Przedstawienia

Trwa wczytywanie

Feliks Schober

Podróż po Warszawie

utwór
Podróż po Warszawie (Feliks Schober)
miejsce premiery
Tivoli, Warszawa
data premiery
16 września 1876
uwagi
Przedstawienie grane przez trupę poznańską Karola Doroszyńskiego i Władysława Terenkoczego.
Obsada
Jóżo Grojseszyk
Władysław Terenkoczy
Fafuła
Karol Doroszyński
Marysia
Maria Doroszyńska
oraz
Bauman

Opis przedstawienia

W sobotę 16 września 1876 roku warszawskie ulice oblepione były czerwonymi – premierowymi – afiszami teatralnymi. Chociaż był to już schyłek sezonu ogródkowego, wszystkie trzy działające jeszcze wówczas teatry ogródkowe zapraszały warszawiaków na premierowe przedstawienia.

„Podróż po Warszawie”, ogłoszenie premiery w „Kurierze Warszawskim” (1876).

W Eldorado Anastazy Trapszo wystawiał melodramat Dziewice nocy, w Alhambrze dawano bośniacką tragedię Merima, czyli powstanie w Bośni, a w Tivoli trupa poznańska pod wodzą Władysława Terenkoczego i Karola Doroszyńskiego grała po raz pierwszy Podróż po Warszawie, „operettę komiczną”, którą można by też nazwać wodewilem, z librettem Feliksa Schobera [Szobera] i muzyką Adolfa Sonnenfelda. W Teatrze Letnim z kolei miała premierę Pozłacana młodzież, komedia Michała Bałuckiego i jedynie w Teatrze Wielkim wystawiano nie premierowo Dragonów z Villars. Warszawiaków w tym okresie kusiły też codzienne występy cyrku Salomońskiego, gdzie szczególną ciekawość wzbudzały popisy człowieka-bomby, który wystrzeliwał się z armaty, a w dalszej części programu również poskramiacza wężów, niejakiego Mr. Wooda. Jakby tego było mało, również w tych dniach przy ul. Mokotowskiej zagościła niemiecka rodzina ekwilibrystów Baartz.

Notatka reklamowa, „Mucha” 1876, nr 38.

Pomimo sporej konkurencji i marnej pogody – bo jak donosił „Przegląd Tygodniowy” warszawiacy musieli wówczas znosić „srogie podmuchy fatalnej aury i łzy deszczowe, co w błota powierzchnię ziemi zmieniają” [„Przegląd Tygodniowy” 1876, nr 39, s. 451] – Podróż po Warszawie od pierwszego wieczoru przyciągała do Tivoli tłumy. „Gazeta Polska” informowała, że premiera zgromadziła 2000 osób „i śmiano się serdecznie” [„Gazeta Polska” 1876, nr 204, s. 3]. Pomylił się kąśliwy recenzent „Antraktu”, pisząc: „Figielkami zdobył sobie wczoraj pan Szober nie jeden oklask, nawet rzęsisty. Czy jednak brawa powtórzą się na następnych reprezentacjach – wątpimy, nawet licząc na nieporównaną pobłażliwość naszej publiczności” [„Antrakt” 1876, nr 79, s. 2]. Podróż po Warszawie okazała się teatralną „bombą” i utworem przełomowym w karierze dramatopisarskiej Feliksa Schobera. Co może ważniejsze, było to pierwsze przedstawienie, które tak konsekwentnie korespondowało – zarówno na poziomie treści, jak i struktury – z życiem nowoczesnego miasta drugiej połowy XIX wieku, a zarazem lokalnym kolorytem Warszawy, poszerzając polski repertuar o nową formę teatralną.

Feliks Schober. Fot. A.Kowaliński

Od 1868 roku Feliks Schober był zatrudniony w Teatrach Warszawskich – grywał role epizodyczne i zajmował funkcję pomocnika reżysera w Teatrze Rozmaitości. Jako autor debiutował na scenie Rozmaitości również w 1868 roku, od 1871 roku pisywał natomiast dla scen ogródkowych, nie odnosząc jednak znaczących sukcesów. Dopiero Podróż po Warszawie zjednała mu warszawską publiczność i spopularyzowała jego nazwisko. Sztuka powstała na zamówienie Doroszyńskiego i Terenkoczego, którzy tego roku po raz pierwszy występowali w Tivoli, gdzie w 1868 roku wraz z przyjazdem trupy Jana Russanowskiego zaczęła się historia warszawskich teatrów ogródkowych. Lato 1876 roku było dla artystów poznańskich niezwykle udane – do tego stopnia, że po premierze Podróży po Warszawie „Kurier Warszawski” porównał Doroszyńskiego i Terenkoczego do „kopaczy złota w Kalifornii”, którzy „ciągle na nową żyłę natrafiają” [„Kurier Warszawski” 1876, nr 204, s.1]. Takie porównanie było w pełni uzasadnione, biorąc pod uwagę, że premierę sztuki Schobera poprzedziły w Tivoli pokazy Emigracji chłopskiej Władysława L. Anczyca (prem. 21 sierpnia 1876), przedstawienia znakomicie przyjętego zarówno przez publiczność, jak i krytykę. Emigrację chłopską grano rekordowo 29 razy z rzędu, z korzyścią dla poznańskiej antrepryzy, ze szkodą jednak dla prasowej recepcji wodewilu Schobera.

Krytyka teatralna entuzjastycznie przyjęła umoralniającą komedią „ludową” z tezą, upatrując w niej środek kształcenia ogródkowej – z definicji nieokrzesanej – publiczności. Ogromna popularność Emigracji chłopskiej dowodziła, że na scenach ogródkowych można grywać nie tylko operetki i rubaszne farsy, ale również sztuki tendencyjno-wychowawcze, które pokażą mniej „oświeconej” części społeczeństwa, jak powinna myśleć i działać. Tę podniosłą atmosferę moralnej odnowy zburzyła jednak sztuka Szobera: w miejsce refleksji nad stosunkami włościańskimi i programu reform społecznych wprowadziła mozaikowy obraz bawiącego się miasta, dobrze zresztą znany goszczącym w Tivoli widzom z własnego doświadczenia. Porównania z Emigracją chłopską – na niekorzyść Podróży po Warszawie – były nieuniknione, a co więcej dużą sympatię krytyki (i trzeba dodać: publiczności) zdobyła przedstawiana w tym samym czasie w Alhambrze tragedia Merima. Przykładowo, recenzent „Antraktu” nie szczędził ostrych słów Szoberowi, porównując jego sztukę do obiadu w taniej paryskiej kuchni zwanego à la arlequin składającego się z odpadków z wykwintnych restauracji [„Antrakt” 1876, nr 79, s. 1], ale już nazajutrz gazeta komentując premierę w Alhambrze, pisała: „wszyscy wczoraj wywiązali się ze swoich ról przedziwnie, doskonale i wywoływali frenetyczne oklaski. […] Ogródek był przepełniony – panu Texlowi należy się słowo uznania za przyswojenie swojemu repertuarowi tej perły tak czystej” [„Antrakt” 1876, nr 80, s. 2]. Trzeba jednak zaznaczyć, że recenzje zamieszczone w innych czasopismach były mniej złośliwe, nie brak w nich bowiem pochwał pod adresem autora, doceniających jego talent, dowcip i umiejętności w kreśleniu scenicznego porteru Warszawy i jej mieszkańców.

„Dla publiczności ogródkowej było to przeżycie nieznane i odurzające: ujrzała po raz pierwszy na scenie siebie samą”.
Fragment rysunku, który publikowała „Mucha” 1876, nr 38.

Podróż po Warszawie – zgodnie z tytułem – przedstawia perypetie ziemiańskiej rodziny Fafułów z Wolego Ogona po przyjeździe do Warszawy. Akcja przenosi się w zawrotnym tempie z Dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej do lunaparku na Saskiej Kępie, gdzie bawili się warszawscy rzemieślnicy, następnie do Doliny Szwajcarskiej, gdzie z kolei zbierało się wytworne towarzystwo, do jednego z teatrzyków ogródkowych, na Stare Miasto, gdzie nie mogło zabraknąć kłótni przekupek i wreszcie na bal – a jakże – w Tivoli. Jak pisze Ewa Partyga: „Teatrzyki ogródkowe, dla których pisał Szober, były jednym z przejawów kultury atrakcji charakterystycznej dla dziewiętnastowiecznego miasta. A sam wodewil został skonstruowany tak, by ukazać całe spektrum rozrywek i uciech, które tę kulturę współtworzyły” [Partyga 2016, s. 269]. „Szopkowo-migawkowa” akcja wodewilu odpowiadała więc rytmowi życia w mieście, a także sposobowi uczestnictwa w ogródkowym przedstawieniu, gdzie widz nieustannie narażony był na rozmaite zakłócenia w percepcji widowiska. W Podróży po Warszawie Schoberowi udało się uchwycić istotę nowoczesnej kultury miejskiej – kultury atrakcji, dystrakcji i konsumpcji, w której wszelkie granice społeczne okazują się mniej stabilne niż przypuszczano. W wieloetnicznej i wielojęzykowej Warszawie Schobera, po której oprowadza nas żydowski kantorzysta Jóżo [Józio] Grojseszyk (w Tivoli w wykonaniu Terenkoczego), tożsamość jednostki podlega bowiem nieustannym przemianom i negocjacjom, pozostaje płynna, niepewna, umowna. W Podróży po Warszawie nie brak językowych zabaw, maskarad i przebieranek, które pozwalają spojrzeć na nowoczesne miasto jako na przestrzeń – przynajmniej potencjalnie – emancypacyjną (również poprzez konsumpcję, jak w przypadku kobiet), a w każdym razie stwarzającą możliwość awansu społecznego. Z dzisiejszej perspektywy widać, że popularna forma i treść stała się tutaj polem nowoczesnego eksperymentu, na który nie było miejsca w ówczesnym ambitnym repertuarze.

„Podróż po Warszawie”, rys. „Mucha” 1876, nr 38.

Należy też podkreślić lokalność, konkret i autoreferencyjność Podróży po Warszawie, które musiały być bardzo atrakcyjne dla warszawskich widzów. „Dla publiczności ogródkowej było to przeżycie nieznane i odurzające: ujrzała po raz pierwszy na scenie siebie samą” – twierdził Witold Filler [Filler 1960, s. 122]. Nie dość, że akcja sztuki Schobera rozgrywała się w rzeczywistych punktach Warszawy, łącznie z Tivoli, to jeszcze raz po raz autor mrugał do widzów okiem, odwołując się do ich znajomości warszawskich realiów: w Dolinie Szwajcarskiej orkiestra gra popularnego czardasza z baletu Meluzyna skomponowanego przez Sonnenfelda, przy brzegu Wisły cumują łodzie z reklamami „Kuriera Warszawskiego” czy Cyrku Salomońskich, w kolejnych scenach pojawiają się rozmaite warszawskie typy uliczne itd. Krytyka teatralna doceniała ten lokalny koloryt Podróży po Warszawie, nawet jeśli nie zawsze bawił ją Schoberowski dowcip. „Przegląd Tygodniowy”, choć zarzucał przedstawieniu, że jego „komizm” utrzymany jest „w tonie mocno karykaturalnym, omaszczony hojnie tłustawym konceptem”, to przyznawał, że: „Zasługą autora jest umiejętne przyprawienie całości czysto lokalnym sosem, wyzyskanie najrozmaitszych czynników, które mogą być zajmujące dla warszawiaków z krwi i kości, a nade wszystko werwa w hojnie rzucanych kupletach” [„Przegląd Tygodniowy” 1876, nr 39]. Skierowany do kobiecej publiczności „Tygodnik Mód i Powieści” zaznaczył wprawdzie, że Podróż po Warszawie nie ma takiej wartości jak Emigracja chłopska, ale zarazem sztuka dowodzi „niemałego talentu autora”: „Przeważną jej wartość stanowi myśl swojska, ożywiona w wielu miejscach dobrze schwyconymi typami warszawskiego bruku, żywością akcji i dowcipem, co wszystko świadczy, że […] z mąki autorskiej, jaka się w głowie p. Szobera mieści, chleb z czasem mieć będziemy i to dobrze wypieczony” [„Tygodnik Mód i Powieści” 1876, nr 40, s. 2]. Zasadniczo stanowisko prasy dobrze oddały „Kolce”, pisząc: „Udało się panu Szoberowi schwycić kilka typów ulicznych, udało się napisać kilka pięknych kupletów; ale też udało mu się przesolić i przepieprzyć miejscami…” [„Kolce” 1876, nr 39, s. 3]. W tym samym tekście zresztą „Kolce” – chyba pierwsze – odnotowały nowatorstwo Podróży po Warszawie, uznając za jedną z okoliczności łagodzących krytyczną ocenę tego przedstawienia „wprowadzenie nowego zupełnie (jak u nas) rodzaju”. Trzy lata później, już po śmierci Schobera, w artykule wspomnieniowym Marian Gawalewicz, skądinąd nieprzychylny ogródkom, napisał o autorze Podróży po Warszawie: „On to pierwszy bowiem wprowadził na sceny polskie, prawda, że drugorzędne, ogródkowe i prowincjonalne, owe tak zwane «bomby» i «śmiesznostki», które może w głównych motywach i pomyśle całkiem oryginalnymi nie były, ale były w szczegółach, w opracowaniu, i pod względem charakterystyki lokalnej stworzyły całkiem odrębny i nieznany u nas rodzaj sztuk scenicznych” [Gawalewicz 1879, s. 234].

Afisz „Podróży po Warszawie” w układzie scenicznym Leona Schillera; Teatr im. Bogusławskiego, Warszawa prem. 11 września 1924.

Co ciekawe, sztuka cieszyła się wielką popularnością nie tylko w Warszawie: grywały ją z powodzeniem na prowincji teatry objazdowe, a krakowska inscenizacja z 1884 roku okazała się przełomem w karierze aktorskiej Ludwika Solskiego, który wcielił się w rolę Jóża Grojseszyka, i pozostawała w repertuarze aż do 1892 roku. W 1878 roku na afiszu Alhambry, którą wówczas kierował Doroszyński, pojawiła się kontynuacja przygód Fafuły i Grojseszyka pt. Barnaba Fafuła i Jóżo Grojseszyk na wystawie paryskiej, również dobrze przyjęta przez publiczność. O świeżości Podróży po Warszawie świadczy niewątpliwie pojawienie się licznych naśladowców i swoista autonomiczność stworzonych przez Szobera postaci, które stały się bohaterami tekstów pisanych przez innych autorów (np. Fafuła i Józef Grojseszyk w Busku, 1879; Klemens Junosza, Dziatwa Syrena, 1880; Natalia Nadańska, Podróż nadpowietrzna, albo Fafuła i Grojzeszyk za Oceanem, 1884; Władysław Dembski, Nowa podróż po Warszawie, 1884). Wreszcie 11 września 1924 roku Podróżą po Warszawie z Aleksandrem Żabczyńskim jako Grojseszykiem Leon Schiller zainaugurował swoją dyrekcję w warszawskim Teatrze im. Bogusławskiego.

Według Fillera: „Z ducha i stylu Szoberowskiego powstały farsy Ruszkowskiego, Abrahamowicza, Dobrzańskiego, choćby np. Żołnierz królowej Madagaskaru” [Filler 1960, s. 128]. Wydaje się, że pomimo oskarżeń o zły smak i braki warsztatowe, Podróż po Warszawie otworzyła nowy rozdział w historii polskiego repertuaru rozrywkowego, znakomicie oddając zarazem ducha swoich czasów.

Bibliografia

  • Schober Feliks, Podróż po Warszawie. Operetka komiczna w 7-miu obrazach, Stanisław Burzyński, Warszawa 1878 [wersja cyfrowa], [streszczenie];
  • Sonnenfeld Adolf Gustaw, „Ale szyk”. Śpiew Edwarda z operetty Podróż po Warszawie. Op. 66 n. 1, muzyka A. Sonnenfelda, słowa Feliksa Schobera, nuty (głos wysoki i fortepian), F. Hösick, Warszawa 1898 [wersja cyfrowa]; 
  • Filler Witold: Melpomena i piwo, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960;
  • Partyga Ewa: Wiek XIX. Przedstawienia, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Państwowy Instytut Wydawniczy, Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2016;
  • Podróż po Warszawie, czyli Widz-konsument, wykład Ewy Partygi i Agnieszki Wanickiej w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego, 2015, [teatrpubliczny.pl], [zapis wideo];
  • Szweykowski Zygmunt: Teatrzyki ogródkowe w Warszawie, „Pamiętnik Teatralny” 1958, z. 3-4.

Recenzje

  • „Antrakt” 1876, nr 79, wyd. z 17 września [wersja cyfrowa]; 1876, nr 80, wyd. z 18 września [wersja cyfrowa];
  • Gawalewicz Marian: Feliks Szober, „Kłosy” 1879, nr 745, wyd. z 9 października [wersja cyfrowa];
  • „Gazeta Polska” 1876, nr 204, wyd. z 18 września, rubryka Kronika miejscowa [wersja cyfrowa];
  • J.: Przegląd teatralno-ogródkowy, „Kolce” 1876, nr 39, wyd. z 23 września [wersja cyfrowa];
  • „Kurier Warszawski” 1876, nr 204, wyd. z 18 września [wersja cyfrowa];
  • „Przegląd Tygodniowy” 1876, nr 39, wyd. z 24 września, rubryka Echa warszawskie [wersja cyfrowa];
  • „Tygodnik Mód i Powieści” 1876, nr 40, wyd. z 30 września, rubryka Pogadanka [wersja cyfrowa].

Agata Łuksza

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji