Artykuły

Publiczne gmeranie

Dwa lata temu uczeni filologowie i teatrolodzy stwierdzili, że Witkacy-Prorok zrobił swoje i będzie musiał odejść. Tym bardziej, że niektóre jago proroctwa byty zgolą nietrafne. Okazuje się jednak, m właśnie owi uczeni byli złymi prorokami. Witkacy nadal bywa odczytywany na wszystkie możliwe sposoby. Z żadnego (a szczególnie z jednego) nie rezygnuje Mikołaj Grabowski.

Przywołuje Witkacego na serio i dla zgrywy, z powodów ogólnoludzkich i ze względu na własną rodzinę, z racji politycznych i estetycznych. I w ogóle dlatego, że widzi w nim wszystko. Owo "wszystko" postanawia zmieścić w trzech godzinach spektaklu. To go niestety gubi. Przewrotna Witkacowska estetyka powieści-worka nie usprawiedliwia workowatości widowiska, które w przeplatających się scenach traktuje o: narodzinach, życiu i śmierci komunizmu, narodzie, inteligencji, kościele, prostym ludzie, rewolucji niwelistycznej, nędzy czasów dzisiejszych, nienasyceniu, demonizmie i perwersji, oraz o tym, że tak naprawdę, to wszystko sprowadza się do prostej formuły, nazwanej przez pisarza "to w to". Ostatnia myśl jest przez Grabowskiego szczególnie chętnie i dobitnie eksponowana. Niestety bez należytego i założonego przez autora "Pożegnania jesieni", ironicznego dystansu. W zasadniczym dialogu Hela Bertz (Iwona Bielska) unosi szaty i pokazuje swoje "to" Atanazemu (Mikołaj Grabowski), wcześniej podobnie zachowuje się. wobec niej Prepudrech. Należy do tego dodać pełną rozmaitych zabaw w "to w to" scenę narkotycznej bibki oraz wypełnioną golasami wizję Acia. Szczególnie interesująco prezentują się golasy w scenie erotycznych wizji na sztucznej, wyłożonej białym materiałem górce.

Ta górka to najgłębszy, zapewne przewrotny, ukłon w stronę teatru dla mas. Domyślam się, że ma rekompensować tasiemcowe monologi, które Grabowski wyciągnął na scenę z powieści Witkacego. Śmiechom i zabawom nie ma końca, kiedy z kiczowatego zbocza zjeżdżają kiczowaci narciarze, a następnie okładają się styropianowymi "pigułami". Ponieważ pomysł jest przedni (?), z górki zjeżdża po kolei kilku narciarzy i jeden saneczkarz.

Kwintesencję widowiska stanowi ostatnie zdanie "Pożegnania jesieni", które w spektaklu Grabowskiego wypowiada on sam, po uśmierceniu granego przez siebie Atanazego: A JEDNAK DOBRZE JEST, WSZYSTKO JEST DOBRZE. CO? MOŻE NIE? DOBRZE JEST, PSIAKREW, A KTO POWIE, ŻE NIE, TO GO W MORDĘ!

To zdanie powstrzymuje mnie od dalszych uwag.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji