Czas akcji: rok1784.
Miejsce akcji: Paryż, sala przyjęć w rokokowym pałacu.
Obsada: 2 role męskie.
Druk: "Dialog" nr 3/1993
Dramat został opatrzony podtytułem "Dialog między arystokratą i komediantem", a samą sztukę rozpoczynają następujące uwagi autora: "Postacie występujące w tej sztuce zostały zmyślone. Usytuowanie dzieła w czasie utrudnia wszelką identyfikację."
Trucizna teatru to interesująca opowieść o prywatnym przedstawieniu, jakie organizuje sobie w swoim pałacu bogaty arystokrata, Markiz. Jest to swoisty teatr jednego aktora, a raczej jednego aktora i jednego widza, który jednocześnie reżyseruje całe przedstawienie.
Markiz jest miłośnikiem teatru. Często bywa na spektaklach, w których gra znakomity aktor Gabriel de Beaumont. Podziwia jego kreacje i ceni talent. Po jednym z przedstawień zaprasza go do swojego pałacu na "rozmowę".
Przed przybyciem aktora przygotowuje bardzo dokładny scenariusz spotkania i wszystkie niezbędne rekwizyty. Przebiera się za służącego i czeka na gościa.
Gdy ten się zjawia, tak znakomicie odgrywa rolę sługi, że aktor nie rozpoznaje w nim przebranego Markiza. Służący mówi mu, że musi poczekać chwilę na jego pana, który niebawem nadejdzie. Po pewnym czasie Gabriel traci cierpliwość i chce rozpocząć rozmowę ze Służącym. Ponieważ ten nie reaguje, postanawia opuścić pałac.
Wówczas Markiz-służący proponuje mu kieliszek cypryjskiego wina o unikalnym smaku i aromacie. Aktor wzbrania się, lecz w końcu wypija. Teraz Markiz-służacy zaczyna z nim rozmawiać i komentować jego wypowiedzi. Język jakim się posługuje, raczej intelektualisty niż służącego, powinien od razu wzbudzić podejrzenia Gabriela. On jednak nie zauważa tego, co dowodzić może tylko świetnego aktorstwa Markiza. Gdy aktor wypija drugi kieliszek wina, Markiz-służący ujawnia, że nie ma co dalej czekać, bo to on jest Markizem, a rolę służącego jedynie odgrywa. Gabriel początkowo nie chce w to wierzyć. Wtedy Markiz-służący przebiera się w strój Markiza i aktor nie ma już żadnych wątpliwości, że został oszukany.
Teraz zaczyna się poważna dyskusja na temat sztuki aktorskiej, którą zapowiada podtytuł sztuki. Aktor opowiada o tym, jak w trakcie gry zaciera się granica między jego osobowością, a osobowością kreowanej postaci. Chodzi mu przede wszystkim o uczucia bohaterów, które, w pewnej mierze, są także jego uczuciami. Nie rezygnuje jednak z bycia sobą i cały czas stara się świadomie budować daną rolę. Markiz z kolei uważa, że najlepsze są te przedstawienia, w których aktor przeżywa rolę dogłębnie, aż do zatracenia własnej osobowości i całkowitego utożsamienia się z graną postacią.
W trakcie dyskusji Gabriel nagle zasypia. Markiz budzi go i proponuje mu następny kieliszek wina. Gdy aktor wypija go, Markiz prosi, aby spróbował odegrać napisaną przez niego sztukę. Jest to swobodna adaptacja "Żywotu Sokratesa" według Ksenofonta, z tą jedynie różnicą, że nie dotyczy jego życia, a przedstawia śmierć filozofa. Markiza interesuje bowiem głównie proces umierania i to chciałby dokładnie zbadać. Proponuje aktorowi bardzo wysokie wynagrodzenie za wzięcie udziału w jego eksperymencie. Gabriel zgadza się.
Sztukę Markiza rozpoczyna monolog umierającego Sokratesa. Deklamacja Gabriela i podniosła retoryka robią bardzo złe wrażenie na Markizie. Twierdzi on, że de Beaumont nie jest w stanie dobrze odegrać tego, czego sam nie doświadczył - w tym przypadku śmierci. Gabriel broni się najlepiej jak potrafi. Nagle zaczyna bardzo źle się czuć. Markiz wyjaśnia mu wówczas, że podał mu w winie truciznę, która zaczyna już działać, a do momentu, w którym niechybnie umrze pozostało tylko osiem minut. Jednocześnie pokazuje mu flakonik z odtrutką, która jeszcze może uratować mu życie. Dostanie ją, gdy zagra śmierć Sokratesa tak, aby Markiz był usatysfakcjonowany. Gabriel próbuje więc utożsamić się w pełni z umierającym filozofem, a autentyczny strach przed śmiercią dodaje wiarygodności. Każdy wyraz, każda pauza wprawia ściany i meble w tajemnicze drżenie, pełne przeczuć śmierci lub nadziei - pisze Sirera o grze aktora w didaskaliach. Gdy Gabriel kończy we łzach, Markiz długo trzyma go w napięciu, by wreszcie wręczyć mu flakonik z odtrutką. Aktor pewien, że już wygrał życie, wypija jego zawartość. Tymczasem ze ściany bezszelestnie wysuwa się krata, która odcina go od reszty pomieszczenia. Gabriel staje się więźniem Markiza. Teraz arystokrata mówi mu, że przegrał. Jego gra bardzo go rozczarowała, a flakonik z odtrutkę był prawdziwą trucizną. Do wina wrzucony został jedynie niegroźny narkotyk, który miał wywołać wrażenie, że organizm umiera.
Markiz mówi: "Twój czas się skończył i nie możesz decydować ani o swojej egzystencji, ani o postępkach. Śmierć czyni cię niewolnikiem, zamyka w swojej fortecy..."
Nieodparta, wręcz obsesyjna chęć obejrzenia prawdziwego procesu umierania i śmierci, w wykonaniu jednego z najznakomitszych aktorów, działa na Markiza niczym narkotyk. Lecz tylko w takim spektaklu może dokonać się, tak upragnione przez niego, pełne zjednoczenie aktora z kreowaną postacią. By móc to zobaczyć i przeżyć Markiz jest z stanie popełnić nawet morderstwo.
Ukryj streszczenie