Czas akcji: lata siedemdziesiąte-osiemdziesiąte XX wieku.
Miejsce akcji: nieokreślone miasto Europy Zachodniej.
Obsada: 5 ról męskich, 4 role kobiece.
Druk: "Dialog" nr10/1985.
Dramat w dwunastu scenach.
Harald i Ingun, małżeństwo w średnim wieku z czworgiem dorosłych lub prawie dorosłych dzieci, ma konsumpcyjne nastawienie do życia. Dla Ingun dom to pełna lodówka: "Jedzenia nigdy w domu nie brakuje". Harald i Ingun wciąż kupują świeże produkty, a dotychczasową zawartość lodówki wyrzucają do śmieci, nie sprawdzając nawet, czy wyrzucane artykuły są zepsute lub przeterminowane. Do kosza trafia również przypalone mięso i obfite resztki z talerzy. Ingun i Harald wzbogacają dietę, garściami łykając tabletki - witaminy i środki uspokajające; ona przyjmuje też leki hormonalne, a on - leki na serce. Witaminy zażywają też w dużych ilościach ich dzieci, uważając faszerowanie się pastylkami za rzecz normalną. Poza produktami żywnościowymi małżonkowie ciągle kupują także inne towary: nowe ubrania, nową zmywarkę, nową sofę, nową terakotę. Wyrzucają prawie nowe swetry i bluzki. Choć mieszkają wygodnie w bloku, budują własny dom, bo "mieszkać we własnym domu to zupełnie co innego [...] w końcu trzeba to zrobić". Znoszą foldery z biura podróży, bo czas pomyśleć o urlopie.
Rodzina nie spożywa wspólnych posiłków, gdyż jej członkowie nie mają na to czasu. "...każdy się troszczy sam o siebie" - odgrzewa sobie jedzenie, kiedy ma na to ochotę i je przed telewizorem; Harald niekiedy przegląda jednocześnie papiery. Częściej niż ze sobą rozmawiają przez telefon lub domofon. Zresztą w domu nie ma warunków, żeby rozmawiać - centralne miejsca zajmują telewizor i trzy magnetofony, często włączane jednocześnie i na cały regulator; domownicy nie znoszą ciszy. Zdawkowe rozmowy dotyczą jedynie jedzenia, sprzętów domowych wymagających naprawy i przekazywania wiadomości telefonicznych; dzieci proszą też o pieniądze i pożyczenie jednego z samochodów rodziców. Nawet jednak w tych elementarnych kwestiach nie mogą się porozumieć - nie potrafią ustalić, kto zrobi zakupy (więc robi je i Harald, i Ingun przez co wyrzucają jeszcze więcej jedzenia) ani przekazać, kto do kogo telefonował. Nie wiedzą nawet, czy domownicy są w domu, czy wyszli. Harald i Ingun często mijają się - on wraca, gdy ona wychodzi lub vice versa. Członkowie tej rodziny nie potrafią okazać sobie zrozumienia, ani czułości. Nie pamiętają o swoich urodzinach, a jeśli już przypomną o nich dziadkowie, nie umieją złożyć sobie życzeń. Jedynym posiłkiem w ciągu roku, który próbują zjeść wspólnie, jest wieczerza wigilijna. Nawet to jednak się nie udaje: Arni zaczyna jeść, nim zejdą się pozostali członkowie rodziny, a Harald i Marta nie potrafią oderwać się od telefonu.
Harald jest przewodniczącym lokalnego oddziału związków zawodowych; zajmuje się sprawiedliwością społeczną, sprzecznościami klasowymi, demokracją i równouprawnieniem. Uważa się za idealistę, człowieka o radykalnych poglądach. Biega na zebrania, troszczy się o społeczeństwo: "...w ogóle nie istnieje świadomość społeczna. Każdy myśli tylko o sobie". Nie zauważa, że podstawowa komórka społeczna, jego rodzina, jak w soczewce skupia wszystkie problemy społeczne i wymaga jego troski. Chce zmieniać świat, a nie widzi potrzeby uzdrowienia relacji w swojej rodzinie.
Z czworga dzieci najlepiej sytuację tę znosi Arni, któremu czas wypełniają treningi sportowe. Jego brat Magnus wyprowadził się z domu i nie odwiedza rodziców. Twierdzi, że "to żaden dom". Marta szuka autorytetów poza domem - podziwia swojego chłopaka Sveina, twierdzi, że jest mądry i utalentowany; pod jego wpływem słucha muzyki klasycznej. W końcu wyprowadza się z domu, żeby zamieszkać z innym, porzuconym przez żonę mężczyzną i jego małym dzieckiem. Najgorzej sytuację znosi Gudrun. Jest przygnębiona, uważa, że życie jest nudne i głupie. Jako jedyna z dzieci próbuje przełamać rutynę, przebić się przez skorupę odruchów i przyzwyczajeń. Rzuca się ojcu na szyję, ale Harald nie wie, jak zareagować, więc daje je pieniądze. Gudrun drze banknoty, mówiąc "Wcale nie jesteś moim tatusiem". Kiedy indziej Gudrun, chcąc zwrócić na siebie uwagę, celowo tłucze wazę, kupioną przez matkę. W końcu w wieczór wigilijny próbuje popełnić samobójstwo, łykając tabletki uspokajające.
Członkowie tej rodziny nie są wrażliwi na cierpienie, nawet bliskich sobie osób. Arni, dowiedziawszy się od babci o tym, że dziadek miał wylew, przekazuje rzeczowo wiadomość Ingun, nie okazawszy babci współczucia ani zainteresowania stanem dziadka. Ingun przyjmuje wiadomość o chorobie teścia, nie przerywając ćwiczeń jogi. Gdy rodzice Haralda wprowadzają się do ich mieszkania, nikt się o nich nie troszczy, nawet Harald nie ma czasu, żeby zajrzeć do ich pokoju. Ingun niedelikatnie zwraca teściom uwagę, że powinni częściej zmieniać ubrania, a Marta wręcz zauważa, że czuje od nich nieprzyjemny zapach.
Dziadkowie, Ornolf i Gudrun Starsza nie czują się dobrze w domu syna także z innych powodów. Wychowani w innych czasach, cierpią z powodu marnotrawstwa. Dojadają resztki i znoszą do swojego pokoju rzeczy wyrzucone przez dzieci i wnuki, przez co zaostrza się konflikt między nimi a Ingun. Dziadkowie daremnie też usiłują zagaić rozmowę, przywitać się, pożegnać albo zasiąść do wspólnego posiłku. Chcieliby czuć się potrzebni, ale Ingun nie potrzebuje ich pomocy. Syn, synowa i wnuki nie dostrzegają ich drobnych gestów (wciąż niepotrzebnie wstają, żeby się z kimś przywitać albo pożegnać), starań i potrzeb. Nawet jeśli zadają pytania, nie słuchają odpowiedzi. Jako jedyna zbliża się do nich Gudrun. Dziewczynie smakują sporządzone przez babcię z resztek posiłki; potrafi okazać dziadkom czułość, bo sama jej potrzebuje. Sprzeciwia się planom oddania ich do domu starców. Gdy Gudrun Starsza umiera nagle, Ingun nie chce wejść do pokoju, w którym leży ciało, gdyż boi się śmierci; Gudrun natomiast nie lęka się pożegnania ze zmarłą babcią.
Harald oddaje ojca do domu starców; wraz z żoną, Arni i Gudrun przeprowadza się do nowego domu. Arni wychodzi na trening, Harald i Ingun siedzą przed telewizorem, coś jednak zmieniło się: Ingun niepewnie czuje się w nowym domu, prosi, żeby mąż nie wychodził, marzy o kolacji we dwoje i to bez telewizora. Jest jednak za późno: Harald dostaje zawału. Marta, która miała go podwieźć, widząc, jak ojciec osuwa się na podłogę, wychodzi, mówiąc, że jest spóźniona. Na ratunek zrozpaczonej Ingun biegnie Gudrun.
Ukryj streszczenie