Artykuły

Czarownice, prowincja i finanse

Rozmowa z reżyserem Januszem KIJOWSKIM

W 1994 roku wyreżyserował pan w Teatrze im. Stefana Jaracza "Mszę za miasto Arras" Andrzeja Szczypiorskiego. Spektakl zrobił, duże wrażenie, spotkał się z życzliwym przyjęciem krytyków, stał się głośny w Polsce. Czy wraca pan po kilku latach do Olsztyna, aby reżyserując "Czarownice z Salem" Arthura Millera znowu udowodnić, że można robić głośne spektakle również w teatrze na prowincji?

- Jaka tutaj prowincja? Prowincja to wygodnictwo, gnuśność, lenistwo, sposób myślenia. Dobre spektakle można robić zarówno w Warszawie, Łodzi, jak i w Olsztynie czy też w Mrągowie! Znam tutaj postaci, które nie są gorszymi aktorami niż ci, którzy grają na scenach stolicy. Może ma pan rację, że wróciłem, aby to udowodnić (trochą się dziwię, że po takiej przerwie), ale również żeby zobaczyć, jakie są echa tamtego wydarzenia artystycznego, jak potrafiono je wykorzystać. I ogarnia mnie smutek, że nie znajduję tego entuzjazmu co przedtem.

Wśród aktorów?

- Ja nie mówię o aktorach, ponieważ pracuję ze wspaniałą ekipą, między innymi z młodymi ludźmi ze Studium Teatralnego. Oni są wprost zainfekowani tą sztuką, próbami. Mam na myśli atmosferę w teatrze i wokół teatru, jakąś ciężką, przygnębiającą. Staram się zrozumieć, że brak papieru toaletowego w ubikacji to temat, który jest ważny, ale dlaczego ma być ważniejszy od przygotowań do spektaklu, nad którym pracujemy? Podczas prób aktorzy trzęsą się z zimna. Jedna z dziewcząt, której rola wymaga, żeby kładła się na deskach, musi leżeć na kocu, żeby się nie przeziębić.

Olsztyński teatr, jak chyba wszystkie, które są w dużej mierze uzależnione od samorządów, przeżywa poważne kłopoty finansowe. Może przetrwać kosztem niedogrzania pomieszczeń.

- A słyszał pan o teatrze, gdzie się mówi: Wystarcza nam od pierwszego do pierwszego!? Mamy koniec dwudziestego wieku, trzeba szukać tych pieniędzy. Gdzie? To wy wiecie gdzie, miejscowi sympatycy tej sceny! Na pewno wśród ludzi z kasą, których trzeba odnajdywać i przyzwyczajać, żeby odwiedzali ten gmach ze wspaniałymi schodami, żeby chodzenie do teatru stało się snobizmem. Naturalnie oni nie przyjdą na bajki, ale repertuar ambitny na pewno zechcą obejrzeć. Trzeba sięgać po niego częściej, odczytywać na nowo wielkie dzieła. Teatr, który czyni to rzadko, abdykuje, przestaje być świątynią sztuki.

Porozmawiajmy wreszcie o spektaklu (premiera 13 lutego), który reżyseruje pan obecnie.

- No właśnie, już swoje wykrzyczałem.

Czy "Czarownice z Salem" będą wydarzeniem na miarę "Mszy za miasto Arras"?

- Spodziewam się, że tak! Współpracuję ze scenografem Bogusławem Cichockim, tym od "Mszy". Próbujemy ograniczać koszty, ale nie do przesady, bo obok kwestii wypowiedzianych przez i aktorów, liczą się również bodźce estetyczne. Poszliśmy na koncepcję stylistyczną, że scenografia nie będzie przedstawiać mrocznego miasteczka z XVII wieku. Jaka będzie, to na razie niespodzianka.

Czy spodziewa się pan odkrycia "nowego" Michała Kowalskiego? Aktor teatru amatorskiego z Mrągowa, dzięki roli w "Mszy", jaką otrzymał, uwierzył w siebie. Studiuje obecnie aktorstwo w Warszawie.

- Obok tak doświadczonych aktorów, jak Jerzy Lipnicki, Tadeusz Madeja, Stefan Kąkol, Radosław Ciecholewski i Wiesława Niemaszek, którzy grali w "Mszy", wystąpią młodzi. Są zdolni, pełni zapału, mimo kiepskiego uposażenia w teatrze nadal do niego lgną. Wierzę, że reperkusje po "Czarownicach z Salem" będą pozytywne. Że później nie straci się nic z tego napięcia, motywacji wewnętrznej, która łączy w razie sukcesu przedstawienia aktorów, reżysera, obsługę techniczną i wiele innych osób w to "wplątanych". Trzeba będzie podbijać ten bębenek. Żeby nie było tak jak w przypadku "Mszy za miasto Arras" w Olsztynie, że gdzieś to się później rozwiało. Wierzę w olsztyński teatr, w ludzi, którzy tu pracują.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji