Czas akcji: lata 1831-1963.
Miejsce akcji: szaniec artyleryjski, mieszkanie Poety, więzienna izba zatrzymań w podziemiach klasztoru.
Obsada: 6 ról męskich, 1 rola kobieca oraz liczne epizody.
Druk: "Dialog" nr 5/1963; "Teatr 5", Noir sur Blanc, Warszawa 1998.
Sztuka w dwóch aktach z prologiem.
Sztuka nawiązuje do znanego wiersza Mickiewicza, "Reduta Ordona", a tytuł - "Śmierć porucznika" - do innego utworu wieszcza z tego samego okresu (1832) - "Śmierć pułkownika". Autor jawnie kpi z romantycznej tradycji, narodowych mitów i upodobania do martyrologii, które każą czcić martwych bohaterów i wypierają trzeźwy rozsądek.
Trwa powstanie listopadowe; na polu bitwy zjawia się Poeta, który przedstawia się pseudonimem "Vier und Vierzig czyli czterdzieści i cztery". Przedarł się aż tutaj z Drezna, jak twierdzi, "w tajemnicy tak wielkiej", że wątpi, aby dowiedzieli się o tym jego biografowie... Tłumaczy Generałowi, że z historycznego punktu widzenia jego obecność warta jest więcej niż dziesięć pułków. "Pan da swoje armaty, ja dam swoje wiersze. Dopiero razem stworzymy historyczny fakt". Generał wolałby co prawda mieć do dyspozycji trzy pułki niż Poetę na karku, ale zezwala pozostać mu w szańcu, upominając, by pisał prawdę i niczego nie przekręcał. Poeta jest zachwycony groźbą sytuacji, która natomiast przeraża Generała. "Druzgocąca przewaga wroga, to podstawowy warunek, żeby mój epicki utwór wzruszał i przekonywał poetyko". Gdy Generałowi coś wpada do oka, każe Poecie meldować, co widzi przez lunetę. Jego meldunki na nic jednak nie przydają się dowódcy: "Kłęby dymu, jakby z piekielnych otchłani, zda się, że za chwilę z czerwonych odblasków, na tle posępnych kłębów, pojawi się twarz Lucyfera!". Orson wysadza redutę, Poeta jest pewny, że porucznik zginął...
Mija kilka lat; bohaterską śmierć Orsona - rozsławił wiersz Poety, przebywającego teraz wygnaniu. Do jego mieszkania wdziera się Zosia, narzeczona Orsona. Okazuje się, że Orson przeżył, lecz ojciec Zosi nie zezwala na ich ślub. "Tatko patriota, dla niego ojczyzna i honor żołnierski zawsze czci najwyższej godne i ofiary [...] Ostatnie grosze wysupłał z kieszeni i płacząc kupił mi przecudną żałobę, całą z falbankami, na boku marszczoną. Taki był dumny ze swojej córeczki! Mógł patrzeć w oczy wyniośle i szczerze naszym sąsiadom. Wszyscy się schodzili, pocieszali tatkę, ale on w bólu był swym nieugięty jak stal hartowna". Wszystko było dobrze do momentu, gdy Orson wrócił "chudy, sczerniały, ale zdrów i cały. Tatko wpadł we wściekłość i nazwał go zdrajcą". Zosia winą za ten stan rzeczy obarcza Poetę: "Przecież, według wiersza, Orsona nie ma, być go nie powinno ani jego dzieci". Narzeczona Orsona domaga się, by Poeta wskrzesił bohatera, pisząc wiersz "na nowo", lecz pisarz nie zgadza się: "Wiersz już wydany, już miałem recenzje, bardzo przychylne zresztą, nota bene wiersz rzeczywiście udał się niezgorzej".
Poetę odwiedza Generał z dwoma Majorami. Po chwili do pokoju wdziera się Orson, chwyta Poetę za klapy surduta, nazywa go starcem i grozi, że się z nim policzy. Oburzeni zachowaniem Orsona Generał i Majorowie domagają się wyjaśnień. Orson jest rozgoryczony - nie dość, że Zosia zwleka ze ślubem, to jeszcze dziś wymknęła się z domu i poszła w odwiedziny do Poety. Orson oskarża Poetę o wszystkie swoje nieszczęścia, nazywając go mordercą, a siebie - upiorem. Wieszcz, czyniąc go bohaterem, skazał go zarazem na śmierć cywilną. "Jestem bohaterem, lecz jako umarły. Naród mnie wielbi, ale nieżywego. Czy ten kto nie żyje, może pojąć żonę?". Generał i Major II przyznają, że wiersz Poety jest z wojskowego punktu widzenia "do niczego". Poeta twierdzi jednak, że spełnił swoją misję: "Jeślim ja nawet pogrzebał Orsona, to dla ojczyzny [..] Przecież bym wolał widzieć wokół twarze szczęśliwe, Orsona, jego dzieci, jego ślubnej żony [...] Lecz moja służba twarda, nie da się uprosić, i choćbym wolał ja wiwaty wznosić, ona mi każe pogrzebać za życia pana młodego". Orson nie daje się przekonać: gdy po raz kolejny oświadcza się Zosi, dziewczyna odmawia, tłumacząc, że nie ma prawa przeszkadzać mu w ofierze, którą ma złożyć ojczyźnie, a ona sama też chce złożyć maleńką ofiarę...
Mija prawie sto trzydzieści lat. W więziennej izbie zatrzymań, wśród Wykolejonej Młodzieży, Redaktor spotyka Starca, który przedstawia się jako porucznik Orson. Opowiada Redaktorowi, co się z nim działo w ciągu ostatnich stu trzydziestu lat: "Zaczęło się od tego, że mnie chwalono za to wysadzenie się w powietrze. Do tego stopnia, że gdy to wysadzenie okazało się tylko częściowe, miałem z tego powodu poważne kłopoty [...] Aż tu patrzę, opinia się zmienia. Zapanowały poglądy, że wysadzanie się to szaleństwo., a nawet szkodliwe i dla zdrowia jednostki wysadzanej, i dla całego społeczeństwa. [...] Zgłaszam się do tych w binoklach i mówię: tak a tak. Wcale się wtedy nie wysadziłem zupełnie, jak to opisano, proszę o rewizję sprawy. Jak to - powiadają - wysadził się pan czy nie? Owszem - odpowiadam - ale tylko tyle, o ile to było potrzebne, wysadziłem redutę, jak się patrzy, ale żyję. A oni na to: Niemniej wysadził się pan, wysadzanie było faktem, a my jesteśmy przeciwko wysadzaniu się w ogóle. I znowu ataki w prasie, szykany, nieprzyjemności, wstyd". Zmieniają się czasy, a Orson wciąż nie może "trafić na swoją epokę".
Redaktor odnosi się do Starca nieufnie, Starzec wywołuje więc ducha Poety, by zaświadczył, że on, Orson, wciąż jest żywy, tak jak niegdyś zaświadczył o jego śmierci. Razem z Poetą z zaświatów zjawiają się Generał i Major II. Poeta skarży się, że cierpi męczarnie "za to, że każde pacholę musi się dzisiaj wypluskać w idei moich odmęcie". Nadal jednak twierdzi, że wypełnił swoje zadanie: zabrał życie Orsonowi, "by je oddać stokroć dłuższe, oprawione w glorię czynu". Chór Wykolejonej Młodzieży rzuca się na Poetę: "Za mękę naszej nauki i my nie znajmy litości! Szarpajmy klasyka na sztuki, a kiedy klasyka nie stanie, szarpajmy jego sztuki, poema i wierszowanie, niechaj nagie świecą kości!". Poeta, Generał i Major II wychodzą.
Starzec postanawia wreszcie wysadzić się "na śmierć". Redaktor jest oburzony: "Wysadzić się teraz, po upływie przeszło stulecia, bez wojny, bez rewolucji? Żeby to chociaż były jakieś imieniny, ale tak, w ogóle, bez żadnej okazji?!" W przemyconej paczce Starzec zamiast dynamitu odnajduje ... dzieła wieszcza i umiera na serce.
Ukryj streszczenie