Artykuły

Odrębny gatunek

Nazwisko Konrada Swinarskiego świeciło wprawdzie dużymi literami z ekranu, ale zdaje się, że nie ma najmniejszego sensu powracać w tej próbie recenzji telewizyjnego "Woyzecka" po tylekroć i tak pochwalnie opisywanej inscenizacji teatralnej. Może warto natomiast zastanowić się nad wkładem telewizji i reżyserią Włodzimierza Gawrońskiego.

W jednej z cotygodniowych zapowiedzi programu przeczytałem, że obejrzę spektakl, którego treścią są rozważania nad odpowiedzialnością i poczytalnością mordercy. Sądziłem wprawdzie, że to tylko zapowiadaczowi tak się "Woyzeck" skojarzył z Karolem Kotem, jako że obaj z Krakowa, ale w słowie wstępnym Michała Sprusińskiego również sporo było o tym mowy. Ledwo zdążyłem więc zmienić zdanie i dojść do wniosku, że telewizja w ten sposób czyni widocznie ustępstwo i zastawia w dobrej sprawie pułapkę na tzw. masowego widza, gdy zaczęła się właściwa transmisja. Wkrótce stało się zupełnie jasne, że zapowiedzi były adekwatne do treści. Jest, niestety, całkiem niemożliwe, aby widz nie znający tekstu Buchnera i inscenizacji Swinarskiego, przynajmniej ze słyszenia, to znaczy widz - nieintelektualista, nie czytujący teatralnych klasyków i teatralnych recenzji, mógł z telewizyjnej transmisji "Woyzecka" uchwycić coś więcej, jak tylko sprawę z Pitavala. A przecież była to robota telewizyjna doić sprawna, tak sprawna, że chwilami miało się wrażenie oglądania taśmy filmowej.

Teatr kameralny w ujęciu potocznym polega na tym, że na scenie jest mało osób. W istocie zaś kameralność w teatrze jest zasadą bezpośredniego kontaktu postaci z postacią; w tymże potocznym ujęciu ważne jest tylko, co aktorzy do siebie mówią i jakie przy tym robią miny. Otóż w "Woyzecku", a już na pewno w jego teatralnym wydaniu w Krakowie, to właśnie jest najmniej ważne. Wydaje się, że główną zasługą Swinarskiego było znalezienie dla "Woyzecka" takiej konstrukcji scenicznej, takiego układu wszystkich elementów teatralnego pudełka i ich wzajemnego ruchu, które stanowiły dobry odpowiednik zasadniczej cechy utworu dramatycznego Buchnera, owego odbicia od świata zewnętrznego, ba, wręcz kosmosu, wszystkiego, co postacie sztuki robią i mówią na pozór tylko do siebie. Sentencjonalne zdania, które wygłasza Kapitan, i naukowe formuły Doktora są, w oderwaniu, na przykład w lekturze bez wyobraźni najzwyklejszym bełkotem. Odegrane na tle wyrazistej mimiki krakowskich aktorów służą, w najlepszym razie, typologicznej charakterystyce postaci. Dopiero skonfrontowane z całością sceny mogą ujawnić swoje drugie dno, które potocznie nazywa się "filozofią sztuki, acz nie tyle o filozofię tu chodzi, ile właśnie o te, tak trudno uchwytne bodźce, umożliwiające nam odczytanie w "Woyzecku" czegoś spoza heskiej kroniki kryminalnej, świadczące o artyzmie Buchnera.

Scena zbierania chrustu, amory Marii i Tamburmajora, bajka o samotnej sierocie - na dobrą sprawę wszędzie sprawdza się ta konieczność odniesienia do całości Podkreślenia wymaga, że tego teatralnego w swej istocie odwołania do pełnej struktury sceny nie da się zastąpić odwołaniem niejako w czasie, w filmowym trybie, kiedy wszystko niby to jest pokazane, ale po kolei. Kamera telewizyjna pod koniec sceny wizyty Tamburmajora u Marii odnotowuje na przykład skrupulatnie, że byli oni podglądani przez "chór dziecięcy". Ale dla teatralnego widza ważne w recepcji sceny jest, że bohaterowie są cały czas obserwowani Ta sama zasada obowiązuje wobec tak ważnych w konstrukcji Swinarskiego przerywników scenicznych, zwłaszcza owego natrętnie powracającego przemarszu orkiestry wojskowej, których siła tkwi w tym właśnie, że nie są przerywnikami, że wtapiają się we właściwą akcję sztuki.

Telewizja dokonała całkowitej kameralizacji "Woyzecka". Z dialogu zrozumiałe, w istotnym sensie słowa, pozostało to tylko, co odnosi się do akcji zewnętrznej, zazdrości, zdrady i morderstwa. Aktorstwo stało się bardziej psychologiczne, co dało dobre rezultaty tam, gdzie, zgodnie z wyżej powiedzianym, chodzi tylko o zarysowanie typu (Doktor, Kapitan, Tamburmajor), natomiast, o dziwo, mimo natrętnych zbliżeń zawodzi wobec postaci centralnych - Marii i Woyzecka. Zwłaszcza patrząc na Pieczkę można się tylko domyślać, jaka to była znakomita kreacja na scenie i jak wiele mówiła o Woyzecku - "indywidualności dojrzewającej do wolności i złamanej przez konieczność". Z kolei konsekwentne zastąpienie odwołania do całości sceny przez następstwo czasowe prowadziło do izolowania szczegółu, nadawania mu waloru symbolu. Gdybym nie znał teatralnej pracy Swinarskiego - zakwalifikowałbym go, po tej transmisji, do zapóźnionych symboli stów. To, co na scenie jest, w ramach całości konkretnym, materialnym szczegółem sieci konieczności, w którą uwikłany jest los Woyzecka, stało się, eksponowane przez kamerę, tanią symboliką brzytwy. Przyznam szczerze i bez złośliwości, że oczekiwałem lada chwila zbliżenia typu "księżyc z góry"; nie było go, wystarczyło wypunktowanie zdania o księżycu w rozmowie Marii z Tamburmajorem, które natychmiast stało się symboliczne, gdy w istocie jest tylko ironiczną ilustracją nędzy metafor w nędzy bytowania.

Po wylaniu recenzenckiej żółci - przyznaję jednak, że na pytanie najważniejsze dla oceny odpowiedzieć nie umiem: czy tak tylko wyszło, czy też tak wyjść musiało? Czy Gawroński i jego ekipa nie umieli sobie poradzić z materiałem, czy też interweniowały ograniczenia telewizji jako technicznego gatunku przekazu? Wiem, że realizatorzy od dłuższego już czasu prowadzą kampanię o uznanie artystycznej odrębności ich telewizyjnego teatru, ale - jak dotąd - dowiedli jedynie, że teatr telewizji jest prawowitym dzieckiem teatru kameralnego.

Transmisja "Woyzecka" pokazuje, w pewnym sensie, że mają oni rację; znakomita inscenizacja teatralna okazała się kiepską inscenizacją telewizyjną. Jeśli zatem istnieje coś takiego jak teatr telewizyjny, niekoniecznie kameralny, jest on na pewno odrębnym gatunkiem sztuki i w sali teatralnej robić go nie można.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji