Czas akcji: przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych osiemnastego wieku.
Miejsce akcji: pod dębem, izba sejmowa, gotowalnia Stanisława Augusta, alkierz w domu miejskim, sala bankietowa
Obsada: trzydzieści sześć ról męskich, trzy role kobiece oraz chór korowodu śmierci, fryzjerzy/pokojowcy, szlachta, słudzy, dragoni, jancarzy, dobosze. (Aktorzy mogą grać po kilka ról, ale w scenie czwartej niezbędnych jest trzynastu aktorów, oprócz statystów).
Dramat w jednym akcie.
Druk: Dialog, nr 5/2008.
W pierwszej, symbolicznej scenie, generałowie pruski, rosyjski i austriacki szablami przybijają do ziemi mapę Rzeczpospolitej. Sługa, któremu peruka zakrywa małe różki, nalewa im szampana Sztuka, grana w kostiumach historycznych i wymagająca dużego zespołu aktorskiego, jest widowiskowa i zabawna, choć przegadana. Zawiera liczne aluzje do współczesnej sytuacji politycznej; akcja jest wątła.
Rzeczpospolita chyli się ku upadkowi; kwitnie prywata i przekupstwo, warcholstwo i pijaństwo. Król (bardzo tu antypatyczny) sprzedaje tytuły i ordery; interesują go tylko dukaty i flirty. Głosy obozu reformatorskiego giną w sejmowej wrzawie. Obraz Rzeczpospolitej końca XVIII wieku miejscami bardzo przypomina Trzecią Rzeczpospolitą na początku wieku XXI:
""Ksiądz reformator: I cóż, jak nie ci panowie są przyczyną upadku naszego? Dla starostwa jednego, dla orderu, którego nie otrzymają, gotowi wojny wszczynać, sejmy zrywać, obce wojska w sukurs przyzywać! [...] Sejm przedajny, szlachta pijana, król słaby [...] Jakież my mamy drogi? Jakie zajazdy? Jakież dyliżansy? Jaką pocztę? Drogi dziurawe. Zajazdy drogie i brudne, robactwa pełne. Dyliżansy zawsze spóźnione, jak i poczta".
Xavery, sekretarz zmarłego niedawno starosty, uwodzi młodą i majętną Starościnę. Zajęty zalotami, nie zauważa, że z kieszeni wypadają mu zapieczętowane listy. Dokumenty są dowodem zdrady wojewody Terskiego, który w zamian za obiecaną mu przez posła pruskiego koronę polską, zobowiązał się zawiązać konfederację i wypowiedzieć królowi posłuszeństwo. Listy znajduje zubożały szlachcic, Magister i w nadziei na wynagrodzenie przekazuje je Marszałkowi Konfederatów.
Zgromadzeni w sejmowej izbie posłowie mają radzić o podatkach na wojsko. Kłócą się jednak o wydaną właśnie broszurę - Kalendarz Obywatelski. Konstruktywne głosy posłów, nawołujące do przestrzegania porządku obrad, giną w ogólnej wrzawie:
"Głosy posłów: Wolność! Wolność!
Inni posłowie: Komisją powołać! Rzecz najdokładniej zbadać!
Trypolski: Do laski marszałkowskiej wnoszę! Protestuję! W izbie najjaśniejszej francmasońskie trucizny promocją uzyskują! Hańba!"
Poseł Wiski ujawnia, że próbowano go przekupić - miał zgłosić liberum veto, by nie dopuścić do uchwalenia podatków na wojsko. Wiski twierdzi, że przyjął łapówkę, by sprawę ujawnić i ukarać sprawców. Uzyskawszy "od raptu wszelkiego zabezpieczenie", Wiski ujawnia nazwiska zdrajców. Kłótnia w sejmie kończy się bójką; posłowie dobywają szabel, rzucają się na Wiskiego i jego towarzysza; obaj giną na miejscu.
Sztukę Pawła Huelle można czytać na poziomie aluzji do aktualnych problemów politycznych i społecznych: komisji sejmowych, lustracji ("To poseł Wiski intrygę snuje! Lustracją mu się zachciewa!"), postaw konsumpcyjnych ("Dzisiaj w Polsce większa jest konsumpcja niźli produkcja"). Można bawić się w snucie analogii między historycznymi stronnictwami i działającymi współcześnie partiami, a nawet pokusić o powiązanie nazwisk bohaterów i polityków znanych z mediów ("Panie pośle Wiski, upraszam!"). Można jednak "Sarmację" czytać na poziomie głębszym, jako dramat o narodowych przywarach, niezmiennych od stuleci: o pieniactwie, zakłamaniu, korupcji, braku tolerancji, ksenofobii i antysemityzmie.
"Konfederat IV: Może za jakie trzysta lat Polak w suknie nasze w ogóle już odziewać się nie będzie, a mimo to serce prawe zachowa, Maryi cześć będzie oddawać, heretyków nienawidzić szczerze, cudzoziemców do stołu swego rodzinnego nie dopuści nigdy. Żydów, gdzie ich by napotkał, precz przepędzi"
W diagnozie najgorzej wypada jednak polski katolicyzm:
"Woźny II: Nasz Kościół święty, rzymski, w swojej przedwiecznej mądrości tak to właśnie obmyślił. On jest jak matka: tylko się przyznaj, jurysdykcjom jej uznaj, grzechy wysłów, weź parę rzemieni, złóż ofiarę, a wszystko ci wybaczone będzie".
Ukryj streszczenie