Artykuły

Rockowe medytacje

Oto Teatr. Przed żelazną kurtyną leży człowiek: w przedziwny sposób wita publiczność. Jak się później okazuje jest to Jurodiwyj - szaleniec Boży - nieodłączna postać rosyjskiej obyczajowości. Towarzyszy widzom od pierwszego do ostatniego aktu i zapada najgłębiej w pamięć spośród postaci spektaklu. Ogromne brawa dla Cezarego Jakubickiego, który stworzył niezapomnianą i sugestywną postać oraz dla jego umiejętności aktorskich i pantomimicznych.

Podnosi się z głębokim i ciężkim szuraniem kurtyna. Wchodzimy w mroczny, przepełniony jednak modlitwą świat wschodniej religijności. Najważniejsza w nim jest Ikona, która towarzyszy sercu głównego bohatera - Rezanowa (Adam Szymura). Religijność ta zachwyca zwłaszcza wtedy, gdy roznoszą się po widowni dźwięki śpiewów cerkiewnych, uwspółcześnionych przez znakomitego Aleksieja Rybnikowa, poszukującego nowego ich brzmienia w muzyce rockowej. Te śpiewy są niezapomniane i piękne, wprowadzają w kontemplację tego, co ostateczne. Nie ma tu dysonansu pomiędzy sacrum, a współczesnością.

Ikonę mamy w scenografii, gdzie w mrocznych scenach, na drugim planie, przesuwaj się śpiewający aktorzy, jak w starochrześcijańskich freskach - aktorzy ubrani pięknie i kolorowo, wnoszący swą wiarą życie we wszechobecną czerń. I to też jest piękne. Barbara Ptak (kostiumy) i Bogusław Cichocki (scenografia).

Ikona Matki Bożej Kazańskiej, która prowadzi Rezanowa, Ikona, którą kocha lud i w której odkrywa Boga. Ikona ożywa dwukrotnie: raz jako Maryja prowadząca Rezanowa, raz jako piękna dziewczyna.

Ani spektakl, ani postaci nie pasują do dzisiejszego świata. Wszystko jest "zbyt" kontemplacyjne i za to brawa dla reżysera (Dariusz Miłkowski), bo nie bał się stworzyć czegoś, co nie przystaje do dzisiejszego człowieka. Ten klimat jest i nie da się go nie zauważyć.

Ponadto dobrze tańczy zespół baletowy teatru.

Najbardziej musicalowy jest występ Krzysztofa Respondka, ale to już znana nam postać, więc inaczej być nie mogło. Główni wykonawcy: Barbara Lubos-Święs - Conchita, dopiero poznaje teatr i to widać. Jednak jej dziewczęcy urok tuszuje pewne braki. Nie można przed rolą padać na kolana, ale niesłusznie dostała cięgi od niektórych recenzentów. Tym bardziej Adam Szymura. On rzeczywiście nie śpiewa swojej roli i jest zbyt statyczny, lecz przez to jakby silniejszy w wyrazie, a jego melorecytacja przypomina modlitwy Kościoła wschodniego... Najdziwniejsze, że to było zamierzone i jest inne...

Dwie godziny kontemplatywnego spektaklu, który nie porywa, ale każe zejść w głębię. W najbliższym czasie i w najbliższych okolicach trudno będzie znaleźć coś podobnego. Poza tym Roman Ingarden powiedziałby, że skoro to tak kontrowersyjne (choć nie wiem dlaczego) - znaczy dobre! Resztę warto sprawdzić samemu. Wszak jest to inny już spektakl niż ten pamiętany sprzed kilku lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji