Artykuły

Dwa powołania Karola Wojtyły

Jest coś wyjątkowego, a nawet - powiedziałabym - cudownie tajemniczego w tym, że w jednej osobie Karola Wojtyły - Jana Pawła II spotykają się dwa światy przychodzące z różnych porządków. Jeden to świat kapłana, Papieża, Głowy Kościoła katolickiego, drugi - świat artysty, aktora, poety, autora sztuk teatralnych i poematów kontemplacyjnych. Każdy z tych światów, poetycki i kapłański, realizował się jako powołanie w życiu Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II i każdy uwidoczniony był od wczesnej młodości - pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Już na etapie szkoły podstawowej Karol Wojtyła interesował się poezją i teatrem. Ojciec czuwał, by u syna rozwój duchowy szedł w parze z rozwojem intelektualnym. Dzieła Cypriana Kamila Norwida, w tym trudny poemat "Promethidion", chłopiec poznał już bardzo wcześnie i pokochał. Norwid pozostał dla Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II najbliższym poetą na całe życie. Rozmiłowany w jego twórczości odwoływał się doń nie tylko w swoich tekstach literackich, poetyckich, ale także w nauczaniu papieskim, w homiliach, w przemówieniach.

Promieniowanie mistyki

Miłość do sztuki teatru osiągnęła swoje apogeum w realizowaniu się artystycznym Karola Wojtyły jako aktora na scenie u Mieczysława Kotlarczyka w legendarnym Teatrze Rapsodycznym w Krakowie [na zdjęciu]. Zainteresowania teatrem przebiegały dwutorowo: Karol Wojtyła jako aktor, ale też Karol Wojtyła jako dramaturg, autor sztuk teatralnych oraz szkiców publicystycznych na temat teatru.

Całą twórczość literacką, nie tylko dramaturgię, bo także poezje (wczesne, młodzieńcze liryki oraz późniejsze poematy) oraz szkice i publicystykę, łączy rzecz fundamentalna: duchowość, odniesienia do Boga. Tak jest w dwóch dramatach Karola Wojtyły napisanych w 1940 roku, opartych na biblijnych opowieściach o Hiobie i Jeremiaszu. Tak jest też w dramatach powstałych w okresie powojennym: "Brat naszego Boga" (1945-1950), "Przed sklepem jubilera" (1960) czy "Promieniowanie ojcostwa" (1964). "Hiob" i "Jeremiasz" należą do tzw. młodzieńczej twórczości dramatycznej Karola Wojtyły, ale już widać w nich dojrzałość myśli i duchową głębię. Poprzez uważną kontemplację utworów poetyckich, dramatów i w ogóle całej twórczości literackiej Karola Wojtyły można dotrzeć do tej najbardziej ukrytej sfery przeżyć wewnętrznych ich Autora, to znaczy sfery przeżyć mistycznych. Do takich utworów należy "Hiob", poetycki dramat napisany podczas okupacji niemieckiej w 1940 roku. A więc jeszcze przez osobę świecką, studenta tajnej polonistyki, związanego z teatrem amatorskim, a w niedługim już czasie, od jesieni 1941 roku, aktora Teatru Rapsodycznego.

Oba dramaty, "Hiob" i "Jeremiasz", podnoszą problem i sens cierpienia - "Hiob" jednostkowo, indywidualnie, a "Jeremiasz" w skali Narodu. Każda z tych sztuk odzwierciedla stan ducha i uczuć ich Autora. Mając zaledwie 20 lat, Karol Wojtyła pisze utwory teatralne będące świadectwem jego duchowego rozwoju i w pewnym sensie zapowiedzią tajemnicy powołania kapłańskiego. "Jeremiasz" wyraźnie nawiązuje do aktualnej wówczas, to znaczy w 1940 roku, rzeczywistości drugiej wojny światowej. Jest połączeniem starotestamentowej opowieści z patriotycznym oporem Polaków przeciw okupantowi niemieckiemu. Gatunkowo bardziej zbliżony do poematu.

Natomiast "Hiob" - jeśli tak można powiedzieć - jest bogatszy dramaturgicznie i chętniej wystawiany w teatrach aniżeli "Jeremiasz". Zwłaszcza silna wizualnie jest finałowa scena, w której Hiobowi jawi się krzyż Chrystusowy jako sens całego życia człowieka, jako odpowiedź na wszelkie wątpliwości, jako wytłumaczenie wszystkiego, czego człowiek doświadcza, zarówno cierpienia, jak i miłości. Pojawiający się na zakończenie Chrystus jest odpowiedzią, że tajemnica cierpienia ma sens, nie jest przypadkiem nikomu niepotrzebnym. Ten poetycki dramat Karola Wojtyły, będący próbą dotarcia do tajemnicy niezawinionego cierpienia Hioba, który strącony aż na samo dno rozpaczy znajduje w cierpieniu ukojenie, a tym samym dostrzega w nim sens - wprawdzie wielokrotnie był realizowany na scenach teatralnych, ale rzadko interpretowany zgodnie z zawartym w nim przesłaniem.

Krakowski biedaczyna

Jak dotąd mniej inscenizacji teatralnych miały dwie inne sztuki Karola Wojtyły: "Przed sklepem jubilera" (medytacja na temat małżeństwa, powołania do małżeństwa) i "Promieniowanie ojcostwa" (o Bożym ojcostwie, o powołaniu ojcowskim do życia w rodzinie, do kapłaństwa itp.).

Natomiast najbardziej spopularyzowaną sztuką Karola Wojtyły jest "Brat naszego Boga" ukazujący przemianę duchową artysty i powołanie. Głównym bohaterem sztuki jest Brat Albert, czyli malarz Adam Chmielowski, który po studiach malarskich w Monachium osiadł w Krakowie, otworzył pracownię i tu realizował się artystycznie. Prace malarskie, jakie po sobie pozostawił, wskazują, że obdarzony był wielkim talentem. Ale wskazują też na proces przemiany duchowej, jaki dokonywał się w jego wnętrzu. Począwszy od zainteresowania tematyką religijną, co wyraża jego słynny obraz "Ecce Homo", aż po odejście ze środowiska artystycznego. Porzucenie malarstwa, które było jego wielkim pragnieniem i miłością, rezygnacja z życia artysty, co wyróżniało go i stawiało na piedestale w społeczeństwie, a w zamian przywdzianie habitu i niesienie pomocy ludziom biednym, chorym, bezdomnym - to rodzaj złożonej ofiary. Ofiary, w której miłość do Boga przeważyła nad wszystkim innym.

"Brat naszego Boga" spośród całej twórczości teatralnej Karola Wojtyły miał najwięcej wystawień teatralnych. Właśnie ta sztuka ma szczególne znaczenie dla odbiorcy szukającego odpowiedzi na pytanie tyczące powołania kapłańskiego Karola Wojtyły. Bo dramat "Brat naszego Boga" jako czytelnicy, widzowie odbieramy poprzez swego rodzaju paralelność wyboru drogi życiowej zarówno bohatera dramatu, Brata Alberta, jak i Autora sztuki, Karola Wojtyły.

O roli, jaką w wyborze drogi kapłańskiej Karola Wojtyły odegrała osoba Brata Alberta, późniejszy Papież Jan Paweł II pisał: "Dla mnie jego postać miała znaczenie decydujące, ponieważ w okresie mojego własnego odchodzenia od sztuki, literatury i od teatru, znalazłem w nim szczególne duchowe oparcie i wzór radykalnego wyboru drogi powołania. Jedną z moich największych radości jest to, że mogłem już jako papież wynieść krakowskiego biedaczynę w szarym habicie do chwały ołtarzy. () Wielu autorów utrwaliło w literaturze polskiej postać Brata Alberta. Również i ja, jako młody kapłan, w okresie wikariatu u św. Floriana w Krakowie, poświęciłem mu utwór dramatyczny 'Brat naszego Boga', spłacając w ten sposób szczególny dług wdzięczności, jaki wobec niego zaciągnąłem" - powiedział Jan Paweł II w wywiadzie udzielonym André Frossardowi w książce "Nie lękajcie się".

Wybór drogi

Jan Paweł II wiedział doskonale, co znaczy porzucić coś, co jest naszym ukochaniem. Sam przecież zrezygnował z teatru, który był dlań ogromnie ważny, i wybrał miłość największą, miłość do Boga. A z pewnością nie była to łatwa rezygnacja, wszak role, które zdążył zagrać, nim wstąpił do seminarium, uważane są za znakomite. Wielu sądzi, że gdyby Karol Wojtyła został aktorem zawodowym, to słowo "wybitny" na pewno funkcjonowałoby przy jego nazwisku. Tak więc wypowiadanie się poprzez teatr, poprzez aktorstwo, i to w jakże wielkim polskim repertuarze ("Król Duch" i "Samuel Zborowski" Juliusza Słowackiego czy "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza, a także inne), na pewno sprawiało mu radość i dawało sporo satysfakcji artystycznej, intelektualnej i patriotycznej.

Zresztą pobyt w teatrze w roli aktora miał swoje konsekwencje w życiu Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II. Teatr stał się świetnym przygotowaniem warsztatowym dla kapłana. Ta techniczna umiejętność i talent aktorski zaowocowały w ewangelizowaniu biskupim, a potem w sposobie przekazu nauczania papieskiego. Środki wyrazu aktorskiego podnosiły sposób narracji i dodawały wystąpieniom papieskim specjalnej dramaturgii, co z kolei sprzyjało łatwemu nawiązywaniu kontaktu z rzeszami wiernych zgromadzonych w wielkich plenerowych przestrzeniach na otwartym powietrzu podczas Mszy Świętych odprawianych przez Papieża w różnych krajach świata.

Po latach, jakie upłynęły od czasu aktorskiego funkcjonowania Karola Wojtyły, już jako Papież, podczas pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 roku w homilii wygłoszonej na Wawelu nawiązał do swojego pobytu w Teatrze Rapsodycznym. Wspominał wówczas: "Muszę przyznać, że całe to szczególne doświadczenie teatralne zapisało się bardzo głęboko w mojej pamięci, chociaż od pewnego momentu zdawałem sobie sprawę, że teatr nie był moim powołaniem. Mieczysław Kotlarczyk uważał, że moim powołaniem jest żywe słowo i teatr, a Pan Jezus uważał, że kapłaństwo, i jakoś pogodziliśmy się co do tego".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji