Artykuły

Niebezpieczne związki są wśród nas

- Powieść zbudowana z listów nie ułatwiała mi życia, ale czytając ją, korciło mnie pokazanie tych skompilowanych emocji, którymi kierowali się w swoim życiu nadawcy i bohaterowie tych listów. Ciało i ruch znakomicie się do tego nadają - mówi choreograf KRZYSZTOF PASTOR przed premierą baletu "Niebezpieczne związki" w Teatrze Wielkim w Poznaniu.

Z Krzysztofem Pastorem [na zdjęciu], o balecie "Niebezpieczne związki", rozmawia Stefan Drajewski:

Co skłoniło Pana, aby przełożyć na język tańca tak skomplikowaną powieść, jak "Niebezpieczne związki" Choderlosa de Laclos?

- Powieść zbudowana z listów nie ułatwiała mi życia, ale czytając ją, korciło mnie pokazanie tych skompilowanych emocji, którymi kierowali się w swoim życiu nadawcy i bohaterowie tych listów. Ciało i ruch znakomicie się do tego nadają.

Powieść opowiada o miłości i zemście. Na ile one korespondują ze współczesnością?

- Jest to również powieść o manipulacji i wyrafinowanej grze, które w naszych czasach, w relacjach międzyludzkich są ciągle obecne. Trzeba pamiętać, że Valmont, który został wciągnięty w grę przez swoją byłą kochankę markizę de Merteuil, najzwyczajniej zakochał się w jednej z "ofiar" tej perfidnej gry. Czasami życie przybiera zupełnie inny obrót niż nam się wydaje, niż chcielibyśmy.

Jak doszło do współpracy Pana z kompozytorem Artursem Maskatsem?

- Pracując co jakiś czas w Rydze, spotykałem się z Artursem, który oprócz tego, że komponuje, jest również dyrektorem artystycznym tamtejszej Opery Narodowej. Mieliśmy wiele okazji do rozmów o muzyce. Często okazywało się, że mamy podobne upodobania estetyczne, podobnie postrzegamy świat. I tak narodził się pomysł stworzenia baletu "Niebezpieczne związki". Ale dodam od razu, że oprócz powieści duży wpływ na nasze myślenie o balecie miał film Frearsa z Glenn Close, Michelle Pfeiffer i Johnem Malkovichem. Jedną scenę wręcz cytujemy, myślę o sytuacji, kiedy bohaterowie spotykają się w operze. Poza tym postaci z filmu inspirowały mnie do stworzenia charakterów postaci .

Musiał Pan zrezygnować z jakiejś materii fabularnej?

- Próbowałem opowiedzieć "Niebezpieczne związki" po swojemu. W tańcu można przekazać emocje, ale niektórych słów nie da się wypowiedzieć przez ruch. Jako choreograf posługuję się techniką klasyczną, ale nie unikam innych technik, by stworzyć na scenie naturalność.

Pierwszy raz zrealizował Pan ten balet w Rydze.

- Tak. Uważam jednak, że balet żyje życiem tancerzy, którzy go wykonują. Zachowując choreografię, daję kolejnym wykonawcom prawo do wniesienie od siebie pierwiastka indywidualizmu.

Znalazł Pan w Poznaniu tancerzy, którzy sprowokowali Pana do jakiś zmian?

- Wszyscy pracują z wielkim entuzjazmem. W każdym zespole są indywidualności, a choreograf ma obowiązek wydobyć z nich ten właśnie charakterystyczny rys.

Premiera baletu Krzysztofa Pastora z muzyką Artursa Maskatsa "Niebezpieczne związki" odbędzie się w piątek w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Kierownictwo muzyczne Agnieszka Nagórka, scenografia Jan Polivka, kostiumy Anna Pitchouguina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji