Artykuły

Od piekła do tanga

W piekle, oczywiście ziemskim, gościliśmy za sprawą Sartre'a, Pankiewicza i jeleniogórskiego teatru w niedzielny wieczór. Piekło było niejako podwójne. W środku trójka bohaterów, wokół publiczność a za wszystkimi zamknięte drzwi. Oni - tych troje - skazani na siebie, na obnażanie się wewnętrzne (choć nie tylko), na szamotaniny psychiczne (nie tylko także); my skazani na nich, na oglądanie tego ludzkiego piekła z bliska, z bardzo bliska nawet. W dodatku ta piekielna temperatura panująca w sali. Przepraszam, to nie zarzut, to już tylko żart.

A serio to wiele uznania dla jeleniogórskiej sceny i trochę pretensji do reżysera głównie. Bardzo ładnie budowany nastrój wewnętrznego zagrożenia najpierw, potem zaś oczekiwania na coś (na kogoś), co sytuację pomoże zrozumieć bądź ją rozwiąże, załamuje się. Zaczyna się w tym momencie toczyć dramat zewnętrzny o perwersyjnym trójkącie erotycznym, powstaje nieszczerość w proponowanym na początku układzie: o jakie więc w końcu piekło chodzi? Finał przywraca proporcje. Znów wiemy, że o to piekło, które tkwi w nas i poza nami, z którego nie ma wyjścia, bo choć drzwi są otwarte i tak wydostać się można nimi tylko na inne piętro tego samego gmachu życia.

Spektakl bardzo trudny w realizacji zwłaszcza studyjnej nie sprawił zawodu. Zaś pewne niedostatki aktorstwa wynagrodziła kreacja Marii Maj, aktorki, której jeleniogórzanom można tylko pozazdrościć.

W niedzielę zatem "Przy drzwiach zamkniętych" Sartre'a, wczoraj zaś "Tango" Mrożka. Spektakl to nienowy i chodziły o nim dość sprzeczne opinie. Wrocławianie przyjęli go życzliwie. Przypomniany po latach Mrożek brzmi znakomicie. Konwencja realizmu, a nie groteski zaostrza absurdalność sytuacji założonej przez autora. Finał - zaproszenie wszystkich do tanga - kojarzy się nastrojem z końcówką "Rzeźni", Trudno nie zapamiętać peror Stomila w znakomitym wykonaniu Kazimierza Mironowicza jak również pań - Zuzanna Łozińska (Babcia), Janina Jankowska (Eleonora) i Maria Maj (Ala). W sumie rzetelny spektakl, niewolny od braków, których tu nie muszę wypominać. Zarówno reżyser jak i zespół znają je doskonale.

Słówko podsumowania kolejnych gościnnych występów jeleniogórskiej sceny. Dobrze dzieje się w tym teatrze. Ambitny repertuar, takież realizacje. To kształtuje oblicze sceny, o której wieści docierają do Wrocławia często, znajdując potwierdzenie, gdy dochodzi do konfrontacji, takiej jak ostatnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji