Artykuły

Zrobić Hitlera

Spektakl zaczął się zanim aktorzy wyszli na scenę, bo od poszerzonej informacji prasowej jakoby w Katowicach ktoś propagował ideologię hitlerowską i kolportował Mein Kampf. Mieli o tym powiadomić stosowne służby wzburzeni mieszkańcy miasta. Widać, dobrze zadziałały służby marketingowe Teatru Śląskiego, wykorzystując chwyt reklamowy, skądinąd już kiedyś sprawdzony w innym mieście. Ale kto by o tym nad Rawą miał pamiętać... Sztuka Taboriego, choć bardzo interesująca, nie jest aż tak często w Polsce grana. Jakieś dziesięć lat temu wystawił ją zabrzański Teatr Nowy. To było przeniesienie spektaklu Krzysztofa Gordona z gdańskiego Wybrzeża. W roli Szlomo Herzla wystąpił wtedy Wincenty Grabarczyk.

W Katowicach w postać starego Żyda wcielił się Adam Baumann (udanie partneruje mu Bernard Krawczyk jako kucharz Lobkowitz, który chętnie polemizuje ze swym przyjacielem i zabawnie wykłóca się o jakieś drugorzędne detale, jakieś nieistotne liczby, pojawiające się w kolejnych opowiadanych dykteryjkach; zbędna była tylko scena, w której ni stąd, ni zowąd obaj interlokutorzy przechodzą na śląską gwarę). Baumann obdarzył swą postać dość szeroką i zróżnicowaną gamą uczuć i cech. Herzl jest ironistą, ale nie cynikiem. Jest wyrozumiały dla ludzkich ułomności, ma ciepły stosunek do świata. Tym trzeba tłumaczyć jego tolerancję, a nawet pewną sympatię, którą otacza niedoszłego studenta wiedeńskiej akademii sztuki, lądującego - jak oni wszyscy -w przytulisku dla ubogich. Młodym prowincjuszem okazuje się niejaki Adolf Hitler, osobowość marna, nieciekawa, na swój sposób zabawna, bo niepewna tego, co właściwie robi na tym świecie i jakie jest jej w nim miejsce. To właśnie Herzl niejako "stwarza" Hitlera - niemal po ojcowsku, dyskretnie go wspiera, dba o jego garderobę, udziela mu wskazówek i ostro poskramia, gdy zachodzi taka potrzeba. Sceny, w których Herzl ironizuje i stara się dowieść żydowskiego pochodzenia Hitlera, są naprawdę zabawne. One niejako ustawiają relację między obiema postaciami. Na nic się zdadzą krzyki, grymasy, napady szału i żałosnej rozpaczy niedoszłego malarza. Herzl ma nad nim wielką przewagę, której nie utraci nawet wtedy, gdy historia zatoczy koło i Hitler, już w eskorcie swych zwolenników, będzie chciał wydrzeć mu książkę, którą stary Żyd nosił w sobie, ale nigdy nie napisał.

To dobra rola Baumanna, przez długi czas niosąca przedstawienie, choć podczas premiery aktor trochę się "sypał" i zmieniał końcówki słów czy zdań. Emocje? Kłopoty z tekstem? Ale to nie były uchybienia, które zaważyłyby na ogólnej ocenie jego pracy. Zapewne w kolejnych przedstawieniach Baumann skoryguje te drobne błędy.

Młodego Hitlera zagrał gościnnie Dariusz Wiktorowicz. Dyrektor Henryk Baranowski i tym razem rozpisał casting, choć bywało, że ta metoda nie przynosiła dobrych rezultatów (vide: zupełnie nieudane "Tango" Mrożka). Tutaj na szczęście jest znacznie lepiej, a Wiktorowicz zagrał z dystansem, sprawnie, z dużą energią, a bez karykaturalnych wynaturzeń (inna rzecz, że katowicki aktor Andrzej Warcaba chyba nie gorzej poradziłby sobie z tą rolą). Owszem, zdarza się, że szarżuje, że wkracza w obszar scenicznej burleski, ale to jest dopuszczalne, bo inscenizacyjnie i reżysersko uwiarygodnione. Hitler jest w tym wykonaniu "człowiekiem bez właściwości". Jego dopiero trzeba "wymyślić". Paradoksalnie robią to Żydzi, co wprowadza samego Hitlera w rodzaj zabawnego zakłopotania (udała się scena obcinania wąsów i zaczesywania grzywki - wedle autorskiego pomysłu Herzla; oto po paru sekundach publiczności jawi się nowe, teraz już powszechnie znane oblicze przyszłego dyktatora). Reszty dokona pomnikowa Pani Tod (Anna Kadulska), z kosą w ręku, występująca w zdobnych, alegorycznych kostiumach, która wybrała sobie akurat tego - zdawać by się mogło - niedorajdę i życiowego nieudacznika na wykonawcę jakiegoś diabelskiego planu zniszczenia. Ale to dokonuje się w drugiej części a przedstawienia, słabszej, bo momentami napuszonej, obfitej w retoryczne gesty i symbole. Kadulska niedobrze się w tej roli czuje, choć stara się jak może.

Budzi również wątpliwości, choć mniejsze, bardzo ekspresyjna scena z Himmlischstem (Antoni Gryzik), naturalistycznie przedstawiającym obrzęd przygotowywania posiłku z kurczaka. W pewnym momencie ekstaza uczestników tej sceny przypomina orgię seksualną. Być może, przekroczona została granica tzw. dobrego smaku. Ale o to chodziło, by do tej przewrotnej komedii wprowadzić już nie nutę, a potężny akord dramatu, który się nieuchronnie zbliża, a którego rozmiarów jeszcze nie przeczuwamy. Znaczącą rolę odgrywają tu statyści, zajmujący ustawione w głębi sceny piętrowe prycze. Wprowadzenie i poprowadzenie tej niemej ludzkiej masy stanowi o klimacie tego przedstawienia. To było dobę pociągnięcie reżyserskie.

Ów tłum zgrabnie wpisuje się w scenografię - ciekawą, rozbudowaną, pozorującą stęchłe pomieszczenia wiedeńskiej noclegowni, przepołowione i otwarte w głąb sceny i niejako świata, ku któremu prowadzi wąskie gardło ciemnego korytarza. Ta przestrzeń nabierze dodatkowych groźnych znaczeń w drugiej części widowiska, gdy spłyną na scenę flagi z hakenkrojcami i wielkie połacie poćwiartowanych zwierząt. A jeszcze inaczej ta sceneria zagra w lirycznych scenach z Herzlem i Gretchen (gościnnie Dorota Chaniecka), gdy filmowe obrazy sielskiej przyrody obejmą całą przestrzeń sceniczną, przykrywając niczym całunem kontury przedmiotów i rekwizytów.

Katowicki "Mein Kampf" jest; spektaklem wieloznacznym. Jeden z interpretacyjnych tropów wiedzie ku uznaniu paradoksalności naszego życia naszej historii, która tworzy się, niejako sama. Po obejrzeniu spektaklu przypomniałem sobie, jak przed laty odwiedziłem jedną z podraciborskich wsi, w której - i to bodaj jeszcze w latach 80. - żył pewien jegomość, który w czasie I wojny światowej na własnych plecach wyniósł rannego Hitlera z pola bitwy. On też bezwiednie "zrobił" nam Hitlera...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji