Artykuły

Eksperymenty na scenie

"Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej" w reż. Moniki Strzępki z Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu oraz "Turandot" w reż. Pawła Passiniego Teatru Centralnego, neTTheatre i Grupy Coincidentia z Lublina na IX Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

"Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej" w reżyserii Moniki Strzępki oraz "Turandot" Pawła Passiniego to dwa niezwykle współczesne spektakle Festiwalu Prapremier. Pierwszy nudzi, drugi poraża.

Wielki miałam apetyt na spotkanie z duetem Demirskiego i Strzępki! Wtorkowy spektakl "Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej" [na zdjęciu] zawiódł mnie więc tym mocniej. Swoją recenzję mogłabym właściwie oprzeć na losowo wybranym fragmencie opinii o wcześniejszych spektaklach z Wałbrzycha. W ramach widowiska sporo takich krytycznych słów zostało odczytanych i wyświetlonych widzom: że postaci banalne, spektakl pełen dłużyzn, chaotyczny, chamstwa tu sporo, przekleństw niemało, a sensu brak. Demirski i Strzępka uwagi recenzentów chcieli wyśmiać. Pismakom robiąc na złość, sami sobie zrobili krzywdę. Niby w poważaniu mając negatywne opinie na temat swojej pracy - nie wynieśli z nich nauki, tylko zapętlili się w kolejnych błędnych ruchach.

Bo co my mamy w wałbrzyskim przedstawieniu? Jest tu sporo dobrych pomysłów, m.in. zgrabna scenografia przywołująca festiwalowe klimaty nadmorskiego kina, wyśpiewywane songi. Najważniejsze są jednak postaci: opłakiwany reżyser Andrzej (wiadomo: Wajda!) oraz goście, którzy przybywają na jego pogrzeb: ostro przeklinający reżyser Kazimierz (wypisz, wymaluj Kutz!) z kochanką, która mogłaby być jego wnuczką, aktorka zmarłego, właścicielka "prywatnie dotowanego przez państwo teatru" (któż, jak nie Janda?), polujący na autografy prostak, minister finansów, który na zawołanie przygotowuje przemowę w odpowiednim tonie (sam Balcerowicz) oraz sfrustrowana para aktorów z prowincji. Ci bohaterowie podają nam diagnozę współczesnego świata - zasłużoną, momentami zabawną. Wiadomo, że nie może w niej zabraknąć i gorzkawej krytyki nie tylko samego Wajdy, poczynań jego pokolenia, ale i ustroju, szczególnie ekonomicznego, a także wyuczonego stosunku do ojczyzny. To spektakl bardzo nierówny, z aktorstwem balansującym między dobrą interakcją z widownią a cedzonymi pod nosem fragmentami tekstu dramatu. To śmieszy tylko momentami, tylko chwilami daje do myślenia, głównie bowiem męczy.

U Passiniego przywitał nas Puccini - zawieszona pod sufitem kukła o twarzy idealnie odwzorowującej męskie rysy, poruszana tak sugestywnie, że na naszych oczach ożywała na scenie. Był tu i Puccini z krwi i kości - w postaci grającego go aktora. Najważniejszy był jednak ten, którego można było usłyszeć we fragmentach opery "Turandot", odgłosach migających na scenie niemów, muzyce aranżowanej na bieżąco przez reżysera widowiska. Ten spektakl wzbudza we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony poraża dosłownością: bryzgającą krwią bijących się na scenie bohaterów, krzykami osób, które mówić nie mogą. W świetny, niezwykle biegły sposób wykorzystuje różnorodne techniki, od śpiewu, wizualizacji, po wspomnianą, graną (improwizowaną!) na żywo muzykę i taniec. Na to nakładają się symbole i dodatkowo jeszcze aktualny komentarz do tradycji i współczesności chińskiej. "Turandot" przekracza cienką granicę między teatrem eksperymentalnym a prezentowanym na scenie performance'em. I tego było mi w tej sztuce za dużo. Sama już nie wiem, czy opowiadając przerażająca historię cierpiącego na raka krtani kompozytora Passini chciał dodatkowo walczyć z chińskimi torturami (najpierw wstrzykując czerwony płyn w pomidora, kapustę, grejpfruta i cukinię, a potem rozcinając zrobione z nich postaci i ukazując ich wnętrzności), dyscypliną albo i męczarniami kilkuletnich, szkolonych na akrobatów Chińczyków, czy może z tradycją obwiązywania dziewczęcych i kobiecych stóp? Zbyt dużo tych wątków, mających tworzyć tło. Jest to jednak przedstawienie wyróżniające się na tle zaprezentowanych podczas tegorocznych Prapremier. Niełatwe, momentami przerażające, ale świetnie żonglujące teatralnymi technikami. Za to brawa!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji