Artykuły

Bal trojga wspaniałych artystów

Zygmunt Konieczny nie odnalazł nowej Ewy Demarczyk, niemniej od dekady współpracuje z Joanną Słowińską, czego najnowszym przejawem jest firmowana przez wokalistkę i Jarosława Bestera płyta "Bal u Pana Boga" - pisze Wacław Krupiński.

Bo choć tytuł albumu odwołuje się do twórczości Jacka Kaczmarskiego, bez wątpienia dominuje tu Konieczny. I to nie dlatego, że aż 9 piosenek to jego kompozycje, ale z uwagi na fakt, że to w nich Słowińska osiąga najlepsze rezultaty, dowodząc, jak jest wspaniałą i czułą interpretatorką.

Znają Joannę Słowińską i miłośnicy etno, i world music, w którym to nurcie sięga po utwory inspirowane polską i słowiańską muzyką tradycyjną, świetnie kojarzą wokalistkę odbiorcy oratoriów Piotra Rubika. I zawsze prezentowała się ona jako wyrazista i utalentowana interpretatorka, czego potwierdzeniem liczne nagrody - tak na Festiwalu Polskiego Radia Nowa Tradycja, jak i we wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Bo Słowińska od lat wkracza w rozmaite rejony muzyczne, osiągając w nich zawsze interesujące rezultaty, a zarazem nie dając się zaszufladkować.

Z Zygmuntem Koniecznym i jego Wyspiańskim spotykała się Słowińska od lat podczas rozmaitych koncertów - i już wtedy była zawsze jasnym punktem tych koncertów, objawiając charyzmę oraz warsztat, na który składały się tak precyzja w podawaniu poetyckich fraz, jak i siła białego głosu, wspierana nieskrywanym temperamentem. Była w tym wyrazista ekspresja, intonacyjna i rytmiczna precyzja (mistrz Konieczny zgoła nie ułatwia śpiewającym życia) i jednocześnie własny ton, nieodzowny, by interpretacjom tym nie brakowało prawdy. Teraz Słowińska pozyskała jeszcze jednego wybitnego artystycznego partnera - Jarosława Bestera, jakże czułego i perfekcyjnego akordeonistę, kompozytora prowadzącego od lat własną formację.

I to ich projektem jest "Bal u Pana Boga". Płyta sumująca, czy też uwypuklająca wszelkie walory Joanny Słowińskiej. Potwierdził to i wspólny piątkowy recital artystów w krakowskiej PWST, w obecności kompozytora większości materiału. Myślę, że był dumny i szczęśliwy, że oddał wokalistce tyle swych pięknych, a niełatwych do wyśpiewania nut, włącznie z wierszem "Taki pejzaż", niegdyś rozsławionym przez Ewę Demarczyk. Mając tamtą interpretację w pamięci, z przyjemnością słuchałem, jak Słowińska wzbogaca tę kompozycję o swe folkowe doświadczenia. Ładnie też odnalazła swój kobiecy ton do piosenek Jacka Kaczmarskiego, otulając je, podobnie jak pieśń Włodzimierza Wysockiego kobiecą delikatnością i czułością, a zarazem nie odzierając ich z ekspresji.

Ale też nie byłoby tak imponującego efektu artystycznego, gdyby nie Jarosław Bester - który większość materiału opracował muzycznie, a dźwiękami swego akordeonu idealnie zestraja się z wokalistką, przydając jej śpiewowi barwy i nastroju. Jest tłem eksponującym wokal, ale i znajduje dla siebie partie, kiedy wysuwa się na plan pierwszy, i to nie tylko wówczas, gdy gra solo swe dwie kompozycje.

"Bal u Pana Boga" to wspaniały efekt spotkania oryginalnych artystów. To płyta, którą bez wątpienia mogą się szczycić Joanna Słowińska i Jarosław Bester. I rzecz jasna Zygmunt Konieczny też.

PS I łyżeczka dziegciu, co czynię z żalem. Jakże chciałbym, by artystka z taką samą starannością jak do śpiewu podchodziła i do swego scenicznego wizerunku; piątkowy ubiór, nadmiernie żywiołowy gest i przesadna ilość słów między piosenkami nie służyły dobremu odbiorowi muzyki. "Bal u Pana Boga" zobowiązuje!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji