Artykuły

Krótkie lato Płatonowa

Na "Płatonowa" we wrocławskim Teatrze Polskim wchodzi się jak do krypty. Rozciągnięta na drutach i stelażach czarna tkanina wycina z rozległej widowni ciasny kwadrat foteli. Publiczność osaczają po obu bokach podesty opadające ku scenie, zamknięte u wyjścia czernią płótna.

Miękkie strugi światła wydobywają z mroku pastelowy salon Wojnicewów - strasznych ziemian, żyjących w dostatku na kredyt, w alkoholowym amoku, wśród czczych miłostek W spektaklu Jerzego Jareckiego na początku nic nie wydaje się gotowe. Znużeni kamerdynerzy dopiero wnoszą meble do pustego salonu. Przejście do ogrodu montują niespiesznie z brudnych przeszklonych parawanów. To wszystko jest chybotliwe jak w zubożałej wiejskiej rezydencji. Domownicy i goście pojawiają się w salonie tylko po to, aby obsiąść meble. I zastygają z litanią na ustach: nuda, upał i... Płatonow.

Płatonow (Jacek Mikołajczak) to nie tyle don Juan, co powiatowy gorszyciel, sezonowy bon vivant w opadających spodniach i przydeptanych trzewikach. Po długiej rosyjskiej zimie jedyna atrakcja w przerażająco pustym salonie generałowej (Hanna Skoczyńska) i sypialni Soni (Ewa Skibińska). Kokietuje podstarzałą Annę, szydzi z egzaltacji Marii (Jolanta Zalewska), by po flaszce wódki uwieść Sonię i porzucić własną żonę. Z tak wątłej anegdoty Jarocki buduje trzy obrazy końca wieku.

Najpierw Płatonow jest człowiekiem pustym jak ci, z których drwi. Wątpliwe dusery erotomana w pomiętym ubraniu bawią tak samo wiecznie pijanego Tryleckiego (Zygmunt Bielawski), jak tracącego wśród połogów i lewatyw zdrowy rozsądek lekarza (Miłogost Reczek) czy zramolałego Głagoliewa (Bogusław Danielewski), wierzącego, że miłość może być wygodna jak pluszowa kanapa. Ale tylko Płatonow, wielki błazen malej Wojnicewki, głośno mówi, że ziemiański świat jest absurdem.

Akt drugi zaczynają amory bandyty Osipa (znakomita rola Stanisława Melskiego) do Saszy Płatonowej. Ten krótki sen nocy letniej przerywa parodia "Anny Kareniny", gdy Sasza (Jolanta Fraszyńska), przerażona zdradą Płatonowa, na czworakach umyka przed pędzącym wskroś sceny pociągiem-widmem, przemykającym przez Wojnicewkę jak kometa. Obok Osipa właśnie Sasza jest postacią czystą jak Iza (i świetnie zagraną). Reszta to histerycy, szałaputy lub cynicy. Żałosny Izaak (Krzysztof Dracz) nawet nie próbuje udawać Raskolnikowa. Pora na rewolucje i wyzwania już minęła - mówi Czechow według Jarockiego. Płatonow, nim zdążył być Zaratustra, został biednym wiejskim nauczycielem.

Finał jest Witkacowski. W przeraźliwie naturalistycznej scenografii - wśród okien nasiąkających strużkami deszczu, mokrych płaszczy i kapeluszy - dramat Soni i Saszy staje się farsą, bo Płatonow ucieka przed kochanką do Sergiusza (Wojciech Kościelniak), któremu przyprawił rogi. - Hamlet bał się widziadeł, ja się boję życia - wyznaje ze skruchą bohater tragikomedii Czechowa.

Histeria uwiedzionej Soni, trucizna z zapałek, od której chce umrzeć Sasza, żałosne - postaram się, maman - Sergieja to cytaty z brukowego romansu. Nawet śmierć Płatonowa jest u Jarockiego żałosna i nikczemna. Reżyser "zdjął" z aktorów Czechowowską romantyczną nadwrażliwość i subtelny erotyzm z chłodem chirurga. Wstępujemy do krypty, aby podziwiać tę współczesną lekcję anatomii. Jasne, że jest to teatralny kaprys dla około dwustu osób - tyle miejsc liczy widownia. Tylko że jest to kaprys tej miary, co "Caprichos" Goi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji