Artykuły

"Teatr mój widzę ogromny"

- Ja wierzę, że jeżeli istnieje coś takiego jak misja publiczna telewizji, to tak samo istnieje misja teatru publicznego granego za pieniądze podatnika. Artysta też ma swój pogląd i powinien go odważnie głosić - mówi Roman Pawłowski, recenzent Gazety Wyborczej.

Rozmowa z Romanem Pawłowskim [na zdjęciu], krytykiem teatralnym "Gazety Wyborczej" , członkiem kapituły konkursu "Teatr widzę ogromny" organizowanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, Teatr Dramatyczny w Białymstoku i Stowarzyszenie Szukamy Polski.

Zazwyczaj to ty przeprowadzasz wywiady, ty się pytasz innych, lub też oceniasz teatralny spektakl. Dziś jesteś w innej roli. To ty będziesz przepytywany... Zajmujesz się teatrem od lat. Jesteś uznanym krytykiem teatralnym, z którego opinią liczą się środowiska teatralne. W jakiej kondycji znajduje się współczesny teatr? Czy teatru w Polsce nam przybywa?

- Teatrów w Polsce jest dziś bardzo wiele. Warszawa ma np. dwadzieścia publicznych teatrów dramatycznych, podczas gdy Berlin ma ich tylko pięć. Warszawa wydaje 75 milionów złotych rocznie na utrzymanie swoich teatrów. To spory budżet. Najmniejsza dotacja dla teatru Kwadrat wynosi około 1,3 mln złotych.

Tak więc w Warszawie - a takie jest moje najbliższe pole obserwacji - teatru nie brakuje. Jeśli ktoś szuka rozrywki, bardzo lekkiej to takich ofert w teatrze nie brakuje, jednak jeśli ktoś szuka czegoś bardziej ambitnego, poważnej refleksji o naszej rzeczywistości, teatru eksperymentalnego - tego jest oczywiście mniej. A już teatrów całkowicie niezależnych, offowych, które działałyby po strychach, czy piwnicach... może je policzyć na palcach jednej ręki.

Piszesz dla Gazety Wyborczej regularnie od dziesięciu lat. Czy z tej perspektywy zaobserwowałeś zmiany oblicza polskiego teatru?

- Teatr bardzo się zmienił. Ta sztuka przeżyła chyba najbardziej boleśnie przełom końca lat 80 tych i początku lat 90 tych. Ludzie wówczas odwrócili się od teatru w kierunku różnej aktywności: nie tylko w sztuce, nie tylko w kinie, lecz zaczęli realizować swój wolny czas w inny sposób, zaczęli podróżować, zarabiać... robić grilla. I było wówczas w teatrze potężne tąpnięcie. Jednak dziś wszyscy są zgodni, że gdzieś od 5 lat następuje fala powrotu, coraz więcej ludzi wybiera się do teatru. Odnawiają swoje stare zainteresowanie. Ludzie zaczynają poszukują kontaktu z tą sztuką.

Skąd się bierze ta moda, ten wzrost zainteresowania? Przecież teatr ma potężnego przeciwnika: telewizję, Internet.

- Myślę, że ludzie chcą kontaktu z czymś realnym, prawdziwym, żywym. Teatr mimo, że operuje fikcją, konwencją, pomimo, że w teatrze "oszukują", aktorzy nie piją prawdziwego wina, niektóre drzwi prowadzą do nikąd, to jednak teatr daje rzadką okazję spotkania się z żywymi ludźmi. Żaden gatunek teatru nie może obejść się bez żywego człowieka. Nikt nie zastąpi bliskości drugiej osoby, która w imieniu autora i reżysera odgrywa czyjś los, czyjś dramat bezpośrednio przed widzem, w tym samym miejscu, w tym samym czasie. Przedstawienie dzieje się tu i teraz. I z chwilą gdy opadnie kurtyna - nieodwracalnie przestaje się dziać.

Zmienił się także sam teatr, coraz odważniej anektuje on nowe formy komunikacji, nowe estetyki, bardzo dobrze przyjął technikę video, przemawia innym - zróżnicowanym - językiem, ale nie można oczywiście powiedzieć, że teatr całkowicie upodobnił się do telewizji. I, że próbuje się z nią ścigać.

Obserwuję też powrót do teatru bardzo skromnego, wręcz bez dekoracji , bez efektów. Opartym wyłącznie na grze aktorskiej.

Czy teatr poprzestaje na anektowaniu nowych technologii i estetyk, czy dostrzega coś więcej, czy jest uważnym obserwatorem nowych czasów?

- Teatr porusza nowe tematy, które pojawiły się z chwilą wywrócenia się do góry nogami naszej rzeczywistości. I kiedy w peerelu wystawiano sztuki amerykańskich dramaturgów takich jak np. Tennessee Williams czy z drugiej strony skandynawskich jak Strindberg czy Ibsen to trochę było to wszystko niezrozumiałe, bowiem bohaterowie tych sztuk działali w rzeczywistości kapitalistycznej, w której każdy brał odpowiedzialność za swój los. Dzisiaj odkrywamy coraz więcej tych tekstów na nowo, na własnej skórze możemy się przekonać czym jest niespłacony kredyt, albo bankructwo. Ta tematyka bardzo szeroko na nowo wchodzi do teatru.

Z kolei teatr eksperymentujący, artystyczny zaczyna dużo mówić na tematy ważne, opowiada odważnie o ludziach wyłączonych ze społeczeństwa poprzez chorobę czy też odmienną orientację seksualną. O tym jest wiele sztuk i przedstawień. Tym samym można powiedzieć, że teatr włącza się w publiczną dyskusję np. na temat nietolerancji, który w Polsce urasta do najważniejszego problemu. I cieszę się, że teatr zaczyna o tym głośno mówić.

Niegdyś w Polsce mieliśmy kino moralnego niepokoju. Potem - właśnie po tym przełomie - gdzieś zanikło. I jakoś powrócić nie może. Czy teatr przejął od kina, ale i od literatury tę pałeczkę. Teatr moralnego niepokoju?

- Ten jest mi oczywiście najbliższy. W ten sposób z błazenady, rozrywki przekształca się w działalność misyjną. Ja wierzę, że jeżeli istnieje coś takiego jak misja publiczna telewizji, to tak samo istnieje misja teatru publicznego granego za pieniądze podatnika. Jedną z tych misji jest objaśnianie ludziom świata, ale też zabieranie głosu w tych drażliwych kwestiach, o których wypowiadają się publicyści, politycy, teolodzy, filozofowie. Artysta też ma swój pogląd i powinien go odważnie głosić.

Tak więc jeśli mnie pytasz, w jakiej kondycji jest teatr dzisiejszy, to myślę, że jest w stanie głębokich przemian. Bo z jednej strony próbuje znaleźć sobie miejsce w rzeczywistości wolnego rynku, i często sięga po środki trywialne, błazenadę, bulwar, farsę zaspokajając tym samym jakąś potrzebę rozrywki, a z drugiej strony jest też bardzo silny nurt mądrego obywatelskiego teatru karmiącego się problemami, którymi żyjemy na co dzień.

Nie akceptujesz teatru, w którym można się śmiać? Tego który oferuje rozrywkę?

- Oczywiście, że akceptuje, bo któż nie lubi się śmiać. W Polsce rocznie jest około 350 czy nawet 400 premier na repertuarowych scenach. Mając do wyboru taki ogrom muszę dokonywać wyboru. Wybieram teatr politycznie zaangażowany.

Czy powrót widza do teatru, zapełniające się sale teatralne czy nie jest to wynikiem zmęczenia światem mediów, tandetą telewizji, manipulowaniem tym światem?

- Ja nie doszukiwałbym się sukcesu teatru ucieczką od mediów. Myślę, że nowe pokolenie ludzi umie używać mediów, zdaje sobie sprawę z tego, ze obok telewizji istnieje też inna rzeczywistość. Dziś ci sami, którzy wybrali się do teatru, po powrocie mogą włączyć serial telewizyjny. Oczywiście zapewne są jakieś ofiary medialne, ale nie przeceniałbym tej terapeutycznej roli teatru. Teatr nie jest od tego, aby nas wyleczyć, dać nam rekreację, odpoczynek od świata mediów. Tak nie jest, bowiem współczesny teatr często napada na ciebie, wręcz atakuje, nie zezwala na uspokojenie, obraża, podważa nasze przekonanie.

A twój teatr?

- Bardzo mi się podoba sformułowanie "teatr moralnego niepokoju". Z takim właśnie teatrem od lat mam do czynienia. Taki teatr ma większe możliwości reakcji na to co się wokół nas dzieje. Jest medium tańszym, nie podlega takim naciskom komercyjnym jak kinematografia. Jest bardzo ściśle związany z autorskim widzeniem. Z kolei film to wypadkowa różnych potrzeb, producenta, autora scenariusza, reżysera, zespołu, ludzi którzy dali na to pieniądze. Wynik często jest przypadkiem.

W takim teatrze jest większa szansa budowania wolności wypowiedzi. Tutaj nie dotarła jeszcze cenzura obyczajowa, która bardzo przetrzebiła sztuki wizualne, ani też nie dotarła tu tak bardzo komercja ze wszystkim swymi konsekwencjami jak jest w filmie.

Pozostaje pytanie: czy teatr z tych przewag korzysta? Moim zdaniem za mało. W wielu miejscach panuje od lat ta kojąca, wypoczynkowa atmosfera. Taki teatr jest łatwiej uprawiać, nie wymaga większego wysiłku. Jest bezpieczniejszy, mniej ryzykowny.

Sam mówisz, że nie masz czasu, aby obejrzeć wszystkie premiery. Wędrujesz również po teatrach świata, piszesz recenzje ze światowych festiwalach teatralnych. Nie masz właściwie na nic czasu, dlaczego zatem dałeś się namówić, aby wziąć udział w kapitule konkursu na recenzję teatralną pod - być może nazbyt - patetycznym - lecz bardzo teatralnym zawołaniem "Teatr mój widzę ogromny"?

- To świetny pomysł, aby animować wśród ludzi młodych potrzebę głębszego kontaktu z teatrem. Napisanie recenzji wymaga zaangażowania, trzeba teatr oglądać bardziej świadomie, trzeba zacząć próbować go rozumieć, konfrontować z własną wrażliwością. Więc jednocześnie ta akcja może odkryć utalentowanych przyszłych dziennikarzy, przyszłych krytyków teatralnych, ale zarazem może ożywić taki świadomy odbiór teatru wśród młodych ludzi.

To się dziwnie zbiegło z moimi własnymi poszukiwaniami, ciągle szukamy ludzi, którzy mogliby pisać o teatrze. Na horyzoncie krytyki teatralnej od wielu lat nie pojawiły się nowe, mocne nazwiska. My w "Gazecie Wyborczej" czujemy bardzo wielką potrzebę takich nowych ludzi, którzy mogliby coś nowego do tego środowiska teatralnego wnieść. Taki konkurs może być takim wstępem.

Jest to też szansa dla samych teatrów, skazanych często w mniejszych ośrodkach na jedną jedyną recenzję jednego zazwyczaj dyżurnego krytyka z jednej gazety, który swoją tą jedną recenzją może przekreślić dorobek teatru, lub też pod niebiosa go chwalić. Warto usłyszeć więcej opinii, warto aby takich recenzji było więcej. Oczywiście samym konkursem nic się nie załatwi. To wymaga również odwagi ze strony samego teatru. Teatr musi się przyczynić do tej dyskusji, i podkreślam - jej się nie bać. Więcej dyskusji o teatrze, może przynieść wyłącznie korzyści.

Roman Pawłowski, od 10 lat krytyk teatralny Gazety Wyborczej, przed laty dziennikarz białostockiego "Kuriera Porannego". Autor wielu publikacji, członek kapituły konkursu "Teatr widzę ogromny" organizowanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, Teatr Dramatyczny w Białymstoku i Stowarzyszenie Szukamy Polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji