Czas akcji: XVII wiek.
Miejsce akcji: Ludyń (Wielkie Księstwo Litewskie).
Druk:
Opowiadanie
Po długich miesiącach postu i rozmyślań w kolegium połockim ksiądz Suryn, jezuita, na polecenie ojca prowincjała udaje się do klasztoru urszulanek w Ludyniu. Mieszkające tam siostry zostały opętane przez demony, a najsilniej szatan trzyma w swych szponach przełożoną, matkę Joanna od Aniołów, którą Suryn ma otoczyć duchową opieką.
Po drodze ksiądz zatrzymuje się w gospodzie na skrzyżowaniu dróg Połockiej i Smoleńskiej. Karczmarka, ponoć Cyganka, odgadując z twarzy księdza jego przyszły los, użala się nad nim. Obecny w karczmie szlachcic Wołodkowicz usiłuje bezskutecznie wciągnąć jezuitę w rozmowę o wydarzeniach w klasztorze, wreszcie prosi o podwiezienie do Ludynia. W sieni potyka się o siekierę; ojciec Suryn, ratując Wołodkowicza od upadku, sam bierze ją do ręki i podnosi.
Nazajutrz po przybyciu do Ludynia ojciec Suryn udaje się do miejscowego proboszcza, księdza Bryma, z listem od ojca prowincjała. Proboszcz przygotowuje księdza na to, co go czeka w Ludyniu. Opowiada o skazaniu przez sąd biskupi jego poprzednika, młodego księdza Garnca, na spalenie na stosie jako czarownika. Według mniszek miał on przenikać mury kasztoru i składać im grzeszne propozycje. Ksiądz Brym powątpiewa jednak w prawdomówność mniszek a nawet kwestionuje sam fakt opętania sióstr przez demony. Proboszcza niepokoi brak doświadczenia ojca Suryna. Ksiądz pochodzi z bardzo pobożnej rodziny; jego matka i dwie siostry zostały zakonnicami. On sam wstąpił do klasztoru w wieku trzynastu lat - nie zna spraw tego świata, jest wrażliwy i łatwowierny.
W czasie pierwszego spotkania z ojcem Surynem matka Joanna od Aniołów z dumą wyznaje, że ma w sobie dziewięć demonów. Po chwili ksiądz jest świadkiem jej prawdziwego czy też udanego opętania: "... nagle, nie puszczając klamki, przysiadła jakoś, skupiła się w sobie, stała się jeszcze mniejsza i wydała zgrzytliwy i przykry pogłos, niby rozzłoszczony kot. [...] Twarz matki Joanny zmieniała się nie do poznania, skurczyła się jak suszony owoc, oczy skosiły się, nos wyciągnął, a zza zaciśniętych warg dolatywał ów dźwięk dziki, to znowu zgrzytanie zębów". Przemówiła głosem trzech demonów, wyzywając ojca Suryna od starego, wrednego klechy, grożąc zawładnięciem jego duszy i opierając się o ścianę, wyszła, zostawiając na niej pięciopalcowy ślad krogulczej dłoni. Ludzie w karczmie powiadają jednak, że to sprytna sztuczka, ponieważ wcześniej matka Joanna, jak co dzień, okopciła klamkę woskową świeczką...
Demony nie opętały tylko siostry Małgorzaty a Cruce. Siostra furtianka wbrew zakazom nie stroni od doczesnych przyjemności - wpada na plotki do karczmarki, daje się też namówić na szklaneczkę miodu. Karczma aż huczy od plotek o tym, co dzieje się w klasztorze i pełna jest żądnych sensacji przyjezdnych. Dla dworzanina Chrząszczewskiego widok opętanych sióstr jest taką samą atrakcją, jak popisy linoskoczków na odpuście w Sochaczewie.
Trzeciego dnia po przybyciu ojca Suryna do Ludynia w klasztorze odbywa się odpust i publiczne egzorcyzmy odprawiane przez czterech księży stale opiekujących się siostrami. W czasie procesji zakonnice są spokojne. W kościele jednak "wrzasnęły wszystkie razem przeraźliwym głosem, aż się wszyscy wstrząsnęli, i rozbiegły po prezbiterium. Zrobił się tumult i zamieszanie, nogi zakonnic tupotały, same one wykrzykiwały jak spłoszone wiewiórki i powdrapywały się na ławy, na siedzenia, poukrywały się w festonach zasłon".
W czasie nocnej modlitwy w swoim pokoju, wstrząśnięty przeżyciami minionego dnia, ksiądz Suryn ofiarowuje się boskiemu Majestatowi i prosi Boga o to, by na niego zrzucił wszystkie nieszczęścia i grzechy matki Joanny, a jej pozwolił odnaleźć drogę do zbawienia. Następnego dnia rozpoczyna egzorcyzmy. W przeciwieństwie do innych księży nie krzyczy, tylko kładzie puzderko z komunikantem na sercu penitentki i spokojnym głosem odmawia psalmy. Matka Joanna uspokaja się, jednak w nocy demony dręczą ją bardziej niż kiedykolwiek.
Ojciec Suryn zaprzestaje publicznych egzorcyzmów. W przystosowanym na ten cel pomieszczeniu na strychu klasztoru odprawia egzorcyzmy prywatne, nie zważając na szemranie, że zamyka się "sam na sam z kobitą". Próbuje rozmawiać z matką przełożoną, która po kilku dniach modłów i rozmów zaczyna dużo mówić o sobie. Ksiądz szybko jednak dochodzi do wniosku, że matka Joanna koloryzuje swoje przeżycia i obłudnie wyolbrzymia błahe występki, by wzbudzić zainteresowanie i wydać się świętą, dla której nawet łakomstwo jest ciężkim grzechem. Księdza Suryna przeraża jej pycha i ogarnia zwątpienie: czy to naprawdę demony, czy tylko brak opieki aniołów? To samo pytanie zadaje mu cadyk, do którego ojciec Suryn udaje się po radę: może to własna natura człowieka? Cadyk pyta, kto stworzył demony i świat, Bóg czy szatan, zastanawia się nad naturą aniołów i demonów. Nie udziela jednak odpowiedzi, a prostoduszny Suryn nie jest przygotowany do udziału w dyspucie teologicznej. Cadyk szydzi z nieświadomości i naiwnej wiary księdza, zazdrośnie strzeże wiedzy przekazanej mu przez dziada i pradziada, zapisanej w świętych księgach. Mówi tylko, że ksiądz nie dowie się niczego o demonach, dopóki nie pozwoli im wejść w swoją duszę...
W czasie kolejnej rozmowy na strychu przełożona wyznaje, że nie chce, by demony ją opuściły, ponieważ nie chce być jak inne mniszki. Powodowana pychą, woli pozostać w mocy szatana, skoro nie może zostać świętą. Przepełniony nagłą miłością do ubranej w habit kobiety Suryn w uniesieniu całuje jej dłoń, obiecuje wziąć na siebie jej grzechy i nieprawości. Matka Joanna płacze i błaga, aby uczynił ją świętą. Suryn wpada w rozpacz, bo wie, że tego zrobić nie może i wtedy Joanna ujmuje jego głowę w swoje dłonie. W tym momencie ojciec Suryn czuje, że demony wstępują w niego i mdleje.
Nieprzytomnego księdza odwożą na probostwo. Przyjeżdża ojciec prowincjał i postanawia odesłać go do jego klasztoru. Ojciec Suryn uspokaja się, ale nie ma pewności, czy demony go opuściły. Z radością myśli jednak o ukochanej kobiecie, którą wyzwolił z sideł szatana. Lęka się, by demony nie powróciły do niej.
Niechętnie opuszcza Ludyń. Po drodze zatrzymuje go Wołodkowicz, podróżujący w towarzystwie zbiegłej z klasztoru siostry Małgorzaty. Na nocleg zostają w karczmie przy rozstajnych drogach, gdzie siostra Małgorzata spędza noc z Chrząszczewskim. W ojcu Surynie budzą się demony. Załamany ksiądz modli się i błaga szatana, aby go opuścił.. Szatan mówi, że odejdzie, ale wróci do matki Joanny. Wobec tego ksiądz Suryn oddaje mu się na zawsze. Szatan domaga się jednak "pieczęci", jako ceny za zbawienie matki Joanny. Przypomina Surynowi o leżącej w sieni siekierze. Ksiądz chwyta siekierę, którą miał w rękach przed kilkoma tygodniami. Morduje nią śpiących parobków, przypieczętowując tym samym pakt z szatanem, a później gorliwie modli się nad ciałami zabitych. Przed świtem Chrząszczewski znika, porzucając siostrę Małgorzatę.
Ksiądz prowincjał przywozi z Ludynia wiadomość, że diabły znów opętały przełożoną. Ojciec Suryn wraca z prowincjałem do Połocka, a siostra Małgorzata do klasztoru w Ludyniu. Po kilku latach szatan opuszcza matkę Joannę.
Ukryj streszczenie