Artykuły

Farsa na pół gwizdka

"Wieczór kawalerski" w reż. Józefa Jasielskiego w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Błażej Kusztelski w Gazecie Poznańskiej.

Jest w repertuarze polskich teatrów kilka kasowych hitów rozrywkowych, takich jak: "Czego nie widać", "Z rączki do rączki", "Kolacja dla głupca", "Łóżko pełne cudzoziemców" czy "Wieczór kawalerski". Po tę ostatnią farsę sięgnął także Teatr im. A. Fredry w Gnieźnie.

Tomasz Szymański długo bronił się przed tego typu repertuarem, uznając słusznie, iż powinnością teatru niekomercyjnego jest granie nade wszystko klasyki i ambitnego repertuaru współczesnego. Ale w końcu (po sezonach z "Szewcami" i "Trans-Atlantykiem") uległ, robiąc ukłon w stronę rozrywki. Sporadyczne zresztą sięganie po lekki, czysto komercyjny repertuar nie jest jeszcze grzechem godnym potępienia. Ważniejsze, aby ten grzech sprawiał chociaż przyjemność. I tu spieszę wyjaśnić, że premierowa widownia bawiła się bardzo dobrze. Chociaż - gwoli prawdy - spektakl (jeśli zna się już tę farsę) bawi w stopniu raczej niewielkim, jako że ani reżyseria, ani aktorstwo (ani fatalne kostiumy) nie skłaniają do zachwytu. A już próba parodiowania postaci - jak to czyni wykonawczyni roli pokojówki - przynosi bardzo mierne skutki, chociaż... najwięcej braw.

Najlepiej wypada w tej farsie Maciej Hązła jako pan młody, naturalny i sympatyczny facet, z lekka spanikowany faktem, że niespodziewana zdrada po alkoholowym wieczorze kawalerskim wyjdzie na jaw tuż przed ślubem. Nieźle radzi sobie Marek Fludra jako jego drużba, wepchnięty przez żeniącego się przyjaciela w tarapaty; szkoda jednak, iż w momencie, kiedy powinien z dobrotliwego fujary zmienić się w tygrysa, ucieka w ironiczny uśmieszek, pełen raczej bezradności niż wściekłości. Michał Frydrych jako szef hotelu jest wystarczająco zabawny, więc odklejająca się mu peruka to chwyt pozbawiony sensu, tym bardziej, że imituje ona mocno przerzedzone włosy.

Odnoszę wrażenie, iż reżyser popełnił błąd obsadowy: byłoby bez porównania zabawniej, gdyby Agata Wojtaszak jako łatwowierna i gapowata pokojówka zagrała taką właśnie pannę młodą, a Jolanta Skawina jako dosyć zasadnicza panna młoda została taką właśnie pokojówką. Albo jeszcze inaczej: Wojtaszak mogłaby zamienić się rolą z Moniką Belau (Judy) - ta druga zagrałaby ładną, płochą pokojówkę, która daje się wciągnąć do gry, bo i ją pan młody uwodzi, ażeby pomogła mu wyjść z opresji. I może wtedy byłoby lepiej, gdyby na kanapie w finale niedoszły pan młody znalazł się wraz z... pokojówką, skoro ten układ nie został jeszcze skonsumowany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji