Obsada: 3 kobiety /Laura, Amelia, Elza/
Prapremiera sztuki odbyła się w 1982 roku w Paryżu. Wystawił ją zespół TSE założony w 1966 roku w Buenos Aires, ale od dawna już osiadły w stolicy Francji i grający w języku francuskim, najczęściej przy współudziale tutejszych aktorów. Autor jest Argentyńczykiem, z wykształcenia architektem. Związał się wszakże z teatrem jako aktor, scenograf, asystent reżysera. Pisze także piosenki, scenariusze filmowe, zajmuje się również dziennikarstwem. Obecnie kieruje agencją reklamową w Mexico City. "Tercet" powstał we współpracy z zespołem TSE i jest jedyną dotychczas, znaną przynajmniej, sztuką Kostzera. Została ona pozytywnie oceniona przez krytykę, i to wysoko, czego potwierdzeniem była nagroda Związku Autorów Francuskich. Nie wiadomo, jak dalej potoczą się teatralne losy Kostzera na razie powitać w nim trzeba autora, który z dużą swobodą i znajomością rzeczy porusza się na scenie i zdradza wyraźny zmysł teatralny, przejawiający się w kreacji wyrazistych postaci bohaterek, jak i w sugestywności i intensywności scenicznego klimatu. Temat jest najbanalniejszy z banalnych. Życie trzech starzejących się kobiet, 3 sióstr, które są już wyłącznie i już do końca zdane na siebie i wydane na łup siebie. Jakieś nieciekawe, mieszczańskie, małomiasteczkowe środowisko, szare życie biegnące utartymi, znajomymi nieznośnie koleinami. Dwie pracują jako chałupniczki szyjące ubranka dla małych dzieci, ale w pełni artystyczne i wyjątkowo ekskluzywne. Amelia jest podrzędną urzędniczką, ale bardzo przyzwoicie traktowaną w jakiejś tam nie nazbyt świetnej firmie. Wyjazdy do pracy, drugie śniadania, niedzielny rytuał, pieczenie ciasta, rozmowy o przepisach i o modelach sukienek, utarczki z sąsiadami itp. Ale podskórny nurt tego życia biegnie z intensywnością zgoła w pierwszej chwili nieoczekiwaną. I jest jeszcze ktoś. Za ścianą przez drzwi - matka staruszka, zdziecinniała już pewnie, a w każdym razie zupełnie przez córki odcięta od świata. Główny temat ich życia. Prawdziwy czy tylko już fikcyjny? Do końca się to nie wyjaśni. Tak jak nie zdołamy dociec, czy rzeczywiście odwiedza je córka ich czwartej siostry, wyrodnej i zasługującej na najsurowsze potępienie. Ona bowiem jedyna z sióstr nie bacząc na nic wyrwała się z tego domu. Ona jedna miała odwagę ułożyć sobie swój kobiecy los po swojemu. Ten klimat niejasności przydaje sztuce Kostzera dużej sugestywności. Coś się wydarza, ktoś się pojawia, a może to tylko nasze wspomnienia, nasze pragnienia i nienawiści? W istocie wszystko jest już zdecydowane i zamknięte. Powszedniość i trywialność bytowania. Istotnie, piekło - to inni, zdaje się potwierdzać autor, ale zarazem dopowiada: koszmarem jest to, do czego sami potrafimy siebie doprowadzić. Ostrość tonacji, brutalność rozegrania niektórych scen, ironia pozwalają autorowi uniknąć, taniego współczucia dla swoich bohaterek. Różnicuje je ciekawie, dając aktorkom znakomity materiał.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny Agencji Autorskiej nr 14/83
Ukryj streszczenie