Artykuły

Nuda - i przeciwko niej

Farsa tragiczna Ionesco pt. "Krzesła" wystawiona w Teatrze Poezji trwa niecałe półtorej godziny. Kurtyna opada zanim widz zaczął odczuwać znużenie i nudę. Oto sztuka naprawdę nowoczesna!

O nowoczesności zapisano już u nas tony papieru, ale nikt nie powiedział, na czym to naprawdę polega. A kamień filozoficzny leży przecież na wierzchu. Wystarczy poczytać manifesty nowatorów ostatniego półwiecza. Wystarczy zapytać, co ma wspólnego Craig z Mayerholdem, a Wachtangow z Vilarem. Scena obrotowa z kotarami, a scena symultaniczna z syntetycznymi dekoracjami. I wystarczy zastanowić się przez chwilę, czy to wszystko ma jakiś punkt odniesienia w rozwoju gatunków dramatycznych.

Manifesty powtarzały jeden najbardziej solenny i najłatwiej trafiający do przekonania zarzut: nuda. Nuda teatru mieszczańskiego, nuda mieszczańskiej literatury. A teatr? Próbował z nią walczyć. Wachtangow: barwnością, przepychem, zespoleniem i wykorzystaniem wszystkich sztuk. Mayerhold: konstruktywizmem przestrzeni scenicznej, w której rozgrywająca się akcja miała jedną zaletę: szybkość i jednolitość wrażenia artystycznego. Naprawdę - na nic się nie zdadzą rozważania o estetycznym walorze kotar, na których gra Vilar. Na nic studia o obrotówce i o zmianie dekoracji na oczach widzów, która to czynność na przez poprzebieranych maro teatralnych miałaby rzekomo specjalne i swoiste właściwości artystyczne. Jej zaletą jest to, że skraca przedstawienie, nadaje mu tempo, przyspiesza bieg wrażeń, nie pozwalając zakraść się nudzie. Oto jedyne przykazanie nowoczesności, które z powodzeniem zastąpi dziesięcioro przykazań dawnych religii. Tym razem zresztą przykazanie nie narzucone, ale wynikające z praktyki: tłumaczy ono poszukiwania i niepokój sztuki XX wieku znakomicie choć trochę wulgarnie.

Dramat nie pozostał dłużny teatrowi, Ionesco, który pisze w latach pięćdziesiątych, to nic innego jak replika na nudę z początków stulecia. To po prostu cała problematyka sztuki mieszczańskiej podana w pigułkach. Amerykanie wpadli na podobny pomysł już wcześniej, czym zresztą ośmieszyli w oczach Europy: zamiast nudnego i zabierającego masę czasu jedzenia - odżywianie w pigułkach. To się nam nie mogło podobać. Nie wiem tylko, czy Ionesco znalazł uznanie za Atlantykiem.

Jedno jest prawie pewne: gdybyśmy zdołali przeprowadzić ankietę wśród wszystkich twórców teatralnych, nie tylko w Polsce, orzekliby, że teatr jest nudny, że trzeba jego konwencje odświeżyć - albo przynajmniej skrócić do minimum. Ale ponieważ w ciągu paru tysięcy lat "odświeżano" konwencje zaledwie parę razy, przed autorem współczesnym, który nie ma zbyt wygórowanych ambicji, i przed twórcą teatralnym - stoi jedno zadanie: tworzyć tak, aby jak najmniej męczyć i nudzić. Czasami zdarza się, że sztuka wyrastająca z takich założeń osiąga nowy, wyższy stopień sugestywności i siły artystycznej. Ale to już wykraczać musi, jak mi się zdaje, poza plany autorskie, i poza wszystkie ambicje nowoczesności.

Dosyć uogólnień, nie ma tu miejsca na motywacje. Ale bez perspektywy nie można by mówić o "Krzesłach", które zdążyły już wywołać najsprzeczniejsze sądy: od zachwytów do oburzenia. Oburzenie wydaje się nieusprawiedliwione, bo nikomu nie chodzi o formę (pigułki!) tylko treść: że nie ma sensu. Ależ przeciwne! Można by się oburzać, że w tej "Farsie tragicznej" nie ma żadnego innego sensu jak ten, którym karmiono publiczność teatralną przez ostatnie pięćdziesiąt lat w jednoaktowym dramacie, który trwa krócej niż półtorej godziny, zmieściła się cała problematyka mieszczańskiego dramatu zwanego naturalistycznym, potem wszystko, co nowego przyniosła ze sobą moderna, potem ekspresjonizm. Przyznajmy, że nie jest to mało, i że jest w tym mistrzostwo nowoczesnego autora, który za nic nie chce nudzić publiczności pięcioaktową piłą. Gdzie tam! To musiałyby być co najmniej trzy pięcioaktowe dramaty.

U Ionesco wszystko rozegra się w rozmowie dwojga starych ludzi. Nienawiść dziecka do rodziców krępujących bujność i niezależność jego natury - i dramat pozorów, konwenansów, jaki odegra ono przed ludźmi, gdy nadzieje jego okażą się tylko marzeniem. Droga do szczęścia - i dojście do starczej zgryźliwej śmierci. Nuda małżeństwa: codziennie opowiadać żonie - która słucha z zainteresowaniem! - tę samą przygodę ze swego życia i bawić się tym razem z nią. Prawdę, że świat jest piękny, dobry, że uwodzi barwą i zapachem przyrody, szczęściem i dobrocią ludzi poddanych naturze - tę prawdę trzeba opowiadać długo, najlepiej na setkach stronic wielkich epickich romansów. Ale prawdę, że świat jest siedliskiem głupoty i zawiedzionych ambicji, nudy i bezsilności ludzkiej, że jest śmiertelnym zarazkiem wszczepionym człowiekowi w chwili narodzin - tę prawdę można - przekonywająco! jakże przekonywająco! - wyrazić w krótkim błysku symbolu. Ponieważ sztuka XX wieku o niczym innym nie mówiła lub mówić nie chciała, Ionesco podsumował jej doświadczenia. Od siebie dodał straszliwe majaki wyobraźni, jakie opętały dwoje starych ludzi pozbawionych wszelkiego oparcia w jakimkolwiek micie. Mit życia - ten łamie się około lat sześćdziesięciu, nie jest zbyt trwały. Mit Boga - człowiek współczesny wyzwolił się z niego, nie zdołał tylko jeszcze ze znaleźć oparcia dla swojej starości. Obłęd? pyta Ionesco. I to pytanie nie tyle wzbogaca problematykę dramatu, co czyni ją wstrząsa radziłbym nikomu wyjść z tej sztuki z obojętnym wzruszeniem ramion!

Krakowie poważono się niemal na eksperyment: "Krzesła" reżyser debiutant. Jak kilka eksperymentów. W ostatnich latach i ten jest udany. To nie jest sztuka do rozgrywania reżyserskiego, tylko do intelektualnej interpretacji. Z ogromną przyjemnością można napisać o czystym i jasnym rysunku postaci w wykonaniu Haliny Gallowej i Jerzego Nowaka. Aby wydobyć cały koncentrat treści i problematyki, trzeba było znakomitego i bogatego aktorstwa: dialogi z fikcyjnymi osobami to jedne z najlepszych scen, jakie można było ostatnio widzieć w Krakowie. Dekoracje Wojciecha Krakowskiego: tak proste, że udźwignęły całą wymowę sztuki, bez sztuczności i bez artyzowania (gdyby tak można powiedzieć na wzór słowa: estetyzowanie). Reżyserowali: Jerzy Grotowski i Aleksandra Mianowska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji