Udane połączenie
Świetny, gorąco przyjęty podczas premiery spektakl Krzysztofa Warlikowskiego - to wynik wspólnego przedsięwzięcia Starego Teatru i TR Warszawa (do niedawna Rozmaitości).
Do tej pory, aby zobaczyć przedstawienia Krzysztofa Warlikowskiego [na zdjęciu], trzeba było jeździć do Warszawy. I wielu krakowskich teatromanów do Warszawy jeździło. Innym pozostawało czytanie recenzji i prasowych sporów, bo chyba żaden z polskich reżyserów nie wzbudzał i nie wzbudza tylu kontrowersji. Spory - zwłaszcza te toczące się wokół "Oczyszczonych" Sarah Kane - wykraczały zresztą poza środowisko teatralne, a gwałtowność ataków wskazywała, że Warlikowski porusza sprawy istotne, wciąż pozostające tabu. "To nie teatr jest skandalem, to rzeczywistość jest skandaliczna" - mówił w odpowiedzi na zarzuty reżyser. Wysoka temperatura odbioru cechuje też zwolenników Warlikowskiego; świadczą o tym nie tylko pełne zachwytów recenzje, ale też tłumy widzów na każdym przedstawieniu i gigantyczne kolejki pod kasą TR.
Poprzedni dyrektor Starego Teatru Jerzy Koenig miał - jak sam mówił - pretensję do losu, że nie został jeszcze przedstawiony Warlikowskiemu. I przy tym żalu pozostał. Mikołajowi Grabowskiemu udało się jednak namówić reżysera do współpracy. Ale nie musiał się mu przedstawiać, uczył go w krakowskiej PWST. To połączenie sił Starego Teatru i TR było w gruncie rzeczy dość naturalne. Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, aktorka Starego Teatru, gościnnie grała - i to wspaniale - w "Oczyszczonych", "Burzy" i "Bachantkach", Maja Ostaszewska, Jacek Poniedziałek i Marek Kalita przez kilka lat byli w zespole Starego Teatru, Anna Radwan-Gancarczyk grała w szkolnych przedstawieniach Warlikowskiego. Krakowscy, krakowsko-warszawscy i warszawscy aktorzy świetnie się ze sobą zestroili.
Premiera "Kruma" to kolejna oznaka ożywienia Starego Teatru. Miejmy nadzieję, że będzie coraz lepiej.
