Artykuły

Termity nad głowami

"Mmaa" w reż. Piotra Bogusława Jędrzejczaka w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Milena Orłowska w Gazecie Wyborczej - Płock.

Po to jest teatr: żeby przestraszać i zadziwiać. Daję słowo - pójdziecie na "Mmaa", adaptację jednej z powieści Stefana Themersona, a z pewnością będziecie przestraszeni i zadziwieni.

W końcu mamy odważne przedstawienie, choć nie da się ukryć, że zrobić w Płocku odważne przedstawienie to nic trudnego. Reżyser "Mmaa" Piotr-Bogusław Jędrzejczak wykonał kilka kilka rewolucyjnych posunięć.

Po pierwsze - wybór autora.

Stefan Themerson, autor przeniesionej na płocką scenę powieści "Wykład profesora Mmaa", to przecież artysta uznany na całym świecie, patron awangardy, człowiek, któremu wstęp do powieści pisał Bertrand Russell. No i płocczanin. Owszem, to przy okazji odbywającego się właśnie w mieście festiwalu themersonowskiego, ale Jędrzejczak jest wielkim wielbicielem Themersona i dyrektorem festiwalu. Nareszcie więc coś płockiego i światowego zarazem.

Po drugie - sam tekst.

Powstały w latach 40., ale do tej pory ostry, świeży i nieustępujący w niczym awangardowym utworom XXI w. W skrócie: rzecz dzieje się w termitierze, a bohaterami sztuki są termity. Wchodzimy w sam środek ich termitowego świata - tego, jak postrzegają, tego, jak mówią, co jedzą, jak kochają, czego pragną. Mamy tam wszystko - czułki, odwłoki, czerwie, loty godowe, niemal zupełną ślepotę, doskonały węch... Początkowo ta zupełna zmiana optyki wprawia w osłupienie, ale gdy w końcu załapie się, co to jest abdomen i dlaczego termity mówią do siebie "kawalerowie i dziewice" zamiast "panie i panowie", ten nowy termitowy świat staje się naprawdę pasjonujący.

Nie chodzi tylko o zmianę optyki. Termity i ich świat, choć w atrybutach zupełnie od ludzkiego różne, w wielu punktach są do ludzkiej rzeczywistości łudząco podobne. Mają swoją naukę (badają nas, ludzi), mistykę, psychoanalizę, utrzymują stosunki dyplomatyczne, spierają się. Zastanawiają się: co jest bardziej istotne? To, co wrodzone, czy to, co nabyte, czy lepiej jest bić, czy być bitym, czy warto naukowo udowadniać to, co do tej pory było religią... Ogólnie rzecz biorąc, mówią bardzo dużo ważnych i ciekawych rzeczy.

W dodatku mówią pięknym językiem, momentami ze sceny płockiego teatru płynie wręcz poezja (autorem adaptacji powieści jest reżyser).

Po trzecie - scenografia.

Kompletnie przearanżowana scena kameralna. Krzesła dla publiczności stoją wzdłuż pomieszczenia, pod obiema ścianami. A w środku przebiega coś w rodzaju metalowego skrzyżowania rusztowania z korytarzami. Podobne rusztowania są nad głową publiczności, a więc akcja dzieje się przed oczami widza, a także... nad jego głową.

Cała ta konstrukcja trzęsie się, chrzęści, hałasuje tak bardzo, że odwaga wymagana jest także od widza, nad głową którego biegają aktorzy. Wspaniała scenografia to dzieło Małgorzaty Gałaś-Prokopf. Do tego ciekawe kostiumy, twarze zakryte termitowymi maskami. Kapitalna muzyka autorstwa Digital Princezz: trochę szumów, trochę trzasków, nieco elektroniki, czasem po prostu - ładna melodia... Do tego dochodzą naprawdę dobre role właściwie całego zespołu (choć przez maski trudno poznać, naprowadzą nas głosy - w sztuce grają: Marek Walczak, Hanna Zientara, Bogumił Karbowski, Katarzyna Anzorge, Piotr Bała i gościnnie Ewa Pająk).

Podsumowując.

Jędrzejczak zafundował płockiej publiczności coś wciskającego w fotel. To nie jest przedstawienie "przyjemne", nie zrelaksujecie się na nim. Cały czas coś w nim huczy, ktoś krzyczy, wykłada coś bardzo złożonego... Trzeba skupić się, wsłuchać w to, co mówią te dziwaczne termity, pomyśleć. To przedstawienie wymagające. Zadziwia i przestrasza.

Pewnie, że mogłoby być lepsze. Krótsze. Zakończenie jest zupełnie niezrozumiałe. Nie chodzi nawet o to, że jego wymowa jest dość niejasna (w "Mmaa" mamy też intrygę kryminalną, jej finał nie jest chyba w scenicznej adaptacji Jędrzejczaka dość dobrze zarysowany), także o to, że chwilami zwyczajnie nie idzie zrozumieć, co aktorzy wykrzykują.

Jednak warto to zobaczyć także po to, by poczuć falę szczerego i gigantycznego osłupienia bijącą od części premierowej publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji