Artykuły

Hamlet z Jekaterynburga

"Hamlet" Teatru Nikołaja Kolady (Rosja) na XV Konfrontacjach Teatralnych w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Pokazana na Konfrontacjach inscenizacja "Hamleta" Teatru Kolady z Jeketerynburga, w reżyserii Nikołaja Kolady, to spektakl wieloznaczny i eksperymentalny, daleki od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.

Drzwi na półkolistą scenę otwartą w stronę widowni? Tak, to raczej nie jest zamek króla Danii w Elsynorze, lecz cyrk albo arena, na której odbywa się szamański rytuał. Już w pierwszej scenie zza tych drzwi wylewa się na scenę tłum dziwacznie ubranych ludzi, pokracznych przebierańców z psimi smyczami na szyjach i jęzorami wywalonymi na brody. Tańczą na korkach od wina, piją wodę puszkami po karmie dla zwierząt, obmacują albo biczują tandetne kopie Mona Lisy, które wiszą w nieładzie wokół tego ludzkiego bestiarium. Jest to świat wrzący, bulgoczący i kipiący, cały bezustannym w ruchu i w tańcu, uległy rytmom zniewalającego rytuału -jednak o ściśle wyznaczonej hierarchii panowania i dominacji.

Oto poniżenie i śmierć cywilizacji europejskiej! Jej wartości zostają zbrukane, piękno zmienia się w kicz, duchowość w dominację fizyczności i seksualizmu, a prawda - w wyroki jakiegoś zwierzęcego tłumu. Przyglądający się temu z boku Hamlet bezgłośnie porusza ustami i przygryza palce. Na cmentarzu "być albo nie być" wypowiada trzymając nie czaszkę, a stos wołowych nóg z kopytami. Wszyscy jesteśmy zwierzętami - czy to chce powiedzieć Nikołaj Kolada. Że tak naprawdę babrzemy się w błocie i śmieciach jak świnie, a etyka i estetyka są listkami figowymi cywilizacji. A jeżeli chodzi mu o coś innego: że kultura i wolność wystawione są nieustannie na różne i coraz to nowe zagrożenia? Jeżeli tak, to kto albo co jest takim zagrożeniem?

"Hamlet" Nikołaja Kolady jest przedstawieniem bardzo mocnym. Najpierw, w pierwszym akcie wszystko to wydaje się śmieszne, nasycone stylistyką kiczu oraz udawania. Sodoma i gomora są umowne, bo nic na scenie nie dzieje się dosłownie, wszystko jest odgrywaniem jakiegoś żartu. Na szyi Hamleta wisi suszona ryba, król nosi na głowie kolczastą obrożę jako koronę! Co więcej, aktorzy parodiują sam teatr, manierę sztucznej dykcji i moralizatorskiej psychologii, co na śmietnisku sceny doprawdy wydaje się komiczne. Lecz w drugim akcie już nic nie jest na żarty. Nie wystarczają słowa i gesty, teraz pluje się w twarz i ciągnie człowieka na smyczy po ziemi.

Nieograniczona wyobraźnia Kolady przekłada się na konkrety scenograficzno-aktorskie w sposób godny pozazdroszczenia. Wielka plastikowa czarna wanna jest tronem, łożem i grobem, Duch Ojca ma anielskie skrzydełka jak z dziecięcych bajek. Scenografia z bazaru? - Kolada nie zaprzecza. Jednakże wszystko to gra dzięki znakomitym aktorom na czele ze świetnym Olegiem Yagodinem - Hamletem, o którym los już zdecydował.

Wydaje się, że w "Hamlecie" pojawia się wiele skojarzeń z tradycją kraju, w którym Kolada żyje. Dramaturgia Kolady, jego eksperymenty i poszukiwania nowych środków wyrazu same z siebie są w kontrze do nieustannie groźnego dziedzictwa systemu sowieckiego. Wprawdzie bohaterowie "Hamleta" na szyjach mają zawieszone zasuszone ryby, lecz noszą rastafariańskie berety i przykrywają się barwnymi czadorami, biesiadują na dywanach, a ucztują na poduszkach. Skąd są? Czy z Azji? Czy to ci z 11 Września?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji