Czas akcji: lata dziewięćdziesiąte XX wieku.
Miejsce akcji: pokój w mieszkaniu w większym mieście w Rosji.
Obsada: 1 rola męska, 1 rola kobieca.
Druk:
Jelizar Porogin, nazywany przez żonę pieszczotliwie Mitią, ma siedemdziesiąt osiem lat, jest badaczem literatury rosyjskiej i profesorem uniwersyteckim. Jego żona, Wiera, to prosta, naiwna, łatwowierna kobieta, w stosunku do męża nadopiekuńcza, zadowolona z tego, co życie daje każdego dnia. Są starzy, biorą lekarstwa, narzekają na zdrowie. Mitia wybiera się na miesiąc na daczę, by w spokoju pracować nad książką o Lwie Tołstoju. W pakowaniu walizki pomaga mu Wiera, dbając, by niczego nie zapomniał i dając dziesiątki dobrych rad. Ale Mitia nie słucha, siedzi nieruchomo, w ręce trzyma list. Znalazł go przypadkowo w starej walizce i przeczytał w nim miłosne wyznanie napisane do jego żony przez obcego mężczyznę. Mitia bardzo serio domaga się wyjaśnień, jest tym listem wstrząśnięty, Wiera - przeciwnie, bagatelizuje list. Gdy była pielęgniarką w wojskowym szpitalu podczas wojny i opiekowała się rannymi żołnierzami, niejeden się w niej kochał, niejeden wyznawał miłość i pisał listy. Mitia chce natychmiast odejść. Wiera siłą go zatrzymuje.
Ten stary, przypadkowo znaleziony, list staje się przyczyną bardzo poważnej, rozrachunkowej, rozdrapującej przeszłość rozmowy. Dwoje starych, schorowanych ludzi po pięćdziesięciu dwóch latach małżeństwa zadaje sobie pytania - od kobiecego: "Mitia, czy chociaż pamiętasz moją nieziemską urodę?", do fundamentalnych o sens życia, o śmierć, kłamstwo. Mitia tragizuje, wygłasza wielkie słowa na temat kłamstwa, a Wiera, po swojemu upraszcza, nie widzi problemu, jak mówi mąż, trywializuje. Wreszcie Mitia wyznaje: "Ja cię nie kocham. Przez całe moje życie kochałem inną kobietę" i mówi o spotkanej podczas wojny kobiecie, o miłości wzniosłej, uduchowionej. Emocje tej rozmowy powodują u Wiery zasłabnięcie, ale ten incydent nie powstrzymuje ich, raz uruchomiona przeszłość trwa między nimi z najtrudniejszymi tematami. Wiera jest załamana, gdy uświadamia sobie, że przez ponad pięćdziesiąt lat żyła z mężem, który jej nie kochał, a za wszystko wini Tołstoja: "Wyssał z ciebie całą radość" i pod koniec życia "napluł do duszy". Mitia nie chce żyć "jak wszyscy", a Wierze to nie przeszkadza. On ratunek widzi w odejściu, ona błaga go, by został, "wybaczmy sobie" - prosi Wiera. A potem zrezygnowana i zmęczona mówi: "No to cóż... odchodź." Przyjeżdża zamówiona taksówka, Mitia wychodzi.
Po paru dniach przerażony Mitia wpada do mieszkania, na podłodze leży Wiera, a wokół niej rozsypane tabletki. Wiera żyje, ale miała zamiar skończyć z sobą i dlatego zatelefonowała do męża, bo "jak to, umrę bez pożegnania? - to niedobrze" - tłumaczy. A gdy znów są razem, znów za sprawą Mitii powraca przerwana rozmowa, z nią temat życia w kłamstwie, który po chwili ustępuje tkliwym wspomnieniom z młodości, to znów przechodzi w zadawanie drażliwych pytań, wreszcie w pretensję, że nie rozstali się po wojnie i żyli w kłamstwie. Wiera ze smutkiem wspomina, że gdy on pisał książki o Gorkim, Dostojewskim, Tołstoju, to ona "jak robaczek dookoła ciebie pełzałam: kuchnia - bazar - sklep - pralnia - sklep - pralnia - kuchnia..." I mówią o tym, że nie wierzą w Boga, a kto wie, może on uratowałby ich synka? Są coraz bardziej okrutni, wzajemnie się dręczą. Mają świadomość, że ich życie się kończy, bo są starzy. Mitia chce rozdać cały dobytek i jak Tołstoj odejść z domu, bo jak on zrozumiał, że życie to wstyd. Mitia opada z sił.
Wyszli lekarze, chory Mitia siedzi w fotelu, a Wiera troskliwie się nim opiekuje. Jest czuła, karmi go, dogadza. Mitia rozmyśla o śmierci, a Wiera napomina: "Żyj, póki możesz żyć i ciesz się, że żyjesz." Wiera przytula się do nóg męża i czule powtarza: "Chcę żyć z tobą, Mitia... z tobą, Mitia... z tobą", a on mówi o swoim życiu, ale inaczej niż dotąd, on mówi wiersz o sobie - zwykły człowiek kocha swoją pracę, żonę, kraj, naród. Przed śmiercią męczy go wstyd. Była młodość, optymizm, podpisywanie listów, apeli. Wstyd. Reprezentowanie kraju na sympozjach, wstyd. Nie odszedł, został, kłamał. Dwadzieścia książek. Co to jest miłość? Co to jest twórczość? Czym jest życie?
Odejdzie, jak Tołstoj. Mitia chce wstać z fotela, ale Wiera "z uśmiechem zastygniętym na ustach trzyma jego nogi w żelaznym uścisku". Mitia szarpie się, krzyczy, gdy uwalnia się widzi, że Wiera nie żyje. Ze zdziwieniem powtarza jej imię.
Ukryj streszczenie