Czas akcji: lata osiemdziesiąte XX wieku, jeden sobotni wieczór.
Miejsce akcji: miasto w Rosji, mieszkanie M1 w bloku.
Obsada - 1 rola męska, 1 rola kobieca.
Druk:
Sztuka w dwóch częściach.
Część I
Dina Fiodorowna, ładna trzydziestoparoletnia kobieta, zajęta jest w swoim mieszkaniu oglądaniem slajdów z wakacji. Dina na plaży, na spacerze, na tle błękitnego morza. Mieszkanie Diny utrzymane jest w przykładnym porządku, jednak ona sama sprawia wrażenie jakby zatrzymała się w pół drogi - staranny makijaż, ale włosy nawinięte na wałki, zawiązane chustką, "domowa" sukienka.
Dzwonek do drzwi zaskakuje Dinę. Przez domofon rozmawia z Wiktorem Piotrowiczem - farmaceutą z apteki, przysłanym do Diny przez jej przyjaciół Aniutę i Żenię Biericzańskich. Wiktor Piotrowicz stoi pod blokiem i moknie na deszczu, a Dina nie kwapi się z wpuszczeniem go do mieszkania. Choć dobrze wie, kto przyszedł, wypytuje swego gościa o to, kim jest. Wreszcie naciska dzwonek domofonu. Wiktor Piotrowicz wchodzi nieśmiało, od progu taktownie tłumacząc się, dlaczego przyszedł za wcześnie całe dwadzieścia pięć minut. Dina jest czujna, grzeczność Wiktora natychmiast budzi w niej podejrzenia. Dina wie, że "z początku wszyscy udają, a potem pokazują prawdziwą twarz." Dopytuje się o wzrost Wiktora, strofuje go za to, że się garbi, upomina, by nie kłamał, z zadowoleniem stwierdza, że nie jest bezczelny i - wyprasza z mieszkania. Ma wrócić za piętnaście minut, jak byli umówieni. Wiktor Piotrowicz posłusznie wychodzi. Dina telefonuje do Aniuty Biericzańskiej. O Wiktorze mówi "niczego sobie", lepszy od innych durniów, ale ona ma "prawo do swoich ideałów." Potem zdejmuje lokówki, czesze się, wkłada kolorową bluzkę, poprawia makijaż. Na stole stawia butelkę wina, jabłka, cukierki, raz jeszcze staje przed lustrem, wreszcie zadowolona ze swego wyglądu otwiera drzwi i zaprasza Wiktora. Za drzwiami Wiktora nie ma. Dina wraca do pokoju zmieszana i bezgranicznie smutna. Telefonuje do Aniuty: "Kogoś ty mi przysłała? Jak długo będziesz znęcać się nade mną?" - pyta. Rozmowę przerywa dzwonek do drzwi. Wiktor wrócił, zakłopotany tłumaczy, że zszedł na dół zapalić papierosa. Zdenerwowana Dina zarzuca Wiktorowi, że chciał odejść, jak wszyscy. A on, mając skromne usprawiedliwienie, nie jest w stanie przebić się przez lawinę słów Diny .
Rozmowę prowadzi Dina, pyta o wszystko - kolor oczu, włosy, wiek. Wszystko ma znaczenie, zwłaszcza wiek, bo Dina chce wyjść za mąż za Wiktora i pragnie, żeby ich związek trwał jak najdłużej. Dina marzy o "normalnym życiu: bez awantur, wzajemnych oskarżeń, bez rozwodów. Żeby raz już pobrać się i żyć. I żeby były dzieci. Jedno, a potem dwoje. Żeby dzieci miały normalnego ojca i nie biedowały. A potem, żeby przyszły na świat wnuki i wszystko zaczęło powtarzać się od początku". Wiktor też tego chce.
Wspólnie wyrażona tęsknota za takim życiem dodaje im odwagi do podjęcia długiej rozmowy. Znowu prowadzi ją Dina. Jest zaczepna, apodyktyczna, poucza, zadaje mnóstwo pytań, porusza wiele tematów - jakby bała się, że ma za mało czasu. Wiktor z trudem nadąża za tokiem myśli Diny, ale odpowiada na każde pytanie. Szczery, skromny, zakłopotany, coraz bardziej zachwycony Diną. Wznoszą toast za rozmowę bez obłudy. Mówiąc o sobie, ukazują dwoje wrażliwców, którym życie nie szczędziło ciosów. On dwa razy żonaty, zostawiany przez kobiety w niewypowiedzianym bólu, ona nie raz, nie dwa oszukana, zdradzona przez mężczyzn, oboje "chorzy na nową nadzieję", tęskniący za przywiązaniem do drugiej osoby.
Atmosfera staje się przyjacielska, coraz swobodniejsza. Wiktor i Dina tańczą przy dźwiękach przeboju "Historia miłości". W tańcu prowadzi Dina. Oboje mają ochotę pocałować się. Pierwsza robi to Dina. I ona daje Wiktorowi, w którym jest "jakiś szczególnie rozwinięty zmysł szacunku dla kobiety", lekcję obejmowania tej, która mężczyźnie się podoba. Lekcja jest skuteczna. Następnego dnia wezmą ślub, postanawia Dina. A potem, by do końca spełniło się to, co dla Diny piękne jest między mężczyzną a kobietą, prosi, żeby Wiktor wziął ją na ręce. Są wzruszeni, są blisko siebie. Wiktor potyka się, padają na podłogę i żadne z nich nie ma zamiaru się podnieść.
Część II
Ten sam wieczór. Dina cichutko siedzi na tapczanie ubrana w piękny szlafrok, Wiktor leży bez marynarki, bez butów, z zadowoleniem pali papierosa. To, co przeżyli w fizycznym zbliżeniu, dało im kolejną nadzieję na zwycięstwo nad samotnością. Teraz Dina nic nie mówi, teraz Wiktor zasypuje ją komplementami i pytaniami. Teraz Dina boi się wszystkiego, a Wiktor w euforii chce walczyć o ich szczęście. Dina najchętniej związałaby Wiktora i nie wypuściła. On od niej tego żąda. Pozwala na związanie rąk i nóg i leży potulnie na tapczanie. Rozmowa dotyczy przeszłości, dni bez uczuć, pustych. Wiktor chciał być pisarzem, został farmaceutą. Dina jest brygadzistką w telefonicznej centrali międzymiastowej. Jest lubiana, bo wszystko wszystkim potrafi załatwić. Sobie nic. Tylko Wowka, jej piętnastoletni syn, daje jej radość, dobrze uczy się w technikum łączności. Taka radość nie jest udziałem Wiktora, jego dorosła córka nie utrzymuje z nim żadnych kontaktów. W rozmowę na temat duszy, losu, przeznaczenia wkrada się ton sprzeczki.
Dina próbuje rozwiązać więzy na rękach Wiktora. W walce z supłem pomaga sobie zębami. Czy zrobiła sobie krzywdę, czy udaje - prosi, aby Wiktor z czułością użalił się nad nią, ale jej oczekiwania, mimo wysiłków Wiktora, nie są zaspokojone. Rośnie między nimi napięcie. On ze związanymi nogami, ona zapłakana zarzucają sobie kłótliwość, brak zrozumienia, rozkapryszenie, złe charaktery. Dina przecina nożem sznur na nogach Wiktora. On zbiera się do wyjścia, choć nie może znaleźć buta, a Dina nie pomaga mu szukać. Wiktor wzywa taksówkę, pyta Dinę o adres, bo w roztargnieniu zapomniał. "Titowa 13" - odpowiada Dina. Jest zła i bezgranicznie przerażona, gdy Wiktor wychodzi. Zostaje sama, znowu ogląda slajdy. Kiedy przypadkowo potrąca abażur lampy, spada z niego zaginiony but Wiktora.
Na dźwięk dzwonka Dina biegnie do domofonu i z wymuszonym opanowaniem słucha Wiktora, który skarży się, że adres jest inny, Dina skłamała, więc taksówka tu nie przyjedzie. Wiktor pyta nieśmiało, czy może wejść do mieszkania. "Oczywiście, że może pan..." - mówi Dina.
Ukryj streszczenie