Polski romantyzm, a potem wodewile
Będzie to już druga "Nie-Boska komedia" tego reżysera. Dramat Zygmunta Krasińskiego wystawił po raz pierwszy w 1979 roku w Teatrze Polskim we Wrocławiu.
Ale jak sam zapowiada, będzie to zupełnie inny spektakl, bardziej kameralny, gdzie głównego bohatera oglądać będziemy raczej w zmaganiach z problemami egzystencjalnymi i moralnymi niż rewolucyjnymi.
- Przenoszę akcenty sztuki z tematyki społecznej na wątek indywidualny: artysty i człowieka. Ten aspekt "Nie-Boskiej komedii" stał się ważniejszy w tym spektaklu kosztem tematu rewolucji - mówi Jerzy Grzegorzewski.
W roli Hrabiego Henryka wystąpi Jan Englert, jako Żonę zobaczymy Dorotę Landowską, Orcia zagra Beata Fudalej, a Pankracego Jerzy Radziwiłowicz (w telewizyjnym spektaklu Zygmunta Hübnera zagrał Leonarda).
Napisana w 1833 roku "Nie-Boska komedia" należy do kanonu polskiego dramatu romantycznego. Chociaż jej prapremiera odbyła się dopiero w 1902 roku, szybko znalazła honorowe miejsce na polskich scenach. Stała się artystycznym wyzwaniem dla najwybitniejszych twórców teatru. Do historii przeszły zwłaszcza inscenizacje Leona Schillera, Konrada Swinarskiego i Zygmunta Hübnera (Teatr Telewizji).
Jerzy Grzegorzewski zapowiedział, że najpóźniej do połowy przyszłego roku złoży rezygnację z funkcji dyrektora artystycznego Teatru Narodowego. Na pytanie "co dalej?" odpowiada żartem: - Będę robił wodewile. "Nie-Boska komedia" nie będzie prawdopodobnie ostatnim spektaklem reżysera, który już zapowiada swoje kolejne realizacje.
- Wystawię najprawdopodobniej "Studium o Hamlecie" Wyspiańskiego, "Morze i zwierciadło" Audena lub "Burzę" Szekspira, to dobry temat do pożegnań-uważa.