Artykuły

Prorok teatru

- Świadomość śmiertelnej choroby jest widoczna w jego dziełach - BOGUSŁAW KIERC o Helmucie Kajzarze i realizacji "Antygony" w bielskiej Banialuce.

Wanda Then: Dlaczego twórczość Helmuta Kajzara została zapomniana w jego mieście rodzinnym?

Bogusław Kierc [na zdjęcu]: To efekt stylu życia, który jest właściwy większości z nas. Jeśli o kimś się nie mówi, to jakby go nie było. Kajzar z całą pewnością nie był postacią medialną, choć kto wie, czy gdyby dożył czasów obecnych, czy takiej postaci nie zrobiono by z niego. To przypadek podobny do Krystiana Lupy. Przez długie lata jego twórczość w Teatrze Starym w Krakowie była traktowana z uprzejmym przymrużeniem oka, choć już wtedy był rewelatorem teatru, za jakiego uznaje się go dzisiaj. Coś podobnego stałoby się z Kajzarem. W czasie, w którym żył, mimo że był to jeden z najwybitniejszych twórców i prorok teatru, nie został odpowiednio zauważony.

Co pana urzekło w jego twórczości, że wielokrotnie wracał pan do niej?

- Zarówno twórczość, jak i osoba są mi bardzo bliskie. Najpierw byłem aktorem Kajzara, dopiero potem kimś, kto zajmował się jego teatrem z drugiej, reżyserskiej strony. To, co Kajzar we mnie jako aktorze odsłaniał, jak się ze mną obchodził, pozwala mi na dotykalne odczytanie jego twórczości. Poznaliśmy się wcześniej, w czasie studiów, a niewykluczone, że nie wiedząc o tym już w LO im. Mikołaja Kopernika w Bielsku. Żyliśmy w tym samym mieście jeszcze wtedy nic o sobie nie wiedząc.

Czy to jest miejsce, które przyciąga do siebie ludzi?

- Tak. Jako ludzie dorośli, pracujący już ze sobą, rozmawialiśmy o naszym mieście, wracaliśmy do wspólnych przeżyć i miało to dla nas nie tylko sens sentymentalny. Geniusz miejsca był przez nas obu mocno odczuwany. Okazało się, że mieliśmy podobne odczucie teatru dziecięcego, może dlatego, że obaj czerpaliśmy je z Banialuki, która wtedy mieściła się jeszcze przy ulicy Chopina. Teraz, gdy podczas przygotowań "Antygony" Kajzara jestem w Bielsku dłużej niż kiedykolwiek od wyprowadzenia się, mam wrażenie, że dotknąłem wieczności, wrażenie powrotu do źródeł. Ulica Mickiewicza ma dla mnie specjalne znaczenie. Pod numerem 11 jest dom, w którym moja ciocia Hala miała pracownię krawiecką, tu mieszkała moja babcia i kilku innych członków rodziny. Byłem szczęśliwy, gdy właśnie na Mickiewicza przeniosła się Banialuka. Gdy byłem dzieckiem, zabraniano mi się bawić w ruinach, które zostawili w tym miejscu po synagodze niemieccy okupanci.

Nie po raz pierwszy realizuje pan spektakl w bielskiej Banialuce. BK: Były już przedstawienia "Tajemnicy" mojego autorstwa i "Wyspy Ariela" według "Burzy" Szekspira. - - Antygona" Kajzara to moje trzecie bielskie przedstawienie.

Zgodne z zamysłem autorskim, czy zawarł pan w nim własne pomysły? BK: Znam wrocławską prapremierę "Antygony" wyreżyserowaną przez autora, ale pragnieniem moim w bielskiej realizacji było nie tylko pokazanie tego, co jest duchem teatru Kajzara, ale przede wszystkim pokazanie, dlaczego jego duch jest taki, a nie inny. Nie mógłbym jednak zrobić tego przedstawienia udając, że nie jest ono moje. To przecież Kajzar czytany przeze mnie. Nie może być reprodukcją, ale jego istnieniem we mnie. To moja i jego "Antygona". W intencjach i duchu wierna autorowi, ale to ja podjąłem ryzyko i za nie odpowiadam. Porwało mnie w nim właśnie to, że mogę się włączyć zarówno w monolog wewnętrzny, jak i dialog Kajzara.

Czy wasze "Antygony" są inne od tej Sofoklesa?

- Myślę, że nie. Moglibyśmy z Sofoklesem usiąść i cieszyć się z tego, co się stało. To, co fascynuje u Sofoklesa, to jego niesłychana zmysłowość, konkretność. Tekst, choć aktorzy grali kiedyś na koturnach, nie jest koturnowy. To tekst o godności ludzkiego ciała.

W wielu źródłach pojawia się informacja, że Kajzar zmarł śmiercią tragiczną, ale trudno się doczytać, co to była za tragedia.

-m To była choroba. Jeśli ktoś ją określa jako tragiczną, to pewnie z tego powodu, że Kajzar wcześnie o niej wiedział, Wiedział, że musi się spieszyć. Świadomość śmiertelnej choroby jest widoczna w jego dziełach, choć nigdy o tym nie rozmawiał. Gdy od Andrzeja Mokrowieckiego dowiedziałem się, że Helmut umiera w szpitalu we Wrocławiu, uznałem to za niesmaczny żart. To nie epatowanie wszystkich swoją tragedią stawiało go ponad1 innymi. Graniczne doświadczenia opisywał jedynie w swoich sztukach. Cieszę się, że miałem okazję wrócić do Kajzara w jego rodzinnym mieście. Może w ten sposób uda się przywrócić blask jego niezwykłego talentu.

HELMUT KAJZAR

(1941-1982), urodzony w Bielsku, jeden z najwybitniejszych współczesnych dramaturgów, reżyserów i teoretyków teatru. Ukończył polonistykę na UJ, podczas studiów założył głośny wówczas awangardowy Teatr 38. Pasjonował go antyk, wielka tragedia grecka i jej współczesne odczytanie. Studiował reżyserię w PWST. Jako reżyser związany był z teatrami Wrocławia, Krakowa i Warszawy. Uważał się za ucznia i kontynuatora twórczości Tadeusza Różewicza, z którym był w wielkiej przyjaźni. Pochowany został na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji