Co dzisiaj mówią "Dziady"?
Poznański Teatr Polski ma swój wielki jubileusz 125-lecia. I dzisiaj, w sobotę, uczci go premierą "Dziadów drezdeńskich" w reżyserii Macieja Prusa. Niezmiernie ważna premiera i dla tej sceny, i dla zapowiedzianej przez dyrekcję reinterpretacji naszego narodowego arcydzieła. A oto co reżyser powiedział na ten temat "Głosowi":
Jako pierwsza nowe problemy, które mogą pojawić się przy przenoszeniu "Dziadów" na scenę zasygnalizowała w połowie lat dziewięćdziesiątych Maria Janion. Ona powiedziała, że zmieni się teraz trochę optyka bohatera z chwilą, gdy cały wątek martyrologiczno-patriotyczny straci swą doraźną aktualność. Gdy bowiem wreszcie odzyskaliśmy tę wolność, możemy inaczej spojrzeć na romantycznego bohatera. Wydaje mi się więc, że można już ściągnąć z piedestału wszystkich bohaterów celi i skoncentrować się na tym, jak ludzie zachowują się w zamknięciu. Jaka jest droga ludzi do wolności? Jak zamknięcie wyostrza charaktery?
Można też pokazać tu także i to, że wśród nich znajduje się i Prowodyr, i że są tu ludzie, którzy po prostu nie chcą cierpieć, chociaż to cierpienie i tak ich w końcu dopada. Tak samo w widzeniu księdza Piotra ważniejsze staje się chwilowe jego zwątpienie w zmartwychwstanie. Takie to problemy chciałbym pokazać w tym przedstawieniu. I to w takim stopniu, że nawet pozwoliłem sobie na połączenie roli Sekretarza senatora z rolą Prowodyra z I części - Jankowskiego. Zawsze ta pieśń "Nie uwierzysz, że nam sprzyja Jezus Marya", była jakby tuszowana. Nie pokazywano ile w niej nienawiści, ile w niej prowokacji.
Nie wiem, co dyrektorzy mówili o potrzebie reinterpretacji polskiej klasyki. Nie wiem, czy mnie się to w tym przedstawieniu uda, ale bardzo chciałbym, aby zabrzmiały w nim także takie nowe czysto ludzkie tony.