Artykuły

Ptyś z kremem

Jak usidlić podstarzałego kawalera z wielką kasą? Wystarczy odrobina sprytu i jak najgorsze traktowanie przyszłej ofiary, a miłość sama przyjdzie. Tak przynajmniej dzieje się w operowym świecie marionetek.

Po 200 latach do Gdańska powróciły śpiewające marionetki. Działalność Gdańskiej Opery Marionetek zainaugurowano premierą (z racji rozmiarów sceny, chciałoby się powiedzieć, premierką) "Służąca panią" Giovanniego Battisty Pergolesiego. Piękne marionetki autorstwa Wiesława Lipińskiego, które w niej grają, czekały kilkanaście lat w kufrach Warszawskiej Opery Kameralnej na swój wielki moment. W reflektorkach scenki przy Korzennej, prowadzone rękami siódemki studentów lalkarstwa z Białegostoku, zabłysnęły pełnią swej urody!

Intryga opery prosta jest jak drut. Serpina, służąca z feministycznym zacięciem i tupetem, postanawia zmienić swój stan społeczny i cywilny. Chce władzy i pieniędzy. Podstępem zmusza do ożenku bogatego pana, który piastował ją od dziecka. Aby osiągnąć swój cel, dziewczyna zadręcza całymi dniami poczciwego Dottore Uberto. Wstrętna Serpina ("Baba wściekła, zaprawdę rodem z piekła", jak mów i załamany Uberto) nie przynosi panu na śniadanie "kakauka" i nie wypuszcza go z domu. Do tego jeszcze wyzywa go od "starych osłów" i "złośników". Mała tyranica wie jednak doskonale, co robi. Ma plan.

Uberto broni się jak może przed humorzastą panną: "Nie, nie, nie" - śpiewa basem, "Tak, tak, tak" - piszczy na to sopran Serpiny. "Skusi mnie, zmusi mnie, ona diabłu radę da" - żali się coraz cieńszym głosem Uberto. Kiedy kawaler odmawia ożenku ("To gorsze niżeli zgon") i chce znaleźć sobie inną pannę, podstępna Seipina wymyśla bojowego kapitana Grom Bombardona, za którego przebiera się służący Vespone. Pseudo-Grom ma być jej narzeczonym. Amant groźnie podryguje i wymachuje szabelka. Jak stwierdza Uberto, wygląda na to, że "małżonkę będzie bił, ile wlezie". Litość i trwoga budzą w końcu w zatwardziałym wdowcu "uczucie". "Tak biją serca dwa!!!!" - śpiewają na koniec kilkudziesięciocentymetrów i Serpina i Uberto.

Spektakl "Służąca panią" jest smakowity jak ptyś z kremem. Podrygujące marionetki sprawiają, iż śmiechu co niemiara. Wielkie, wspaniałe operowe głosy Magdaleny Witczak i Piotra Macalaka, zderzone z zabawnymi, drewnianymi fizjonomiami maleńkich bohaterów, dają wspaniały efekt komiczny. Świetna jest scena z szalejącymi Kupidynami. kiedy Uberto śpiewa poważnie "tysiące strzał Erosa przeszyło mnie na wskroś", a ożywione amorki, które pouciekały z mebli i gzymsów, klują go zaciekle swoimi dzidami.

Wesoło w Operze Marionetek jest od samego początku. Zabawa zaczyna się już przy zasłoniętej kurtynie, kiedy figlują lwy gdańskie, umieszczone nad wiernie odtworzonym pudełkiem sceny sprzed jakichś dwóch wieków. Ogromną przyjemnością jest zresztą kontemplowanie samej scenki - maleńkie kanapki, stoliki, bogate draperie wykonane z dziesiątek metrów tkanin. Do tego jeszcze przygrywający z boku na klawesynie Tomasz Krezymon! Same smakowitości!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji