Artykuły

"Orfeusz w wężowej skórze"

W oryginale tytuł tego utworu - granego obecnie na scenie krakowskiego Teatru Starego - podkreśla wyraźniej jego mitologiczną aluzyjność; Orfeusz zstępujący (Orpheus descending). Zarazem jednak jest to tytuł dwuznaczny: Orfeusz zstępujący do piekieł, w bohaterskim geście poświęcenia, w imię miłości składający życie własne w ofierze - czy Orfeusz upadający, pomniejszony, kapitulujący? Treść sztuki, psychologiczna sylwetka postaci, przebieg akcji, może nasunąć i jedną i drugą interpretację. Legendarny geniusz muzyczny, półboski animator dźwięków, wcielił się u Williamsa we współczesnego gitarzystę, z Południa amerykańskiego. Skąpe i mgliste półsłówka, które od czasu do czasu rzuca na temat swej dotychczasowej drogi życiowej, każą domyślać się jego dawniejszych tęsknot i buntów; ale terasz zrezygnował ze wszelkich zrywów i wzlotów, chce tylko spokoju, zwykłej normalnej egzystencji... Znajdzie ją na krótko, jako sprzedawca w sklepie należącym do namiętnej i wygłodzonej erotycznie "Eurydyki", żony starego i zmożonego chorobą, ale brutalnego i nikczemnego męża. Val Xavier - ów amerykański Orfeusz - jest młody a pełen sił męskich. Reszty łatwo się domyślić. Krótką idyllę kochanków rozdziera zazdrosny mąż-okrutnik, mordując żonę i oskarżając o tę zbrodnię nienawistnego intruza. Val zginie, zlinczowany przez rozfanatyzowany tłum, na podobieństwo mitycznego Orfeusza, rozszarpanego przez bachantki.

Jak często dzieje się we współczesnym dramacie amerykańskim, symbolika ta jest dość mętna i pachnie nie tyle poezją, ile raczej dość drażniącym poetyzowaniem. Tak ulubiona przez Williamsa ekspozycja pewnych przerostów i zwyrodnień psychicznych - z położeniem akcentu przede wszystkim na zaburzenia seksualne - podbudowana jest tu wprawdzie przez aluzje o charakterze społecznym i politycznym: "piekłem", w którym żyje Lady Torrance - Eurydyka tego współczesnego Orfeja - i w które zstępuje jej kochanek, jest świat małomieszczańskiej reakcji, środowisko tępych, fanatycznych i zbrodniczych segregacjonistów z Południa; mąż Lady jest członkiem Ku-Klux-Klanu. Stosunki, które tu panują, mają, według intencji autora, wytłumaczyć zarówno chorobliwe podniecenie bohaterki, jak osamotnienie i niemożność przystosowania się do otoczenia ze strony wędrownego artysty. Ale nie jest to dostatecznie umotywowane analizą psychologiczną postaci: Orfeusz z całą swą enigmatycznością, zdaje się bierny i pusty wewnętrznie; dramatyczny konflikt postaw moralnych i społecznych roztapia się w melodramatycznej anegdocie.

Inna rzecz, że te niedostatki myślowe sztuki nie obniżają jej wartości czysto teatralnych. Jak zawsze u Williamsa, odznacza się ona świetnym wyczuciem sceny, znakomitą rytmiką następujących po sobie obrazów, dozowaniem efektów dramatycznych, prawdziwością, zwartością i "nerwem" dialogu. Te dodatnie elementy Orfeusza usprawiedliwiają po części wybór tej sztuki do realizacji przez Teatr Stary; przyznać trzeba zresztą, że przedstawienie wyzyskało wartości utworu - zwłaszcza dzięki grze dwojga głównych bohaterów. Zofia Niwińska z kulturą, umiarem, z taktem artystycznym, przekazuje szamotanie się wewnętrzne i nieuleczalny niepokój nieszczęsnej Lady, skazanej na "piekło" cierpienia i niezaspokojonych tęsknot; wnosi przy tym do swej interpretacji odcień jakiejś żałosnej skargi, poczucia niezawinionej krzywdy, które przybliża do nas i czyni bardziej ludzką tę zarysowującą się w tekście raczej odpychająco, nie pierwszej młodości erotomankę. Leszek Herdlegen w roli tajemniczego wędrownego muzyka, poprawia zdecydowanie zamysł autorski, celowo i bardzo szczęśliwie idąc w swej interpretacji wręcz przeciw tekstowi: nadając jego "poetycznym" niedomówieniom jakąś twardość i pozorną oschłość, uzwyczajniając je niejako, a przez to właśnie sugerując kłębiącą się pod ich powierzchnią niewyrażoną do końca resztę: głębokie życie wewnętrzne. Interesujące sylwetki zarysowały również Jadwiga Zaklicka, jako trochę niesamowita, ogarnięta mistycyzmem, a zarazem podświadomym erotyzmem, dewotka; i Jolanta Hanisz w roli amerykańskiej "angry girl", której dzisiejsze rozwydrzenie wyrasta - jak to autor, niezbyt zresztą przekonywająco, sugeruje - z jej zawiedzionych tęsknot "rewolucyjnych".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji