Artykuły

Rachunki za Jedwabne

"Nasza klasa" każe nam słuchać świadectw cierpienia, żeby nauczyć się je zauważać, kiedy cierpieniu można jeszcze zaradzić. Do klasy udajemy się po naukę etycznych odruchów i żeby wyrobić w sobie nieufność wobec mówienia wierszem. Także tym wierszem, w którym zwrotki składają się ze słów "znowu Żydzi?" - pisze Maciej Gdula w Krytyce Politycznej.

"Nasza klasa" opowiada historię uczniów z małego miasteczka w Polsce, w którym podczas wojny dochodzi do pogromu i spalenia żydowskich mieszkańców w stodole. Słobodzianek pokazuje historię zbrodni, ale także to, co ją poprzedzało i co następowało po niej. Mamy więc rosnące przed wojną nastroje antysemickie, nadzieję na postęp społeczny po wkroczeniu Rosjan, terror NKWD. Widzimy jak koledzy z klasy zmieniają się w katów i ofiary. Potem obserwujemy jak ci, którzy przeżyli wojnę niby układają sobie życie robiąc kariery, zakładając rodziny i emigrując. Koniec opowieści następuje, gdy ostatni z uczniów umiera i wypełnia ostatnie miejsce w ławkach, które czekają na bohaterów w zaświatach. Chociaż wszyscy zasiedli na swoich miejscach nic nie jest między nimi poukładane.

Zbrodnia, która dokonała się w 1941 stworzyła równanie, którego lewa i prawa strona nigdy się nie uzgodniły. Normalność nie była możliwa, bo przebijały spod niej winy a przyznanie się do nich położyłoby kres normalności. Zemsta nie dała ukojenia, bo zawsze jakieś oko albo ząb obciążało hipotekę. Na przebaczenie nie było miejsca, bo ci, którzy chcieli przebaczać nic nie rozumieli. Polscy kaci, jak Zygmunt i Heniek po wojnie wiodący żywot sekretarza i księdza, nie wyznali swoich zbrodni i cierpieli na wyrzuty sumienia, ale też trudno byłoby im wyznać winy w rzeczywistości niedopuszczającej jakiegokolwiek wspólnictwa Polaków w holokauście. Wierzący w zemstę Menachem, po wojnie esbek, potem żołnierz w Izraelu, pada ofiarą błędnego koła przemocy, gdy na bliskim wschodzie nowe ofiary-Palestyńczycy-odbierają swoje długi krwi. Przebaczenie nie może przyjść ze strony Abrama, który wyjechał do USA przed wojną i przeżył, ale wobec polskich realiów pozostaje idiotą, co pozbawia znaczenia jego pojednawcze gesty.

Rachunki nie mogą być dziś wyrównane także między żywymi a umarłymi, czyli między "nami" a nieżyjącymi uczniami. Słobodzianek, każąc uczniom odmawiać różne wierszyki pozwalające uniknąć konfrontacji z realnymi ludzkimi losami, podważa tak naprawdę zdolność jakiejkolwiek narracji do sprawiedliwego osądzenia sprawy i przywrócenia ładu. Do rangi odklepywanych wierszyków należy sprowadzić uspokajające opowieści o ekonomicznych podstawach antagonizmu między żydami a polakami, kojące historie o Polakach ratujących Żydów jako świadectwie bohaterskiej postawy narodu albo nadające się do popkultury baśnie o Żydówkach spotykających na swej drodze niosącego ocalenie polskiego rycerza z bajki. Nasza klasa to katalog losów rozbijający takie opowieści-Menachem nie uniknął prześladowań, a biedny był jak Władek i tak samo jak on chciał zostać furmanem, ocalenie niesione przez Zochę Menachemowi sprowadza na nią gwałt, a wrogie nastawienie Polaków po wojnie zmusza ją do emigracji, historia Racheli i Władka żydowsko-polskich "Romea i Julii" to obraz małżeństwa żyjącego razem, ale bez bliskości i miłości.

Od wierszyków przywracających ład ważniejsze są świadectwa cierpiących i mamy ich słuchać, nawet jeśli nie możemy wyrównać z nimi rachunków. Dora mówi tak: "Zrobiło się ciemno od dymu. Zaczął się płacz. I krzyk. Potem kaszel. Dlaczego? Przecież Zygmunt powiedział, że jutro pojedziemy do getta. Kłamca. Ktoś mnie złapał za włosy i ciągnął. Zgubiłam dzieciaka. Ktoś mnie uderzył. Oddałam. Ten Rysiek. Dlaczego? Poczułam, że po kimś depczę. I ktoś depta po mnie. A Menachem pewnie siedzi u jakiejś dziwki. Zaczęłam kaszleć, dusić się, rzygać. W końcu się zsikałam. To było życie?".

"Nasza klasa" każe nam słuchać świadectw cierpienia, żeby nauczyć się je zauważać, kiedy cierpieniu można jeszcze zaradzić. Do klasy udajemy się po naukę etycznych odruchów i żeby wyrobić w sobie nieufność wobec mówienia wierszem. Także tym wierszem, w którym zwrotki składają się ze słów "znowu Żydzi?". Znowu Żydzi, tak samo jak znowu kobiety, geje, nielegalni imigranci i wyzyskiwani pracownicy. Znowu, i jeszcze raz, i kolejny. Po to, żeby nie wyrównywać rachunków, bo i tak będzie za późno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji