Czas akcji: rok 1833.
Miejsce akcji: Irlandia.
Obsada: 3 role kobiece, 7 ról męskich.
Druk: "Dialog" nr 5/1985.
Sztuka w 2 aktach.
Mała wieś w Irlandii. W dawnej oborze gnieździ się szkółka prowadzona przez starego Hugh i jego kulawego syna Manusa. Uczniów jest zaledwie kilkoro - wszyscy dorośli, choć w różnym wieku. Sześćdziesięcioletni Jimmy Jack, który biegle włada greką i łaciną, przychodzi na wieczorne lekcje głównie dla towarzystwa. Sara, dziewczyna mająca problemy z mówieniem, uczy się wypowiadać swoje imię i nazwisko. Młody chłopak Doalty wkuwa z trudem tabliczkę mnożenia. Dwie dziewczyny, Maire i Bridget, dopełniają grupy uczniów. Wszyscy klepią biedę, wszyscy dobrze się znają i są bardzo zżyci. Manus chciałby ożenić się z Maire, ale nie może jej zapewnić wystarczającego źródła utrzymania, pełniąc od zawsze funkcję darmowego opiekuna i pomocnika ojca, a Maire ma do odchowania dziesięcioro rodzeństwa i zaczyna rozważać wyjazd do Ameryki. Z kolei w Manusie kocha się Sara i dla niego zaczyna odnosić sukcesy w mówieniu.
Rodzimym językiem mieszkańców Irlandii jest celtycki, a dzięki wysiłkom Hugh wszyscy nieźle lub bardzo dobrze znają łacinę i grekę oraz literaturę starożytną, a Homera przede wszystkim.
Wioska żyje pojawieniem się żołnierzy angielskich, dokonujących szczegółowych pomiarów topograficznych w celu sporządzenia dokładnych map. Ludność jest im niechętna i torpeduje prace. Doalty chwali się, że potajemnie przestawia na bagnach słupki miernicze, przez co Anglicy nie mogą dojść do ładu z pomiarami. Mówi się o planach powołania nowej, obowiązkowej szkoły dla dzieci, w której używano by wyłącznie języka angielskiego, dotychczas wśród tubylców nieznanego.
Z Anglikami przyjeżdża do wsi drugi, młodszy syn nauczyciela, Owen. Jest sympatyczny i otwarty, przez wszystkich lubiany. Nie było go od sześciu lat i teraz wszystko go cieszy, także to, iż "nic się nie zmieniło". Owen przedstawia ojcu i osobom zgromadzonym w szkole dwóch przyjaciół, Anglików - kapitana Lanceya, kartografa, oraz porucznika Yollanda, ortografa, mającego za zadanie nadanie nowych, angielskich nazw wszelkim "obiektom topograficznym". Owen służy im za tłumacza. Prace Królewskich Wojsk Inżynieryjnych przedstawione zostają Irlandczykom jako wyraz uprzywilejowania, nadzieja na sprawiedliwsze wyliczanie podatków oraz "dowód, że rząd stawia sobie za cel dobro Irlandii".
Gościnny Hugh deklaruje pomoc i przyjaźń, Owen intensywnie współpracuje przy wykreślaniu map, tylko Manus nazywa rzeczy po imieniu, mówiąc, że to wszystko jest jedynie "ordynarną operacją wojskową".
Owen i Yolland pracują razem i szczerze się przyjaźnią. Z wielkim trudem starają się tak "zanglicyzować" wszelkie nazwy wzgórz, strumyków, skał i nawet najmniejszych skrawków pól, aby ich brzmienie angielskie naśladowało oryginalne nazwy celtyckie, lub aby nazwy angielskie były ich dokładnym tłumaczeniem. Angielski porucznik od początku zachwyca się Irlandią, w szczególny sposób jest uwrażliwiony na urok tej ziemi. Ma jak najlepszy stosunek do ludności tubylczej, naprawdę stara się zaprzyjaźniać a nawet zaczyna uczyć się celtyckiego. Marzy o zamieszkaniu tu na stałe, zwłaszcza że coraz bardziej pociąga go młoda Maire.
Yolland i Owen dużo rozmawiają o językach, o problemach związanych z przekładami oraz o tym, jak trudno jest zgłębić obcy język na tyle, by zrozumieć duszę narodu, który się nim posługuje. Porucznik stwierdza z żalem: "Nawet gdybym mówił po celtycku, byłbym tu zawsze obcy, prawda? Mógłbym nauczyć się jakoś rozmawiać, ale wasz język wewnętrzny będzie mi się zawsze wymykał. Sama dusza zostanie hermetycznie zamknięta, prawda?"
Nauczyciel Hugh tłumaczy zawiłości i poetykę języka irlandzkiego duchowością narodu: "pewne kultury wydatkują na swe słownictwo i syntaksę wielkie zasoby energii twórczej i przemyślności, których nie starcza potem zupełnie w ich życiu materialnym".
Do Manusa przychodzi delegacja z pobliskiej wyspy z propozycją założenia szkółki. Obiecują dom, opał, aprowizację i pensję. Szczęśliwy Manus chętnie się zgadza, licząc na to, że nareszcie będzie się mógł ożenić z Maire i uzyskać życiową samodzielność.
Następnego wieczora we wsi odbywają się tańce. Yolland i Maire, choć trudno im się porozumieć ze względów językowych, świetnie się bawią i w końcu wychodzą razem, trzymając się za ręce. Wśród żartów i śmiechów, angielski porucznik i irlandzka dziewczyna odchodzą w stronę jej domu, co nie uchodzi uwadze miejscowych, zwłaszcza zranionego w uczuciach Manusa.
Następnego dnia okazuje się, że Yolland zniknął bez śladu. Dowództwo zarządza poszukiwania i coraz bardziej gorączkowo usiłuje zdobyć jakieś informacje od Irlandczyków, ale nikt nic nie wie. Z niewiadomych przyczyn Manus pakuje swój skromny dobytek i wyrusza w nieznanym kierunku, zostawiając informację, że jak tylko będzie w stanie - może za kilka miesięcy - podejmie oferowaną mu pracę w szkółce na wyspie.
Kapitan Lancey ściąga posiłki i zarządza przeszukiwanie terenu tyralierą, tratując pola i uprawy. Mieszkańcy tłumnie protestują, a Hugh na ich czele krzyczy "Wizygoci! Hunowie! Wandale!". W końcu Lancey wydaje oświadczenie, że jeśli porucznik Yolland nie znajdzie się, to po upływie dwudziestu czterech godzin wojsko wybije we wsi cały żywy inwentarz, a jeśli i to nie przyniesie rezultatu, to po upływie czterdziestu ośmiu godzin wojsko rozpocznie wysiedlanie ludności i wyburzanie wszystkich zabudowań w kolejnych gminach. W tym czasie wybucha pożar w obozie Anglików.
Doalty porzuca szkołę i odchodzi, mówiąc: "Mało mam do bronienia, ale nie dam mu się bez walki. A takich, co myślą jak ja, jest wiecej". Owen zaczyna rozumieć, że opracowywanie map to nie było niewinne lingwistyczne zajęcie i że popełnił błąd. Rzuca księgę, w której spisywał nowe nazwy i rusza w ślad za Doaltym. Jimmy i Hugh pogrążają się w studiowaniu dziejów Ateny i Junony.
Ukryj streszczenie