Artykuły

Chora dusza Hermana

"Dama pikowa" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Łódzka inscenizacja "Damy pikowej" w reżyserii Mariusza Trelińskiego to wspaniała kreacja muzyczna ze świetnymi rolami Krzysztofa Bednarka i Małgorzaty Walewskiej. Nad całością czuwał Kazimierz Kord, który znakomicie przygotował orkiestrę łódzkiego Teatru Wielkiego i zadbał o każdy niuans partytury oraz brzmienia.

Nie bez racji mówi się, że "Dama pikowa" Piotra Czajkowskiego przynosi nieszczęście zarówno twórcom, jak i wykonawcom. Ostatnio doświadczyli tego realizatorzy i śpiewacy przygotowujący jej premierę w Teatrze Wielkim w Łodzi. Najpierw choroba Krzysztofa Bednarka, później Małgorzaty Walewskiej wyeliminowała ich z udziału w premierze. Później doszły kłopoty ze znalezieniem zastępców. Kiedy wydawało się, że już wszystkie przeszkody pokonano, tragedia na smoleńskim lotnisku stała się kolejną przyczyną przesunięcia premiery. Kiedy wreszcie do niej doszło, okazała się - delikatnie mówiąc - wydarzeniem nie najwyższych lotów. Sądzę, że właśnie dlatego dyrekcja łódzkiego Teatru Wielkiego zdecydowała się na jej powtórkę - w zupełnie zmienionej obsadzie i pod nowym kierownictwem muzycznym.

"Dama pikowa" Mariusza Trelińskiego jest przedstawieniem tajemniczym, ciemnym i ponurym, od pierwszej sceny naznaczonym dramatem śmierci. To tragedia ludzi ogarniętych silnymi namiętnościami. Historia o miłości, obłędnej ambicji, hazardzie, tajemnicy i zemście zza grobu. Trójka, siódemka, as - ta zapewniająca wygraną sekwencja kart staje się obsesją Hermana, głównego bohatera, który wpada w szpony hazardu i za wszelką cenę pragnie pozyskać od starej hrabiny jej sekret trzech kart, bo to zapewniłoby mu zwycięstwo w grze. Herman z każdą chwilą coraz bardziej pogrąża się w nałogu hazardu aż do zupełnego samounicestwienia.

Ramy akcji wyznaczają: piekielna czerwień kasyna, biel panieństwa Lizy, szaruga nad Newą z poruszającym widokiem mostu zawieszonego w przestrzeni, z którego Liza skacze do Newy. Jednak najmocniejszą sceną jest ta w sypialni Hrabiny, z której życie uchodzi na tle jarzących się zdjęć tomografu i aparatu rentgenowskiego. Okazuje się, że pod paradnymi sukniami i perukami skrywa się bezradna, ale i okrutna kobieta, której starość zostaje w sypialni bezlitośnie obnażona. Emocje, nosicielami których są bohaterowie dramatu, grają w tym przedstawieniu pierwszoplanową rolę. Zostały wyeksponowane we właściwy sposób, stając się punktem odniesienia całego dramatu.

Najtrudniejszą do spełnienia rolę ma odtwórca partii Hermana, którego postać pięknie i przekonywująco wykreował wokalnie i aktorsko Krzysztof Bednarek. Jego bohaterem targają emocje, szaleństwo hazardu i trzech kart, które musi poznać za wszelką cenę. Z minuty na minutę narasta obłęd, który staje się motorem jego działania, co prowadzi do tragicznego finału, pięknie plastycznie zaznaczonego przez reżysera. Świetną Hrabiną okazała się Małgorzata Walewska. Jej wyrazista kreacja, przemyślana w każdym najdrobniejszym detalu, wręcz wbijała w fotel. Wokalnie jest równie wspaniała, ujmuje głosem o ciemnym, nasyconym brzmieniu i swobodą jego operowania. Lada Biriucow stworzyła wzruszającą postać zakochanej Lizy. Piękny głos i postawę zaprezentował w partii księcia Jeleckiego Adam Szerszeń. Z prawdziwą, jak zwykle, przyjemnością słuchałem Zbigniewa Maciasa w roli hrabiego Tomskiego.

Kazimierz Kord prowadził całość szeroką słowiańską frazą z godną podziwu precyzją i pasją, nadając muzyce właściwą intensywność emocjonalną oraz dramatyczny puls. Można powiedzieć, że to znakomita kreacja muzyczna!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji