Szumska). Główne akcenty położył Nowara na erotyczne zależności między postaciami: wysiłki Tumora motywowane są raczej fizycznym popędem do Izi niż chęcią zapanowania nad światem (jak to bywa u innych inscenizatorów). Urzędnik Green rywalizuje z Tumorem jak z mężczyzną, a nie naukowcem. Rozhulantyna bardzo wyraźnie traktuje męża jako materiał rozrodczy, a nie jako obiekt miłości. Wizualnie spektakl również działa na zmysły, zwłaszcza rozgrywająca się w czerwonej poświacie, efektowna sekwencja scen na tropikalnej wyspie Tumor.

Kaliski "Tumor Mózgowicz" to przedstawienie wybitnie "obrazkowe", dopieszczone w detalach. Ja obejrzałem je z przyjemnością, choć, oględnie mówiąc, nie należę do miłośników twórczości młodszego Witkiewicza. "Obrazkowe" w jego przypadku nie oznacza, że spektakl pozbawiony jest witkacowskich sensów i kolejnych den. Przeciwnie, tajemnica jest tu na wyciągnięcie ręki i nie rozpływa się w niebycie po zamilknięciu finałowych oklasków. Spektakl jest zrobiony na tyle inteligentnie, że można go oglądać i jako "Tumora Mózgowicza" z "kabaretem metafizycznym" w podtytule - i jako "Kabaret metafizyczny" według "Tumora Mózgowicza". Od widza zależy, co wybierze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji