Artykuły

"Mewa" a może jednak "Czajka"?

- Po obejrzeniu "Czajki", mimo że opowiada ona o ciemnych stronach naszego życia, oddycha się lżej. Nie traci się wiary w dobro. Wytłumaczyć się to da jedynie geniuszem Czechowa - powiedział dwa lata temu Eugeniusz Korin, który w Lublinie zrealizował po raz kolejny "Czajkę".

Eugeniusz Korin tłumacząc w połowie lat .90. ubiegłego stulecia tekst dramatu na język polski, bo dotychczasowe przekłady go nie zadowalały, nie przełożył tytułu. A może po prostu skonsultował się z ornitologami i dowiedział się, że czajka to nie jest mewa. Sprawdziłem w "Nowej encyklopedii PWN": "czajka (Vanellus) jest to ptak z rzędu siewkowatych o długości do 34 centymetrów; o smukłej sylwetce; w upierzeniu dominuje barwa czarna z tęczowym połyskiem; na głowie ma czubek z piór; nogi dość długie; zamieszkuje Eurazję w pobliżu wody". To samo źródło podaje, że "mewy (Loride) to kosmopolityczna rodzina morskich, oceanicznych i śródlądowych ptaków z rzędu siewkowatych, mają długie skrzydła; trzy palce nóg spiętych błoną pływną; latają, pływają, ale nie nurkują; zamieszkują wybrzeża Europy i Ameryki Północnej".

Pierwsi tłumacze tego dzieła na język polski, nazwali je "Czajką", a współcześni "Mewą". Osobiście bardziej podoba mi się "Czajka", ponieważ mewa (oczywiście w zdrobnieniu) ma nieco inne konotacje obyczajowe w Polsce, które nijak mają się do treści sztuki. Nie jestem pewien, czy te ornitologiczne detale miały jakieś znaczenia dla Czechowa, ale polski czytelnik może się pogubić, bo raz w źródłach spotka jeden albo drugi tytuł.

"Mewa" ujrzała światło rampy scenicznej w 1896 roku w Petersburgu. Sztuka nie odniosła sukcesu. Sławę zawdzięcza dopiero aktorom moskiewskiego Teatru Artystycznego, którzy odkryli rytm jego języka. "Gdyby Teatr Artystyczny nie odkrył rytmu utworów Czechowa, gdyby nie potrafił oddać tego rytmu na scenie, nie posiadłby tej swojej drugiej twarzy, dzięki której zyskał reputację teatru nastroju. To była jego własna twarz, a nie maska, przejęta od meiningejczyków" - napisał Wsiewołod Meyerhold.

Nie ukrywam, że najbardziej lubię "Trzy siostry" Czechowa, ale tak się składa, że w ostatnim czasie najczęściej oglądam na scenie "Mewę". Doskonale pamiętam wersję Eugeniusza Korina (premiera odbyła się 12 stycznia 1996 roku w Teatrze Nowym w Poznaniu). 6 maja tego roku oglądałem "Mewę" w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu), a w piątek czeka mnie "Mewa" Pawła Szkotka. We wrześniu natomiast będę miał okazję zobaczyć baletową wersję tego dzieła, którą przywiezie do Poznania Balet Borisa Ejfmana z Sankt Petersburga.

Niezgoda na polskie przekłady

Eugeniusz Korin pytany, dlaczego przełożył "Czajkę", skoro istnieją dwa zadomowione w polskiej tradycji teatralnej przekłady Kiry Gałczyńskiej i Artura Sandauera, mówi: - W istniejących polskich przekładach, moim zdaniem, zatracony został klimat Czechowa. Tłumacze byli dość zgodni co do tego, że powinno być liryczniej, cieplej, ładniej. Stracili na tym bohaterowie, stając się - w porównaniu z oryginałem - dość nijacy. Język rosyjski jest moim ojczystym. Dlatego też widzę, że została zatracona przebogata fraza. Po jednym zdaniu wypowiedzianym przez Bohatera Czechowa, wiadomo co mówi, kto mówi, skąd pochodzi.

Cóż, "Czajka" zrealizowana przez Korina w Poznaniu nie podobała mi się. Od tamtej premiery minęło jedenaście lat, aj a wciąż pamiętam nudę, jaka wiała ze sceny. Nad tamtym przedstawieniem jakby zaciążył duch egzystencjalizmu. Nie wiem, o jakim klimacie Czechowa mówi reżyser i tłumacz w jednej osobie, bo znam ze sceny "Mewę" i inne dramaty tego autora tłumaczone na przykład przez Kirę Gałczyńską, które miały ów czechowowski klimat (by nie być gołosłownym, wspomnę choćby tylko "Trzy siostry" zrealizowane w Teatrze Nowym przez Janusza Nyczaka). Prawdę powiedziawszy w korinowskiej "Czajce" podobała mi się tylko Irina, którą grała Halina Skoczyńska.

Małżeństwo Czechowa ze Schwabem

Niecały miesiąc temu "Mewę" wystawił Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Grzegorz Wiśniewski, reżyser przedstawienia, zrezygnował z oryginalnej sceny, kiedy Trieplew i Nina wystawiają sztukę. Miast oryginalnego tekstu, ustawił fragment "Antyklimaksu" Wernera Schwaba, czołowego niemieckiego brutalisty, autora sztuk fekalnych, których początkowo teatry niemieckie nie chciały wystawiać. Pomysł wydawał mi się przed obejrzeniem spektaklu dość ryzykowny. Po obejrzeniu - całkiem interesujący. Wszak Trieplew szuka nowego teatru. Ten zapożyczony od niemieckiego współczesnego dramaturga jest inny, kontrastuje z Czechowem. Jest bardzo prawdziwy i wkomponowuje się w wizję całości Grzegorza Wiśniewskiego. Ale im dalej w las, tym więcej drzew. Tekst Schwaba przestaje znaczyć. Nie ma kontynuacji. Reżyser wraca bowiem do Czechowa.

Wiśniewski przeniósł "Mewę" nie bardzo wiadomo gdzie (na pewno nie ma ona nic wspólnego z współczesną Rosją). Może bohaterowie spotykają się gdzieś blisko nas (spolszczył im imiona, choć nie dość konsekwentnie). Ubrani są współcześnie, mówią o czymś, o czym my rozmawiamy. Pod tym względem stary Czechow nic się nie zestarzał (przekład Kiry Gałczyńskiej). Dylematy jego bohaterów sprzed stu lat, są takie same, jak nasze. A przedstawienie? Do bólu precyzyjne reżysersko. Wyrównane aktorsko. Tylko po co było to małżeństwo Czechowa ze Schabem?

Według Crimpa

Przed nami kolejna "Mewa". Paweł Szkotak znalazł jej angielską wersję. Taki teatralny sequel. Powstała sztuka współczesna, a zarazem wierna literze Czechowa.

Martin Crimp, rocznik 1956, odkrył nowy rytm rosyjskiego dramaturga, bardziej adekwatny do czasów nam współczesnych. Zaproponował nową gramatykę w relacjach między bohaterami. Na nowo napisał też kilka scen. Czyta się ten tekst w przekładzie Marty Strzałko bardzo dobrze. Jak wypadnie na scenie?

Crimp jest już znany polskiej publiczności. "Gestting Attention" ("Obróbka") wystawiły: Teatr im. Stefan Jaracza w Łodzi, TR Warszawa i Teatr Telewizji. "Próbę z jej życia" zrealizował Teatr Współczesny w Szczecinie, a "Na wsi" warszawski Teatr Studio i Teatr Telewizji.

Crimp debiutował w 1985 roku sztuką radiową "Three Attempted Acts", za którą otrzymał nagrodę im. Gilesa Coopera. Jego pierwsze sztuki teatralne "Dealing With Clair" (1988 r.) i "Play with Repeats" (1989 r.) miały prapremiery w Orange Tree w Richmond. "Obróbka" powstała w 1991 roku w wyniku studyjnego wyjazdu do USA; prapremiera odbyła się w londyńskim Royal Court w 1993 r. W tym samym teatrze doczekały się premier także inne jego dzieła: "Attempts On Her Life" (1997 r.), "The Country" i "Face To The Wall" (2002 r.).

Londyński dramaturg tłumaczy także sztuki klasyków oraz reżyseruje w londyńskich teatrach. Nie stroni od współpracy z filmem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji