Czas akcji: koniec lat siedemdziesiątych XX wieku.
Miejsce akcji: pokój w remontowanym mieszkaniu.
Obsada: 1 rola kobieca, 3 role męskie.
Druk: "Dialog" nr 5/1978
Akt I. Odsłona 1.
Pan Janek i Pan Stasio, malarze pokojowi, mają wyremontować mieszkanie Pani Krystyny. Choć wzięli zaliczki, nie śpieszą się z robotą, a pracę pozorują - przebierają się w kombinezony pochlapane farbami, wnoszą drabinę, wiadra z farbą, przykrywają podłogę gazetami po czym siadają wygodnie w fotelach i rozmawiają o ciekawszych dla nich sprawach. Pan Janek ma dość wyszukany sposób mówienia, buduje zawiłe zdania, używa słów pretensjonalnych. Telefonuje do znajomych i zaprasza damskie towarzystwo na bankiet i przyjemności erotyczne. Drugi malarz, Pan Stasio, ma obiekcje, czy ich postępowanie jest uczciwe i czy zaproszone panie są na poziomie. Sytuację zmienia nieoczekiwane przyjście Pani Krystyny z aktorem Zdzisławkiem. Pani Krystyna, kobieta w wieku dojrzałym, ma do malarzy pretensje, że remont jeszcze się nie zaczął. Wyraża się egzaltowanie, ale chwilami dosadnie. Jej gniew bierze na siebie Pan Janek i odpowiednim tonem głosu oraz argumentami fachowca próbuje udowodnić, że wszystko jest na najlepszej drodze, a obecne spotkanie może być okazją do pożytecznego powtórzenia i uściślenia malarskich zleceń, czyli uzgodnienia, gdzie i jaki "położyć kolor".
Małomówny i wyciszony Zdzisławek nie może zdecydować się, czy sufit pomalować jak niebo, a na ścianach dać kolory łąki. Malarze doradzają inne zestawy przyrodopodone, ale Zdzisławek nie godzi się na żaden. Z rozmów wynika, że Pani Krystyna ma wyjść za mąż za Zdzisławka i dlatego zależy jej na szybkim zakończeniu remontu. Narzeczeni wychodzą do pozostałych pokoi, a pod ich nieobecność Pan Janek z Panem Stasiem mówią o swym wielkim szczęściu, że ich goście jeszcze nie dotarli. Właścicielka mieszkania woła Pana Stasia, by omówić usterki pod parapetami w sypialni, a do Pana Janka przychodzi Zdzisławek. Obaj toczą uprzejmą, nieco filozoficzną rozmowę, w której Zdzisławek oświadcza, że w tym remoncie "pośpiech jest niewskazany". Rozmowa kończy się jedynie słuszną decyzją - potrzebne jest pół litra. Pani Krystyna, jest temu zdecydowanie przeciwna. Między nią a Zdzisławkiem dochodzi do ostrego sporu i natychmiastowej zgody, jak to z narzeczonymi bywa. Oboje wychodzą po alkohol.
Odsłona 2.
Na zaimprowizowanym z drabiny i dwóch desek stole Pani Krystyna pracowicie przygotowuje kanapki. W lodówce przegryza się, jak mówi Zdzisławek, wódka z sokiem malinowym. Wreszcie wznoszą toast za remont i zdrowie młodej pary. Pani Krystyna z płaczem mówi o latach wyrzeczeń i ciężkiej pracy, by jej syn i córka mogli mieć własnościowe mieszkania. Teraz przyszłość należy tylko do niej - wyjdzie za mąż za mężczyznę, którego kocha i rozpocznie nowe życie. Pan Stasio kończy bankiet stwierdzeniem: "Słodkie wino bez miłości, to gorzki temat..." Malarze chcą wracać do pracy, ale fundatorzy zachęcają do rozmowy i picia.
Pani Krystyna znowu mówi o sobie. Nazywa siebie kobietą sentymentalną, wiele obiecuje sobie po małżeństwie z artystą. Najpierw elegancki ślub, kto wie, może w ambasadzie polskiej w Czechosłowacji, dokąd Zdzisławek ma jechać na zdjęcia filmowe, a potem "życie na sto procent", bo takie jej się należy.
Gdy rozlega się dzwonek do drzwi, przestraszeni malarze udają się szybko do toalety. Ale to nie ich goście, tylko ktoś z administracji domu z komunikatem na temat ciepłej wody. Pod nieobecność Pana Janka i Pana Stasia narzeczeni nieoczekiwanie zmieniają nastrój rozmowy. Zdzisławek ma kłopoty egzystencjane, nawet zadaje pytanie: "Aktor, co to jest na dobrą sprawę aktor?", które pada w przjmującej ciszy i pozostaje bez odpowiedzi. A kiedy Pani Krystyna przytula się do Zdzisławka, siada mu na kolanach i drapie po plecach, wtedy Zdzisławek z bezgraniczną szczerością wyznaje, że nie umie spać z kobietą, nie lubi spać z kimkolwiek. Uważa, że remont jest przedwczesny, zwróci wszystkie pieniądze, które Pani Krystyna na niego wydała. Jest zdania, że w pewnym wieku inwestycje uczuciowe są nieestetyczne i nieuczciwe. Zaskoczona, zawiedziona i wściekła Pani Krystyna chwyta wiadro z farbą, oblewa nią Zdzisławka i płacząc wybiega z mieszkania.
Akt II
Zdzisławek siedzi na kanapie tylko w bieliźnie i czeka na wysuszenie garnituru. Towarzyszą mu Pan Janek i Pan Stasio. Rozmawiają o kobietach, o starości, której się boją i której nie chcą przeżywać, o przyjaźni. Gdy Zdzisławek wychodzi do łazienki, malarze nie mogą odżałować, że nie doszło do spotkania z zaproszonymi kobietami. Jeszcze mają nadzieję, że one przyjdą, więc muszą jak najszybciej pozbyć się z mieszkania Zdzisławka. A Zdzisławek upaja się wolnością! Cieszy się, że kobieta od niego odeszła, bo "kobieta niszczy osobowość mężczyzny, odbiera fantazję, podcina skrzydła." Pan Janek i Pan Stasio suszarką do włosów suszą ubranie Zdzisławka, i usilnie przekonują go, że powinien wrócić do Pani Krystyny, elegancko przeprosić i zgodzić się na spokojną egzystencję, którą Pani Krystyna gwarantuje w małżeństwie. Pan Janek wygłasza dość banalną i egzaltowaną instrukcję, jak powinna przebiegać scena przeprosin i pojednania. Stale susząc Zdzisławka, kierują go w stronę drzwi wejściowych, zza których dochodzi płacz kobiety. To Pani Krystyna stoi bezradna, smutna, zapłakana, z fryzurą prosto od fryzjera i wzrusza wszystkich swoim widokiem.. Pan Janek i Pan Stasio robią bardzo wiele, by narzeczeni przemówili do siebie. Wreszcie Zdzisławek imituje świergot ptaków, wiatr, szum lasu. Bierze do ręki pędzel i maluje na ścianie niebieską linię. Pani Krystyna od razu zgaduje, że to rzeka, a oni siedzą nad rzeką i patrzą, jak płynie. Oboje malują ścianę. Gdy rozlega się dzwonek u drzwi nie otwierają. "Nie ma nas w tej chwili" - mówi Pani Krystyna. "Nas też nie ma?" - pyta Pan Stasio. "Absolutnie nie ma. Nie może być" - odpowiada Pan Janek.
Ukryj streszczenie