Artykuły

Bez duszy

Dziewięć lat temu Teatr Rozrywki wystawił prapremierę rosyjskiej rock-opery "Ocean niespokojny". Było to pierwsze z przedstawień, które otwarło dobrą passę tej sceny. Sobotnia premiera powtórnej inscenizacji "Oceanu" pokazała, że dwa razy do tej samej rzeki wejść nie można.

Rosyjski książę, szambelan Nikołaj Pietrowicz Rezanow pragnie odbyć wyprawę na szkunerach "Junona" i "A nuż" do brzegów Kalifornii. Niestety, car wielokrotnie nie zgadza się. Rezanow modli się do Bogurodzicy, adoruje ikonę Matki Boskiej Kazańskiej. W swej modlitwie przyznaje się, że od dzieciństwa jest w niej zakochany jak w kobiecie. Wówczas słyszy nieziemski głos błogosławiący mu i wkrótce uzyskuje pozwolenie na wyprawę. Po przy byciu do San Francisco Rezanow zakochuje się w 15-letniej córce hiszpańskiego gubernatora tego okręgu. By uzyskać zgodę na ślub, musi powrócić do Rosji. Ginie nie dotarłszy przed oblicze cara. Wierna Conchita ciągle czeka na powrót swego kochanka. To treść libretta "Oceanu niespokojnego", które stworzył poeta Andriej Wozniesienski.

Rosyjska rock-opera wystawiana była w Chorzowie z sukcesem przez cztery sezony, grana prawie sto razy. Przeszła do legendy jako piękne, zachwycające widowisko. Ponieważ nie widziałam pierwszej inscenizacji, zawierzyłam więc legendzie i w sobotę przeżyłam wielkie rozczarowanie, a także zdumienie, że premierowa publiczność znów owacyjnie przyjęła ten spektakl.

O urodzie "Oceanu niespokojnego" decyduje przede wszystkim muzyka Alek-sieja Rybnikowa, ucznia Arama Chaczaturiana. Niezwykłej piękności pieśni (przypominają ballady Włodzimierza Wysockiego) - poza Krzysztofem Respondkiem w roli Federico - niestety nikt dobrze nie zaśpiewał. Partia Matki Boskiej dla Barbary Lubos-Święs (skądinąd bardzo subtelnie grającej również rolę Conchity) okazała się ponad możliwości głosowe aktorki. Adam Szymura jako Rezanow raczej uprawiał melorecytację niż śpiewał. Dynamiczny, syntezatorowy rock klimatem zbliżony do muzyki Jeana Michela Jarre!a nie mógł porwać, bo - co już staje się niestety specialite de la maison Teatru - aparatura odmawiała posłuszeństwa i co chwilę rozlegały się ze sceny donośne trzaski. Jedynie chóry przygotowane przez Jana Wierzbicę, a wykonujące inspirowane oryginalną muzyką cerkiewną pieśni, broniły honoru domu.

Reżyser spektaklu Dariusz Miłkowski wraz z choreografem Julianem Hasieją i scenografem Bogusławem Cichockim stworzyli kilka naprawdę sugestywnych plastycznie, urzekających grą świateł i scenicznym ruchem obrazów - np. nabożeństwa w cerkwi, burzy na statku, balu u gubernatora czy sceny finałowej. Oczy cieszyły też kostiumy Barbary Ptak. Ale niestety, materia tej rock-opery nie jest arcydziełem dramaturgicznym, więc wszystko to, co działo się między owymi obrazami ziało pustką i nudą. Tym większą, że Szymura jako prowadzący narrację bohater "Oceanu niespokojnego" pozbawił Rezanowa jakiejkolwiek charyzmy. To spowodowało, że owe puste miejsca widz musiał wypełnić sobie własną wyobraźnią, czerpiąc siłę z wiedzy o rosyjskim mistycyzmie, o zniewoleniu i tęsknocie za wolnością tego narodu, nie mogąc się posiłkować treściami poznawanymi ze sceny. Jedyną pomocą w tym wymagającym nieustannego wysiłku "zapełnianiu" przestrzeni między obrazami, słowem, w poszukiwaniu metaforycznych sensów jakie niesie poezja Wozniesienskiego, okazała się naprawdę wielka kreacja Cezarego Jakubickiego jako Jurodiwego - "szaleńca Chrystusowego". Gdyby nie Jurodiwyj, symbol poszukiwania prawd ostatecznych - w chorzowskim spektaklu zabrakło by zupełnie duszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji