Artykuły

Skandal

Mistrz Hanuszkiewicz wystawił w Olsztynie "Wesele", sztukę pomnikową, świętość literatury polskiej. Warto przypomnieć, że premiera sztuki w 1901 roku w Krakowie wywołała skandal towarzyski, o jaki dziś byłoby trudno, bo skandali w bród.

Na odbiorze przedstawienia zaważył fakt, że wszystkie osoby dramatu miały swoje żywe lub zmarłe, ale zawsze prawdziwe, odpowiedniki. Ten klucz był bardzo czytelny. Po premierze Lucjan Rydel (pan Młody) chodził po mieście i opowiadał, że zbije pyski Wyspiańskiemu. Hrabia Tarnowski, chodzący ówczesny autorytet, opuścił teatr po pierwszym akcie, bo Wyspiański brutalnie potraktował pradziadka jego żony, z domu Branickiej. Sienkiewicz nie miał urazów osobistych, ale wystąpił w roli krytyka: Albo ja jestem grafoman, albo Wyspiański. Nie miał racji, obaj są dzisiaj przymusowo czytani przez młodzież szkolną jako klasyka narodowa. Mamusie panien, które trafiły do sztuki, martwiły się, że dobre imię córek jest szargane na scenie. Natomiast bardzo szybko przyjął się język "Wesela". Malarz Stanisławski wspomina (cytat za Boyem): Tak się cały Kraków rozweselił, że kiedy w nocy zawołać na dorożkarza, odpowiada słowami Chochoła: Kto mnie wołał, czego chciał...

Jakiego dziś trzeba byłoby wydarzenia, by wywołać skandal o podobnej sile. Pofolgujmy sobie, powyobrażajmy. Janusz Głowacki (na przykład) przyjeżdża do Polski po ugruntowaniu swojej pozycji w Stanach i uczestniczy w weselu, na które zaproszono dzisiejszą elitę. Czyjeż to mogłoby być wesele. Może córka Wałęsy Magdalena, gwiazda baletu, wychodzi za mąż za Liroya? Może Jan Maria Rokita, po rozwodzie, żeni się z młodą Kwaśniewską, jeszcze młodocianą? No i Głowacki patrzy na taneczny, pijący i tańczący tłum, sam nie pije, tylko stoi w kącie i notuje. A potem, jeszcze do Hollywood i pisze scenariusz filmu. Wielkiej produkcji hollywoodzkiej, na którą potem walą tłumy. Świat przedstawiony w filmie jest groteskowym obrazem naszej rzeczywistości, ale podoba się na świecie, bo grają w nim wielkie gwiazdy. Nad Wisłą robi się natomiast wielkie zamieszanie. Wszyscy czują się zniesławieni. Wszyscy skarżą Głowackiego do sądu, by go puścić z torbami. I puszczają, ale on, dla którego każdy skandal jest reklamą, zaczyna pisać nowe scenariusze i odnawia swój stan posiadania, bo w Ameryce nauczył się być twardzielem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji