Artykuły

Jak spłatać figla... Mrożkowi?

Czym jest w tej chwili kontakt z Mrożkiem? Wyprowadził się z Polski - jak mówi dlatego, że nasza rzeczywistość przerosła najśmielsze absurdy "z Mrożka". Zamieszkał na stałe i na zawsze w Nicei - i nagle wrócił, świętowaliśmy jego 80 lat i promowaliśmy to, co ukazało się w Wydawnictwie Literackim, czyli jego niezwykłe "Dzienniki"z lat 60. Wszyscy go fetowali, a on stał i milczał - pisze Jerzy Stuhr w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Dlaczego on się w ogóle do nas nie odzywał? I to nie tyle "technicznie", ile "mentalnie". Dlaczego w takim razie przyjął zaproszenie i przyjechał?

Zanotowałem prywatny sukces, bo mi powiedział: cześć Jurek! Ale rzeczywiście - jest milczący. Ja go rozumiem. To jest zmęczenie byciem wśród ludzi. Specyficzne, bo on wie, że każda grupa ludzi, która się z nim spotyka, oczekuje od niego czegoś w stylu dowcipu absurdalnego, którym skomentuje wszystko wokół. A może on już chce być tylko obserwatorem życia? Też chciałbym stanąć obok siebie i ludzi, posłuchać, a nie ciągle brylować, czego się ode mnie wymaga. Nie porównuję się z nim, ale rozumiem ten mechanizm. Gdy teraz czytam

jego "Dzienniki", to jestem zdumiony tym, że to zawsze był człowiek bardzo samotny. Jest przygnębiające, jak człowiek może się borykać sam z sobą w jakimś niespełnieniu. I to jest jeden powód, dla którego można milczeć.

Dlaczego przyjechał? W człowieku, w artyście jest taka chęć sprawdzenia, czy mnie jeszcze pamiętają, czy już zapomnieli? Poza tym jest w nim na pewno lojalność w stosunku do Wydawnictwa Literackiego, które mu wydało coś tak bardzo osobistego, jego własne słabości. I tak siedział i patrzył i słuchał. A my, aktorzy, czytaliśmy jego utwór. I widziałem, co mu sprawia przyjemność. Nie my, ani sam tekst, ale reakcja sali. Przyjechał i słuchał. Sala - to jest ten odzew najważniejszy.

Myślę, że największe figle płata mu płynący czas. Dla mnie przykładem tego jest jego chyba najpiękniejsza sztuka, "Czarowna noc". Dwóch obcych facetów nocuje w jednym pokoju hotelowym i śni im się ta sama kobieta. I śmieszne karambole z tego wynikają.

Lecz gdy młody człowiek na to patrzy, to reaguje tak: przecież to jest niemożliwe, żeby dwóch obcych ludzi spało w jednym pokoju? I jak masz im tłumaczyć, że w czasach socjalistycznych tak właśnie obdzielano ludzi miejscami w hotelach?

Drugim figlem jest zmieniające się poczucie humoru. Dla niego humor był zawsze żelazną konsekwencją logicznego myślenia. A dziś absurdem jest myślenie pilotem telewizyjnym. I śmiech absurdalny rodzi się wtedy, gdy zderzy się np. "Oleksego" z "Tańcem z gwiazdami". To jest właśnie logika pilota telewizyjnego.

Dzisiaj młodym ludziom brak cierpliwości, aby zagłębiać się w to, jak logiką można dojść do absurdu. I jeszcze jedna różnica. U Mrożka, postacie bohaterów są jakby niedopsychologizowane. Są raczej cytatami idei i myśli.

Ideologii czasem, konwenansu, konwencji, ale nie są to ludzie z krwi i kości. A dzisiaj teatr pokazuje człowieka do bólu, do krwi i kości obnażonego. Czy nie lepiej jest wtedy milczeć i patrzyć? "Mrożkiem" - na świat "jak z Mrożka"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji