Artykuły

Białystok. Film o podróży grupy teatralnej

Spektakl grali w spalonej synagodze czy w gospodarstwie, w którym obok sceny pasła się krowa. W czwartek film o tej teatralnej peregrynacji pokażą w Starej Elektrowni.

Grzegorz Artman i Joanna Kasperek. To nazwiska znane doskonale widzom choć trochę orientującym się w polskim teatrze. Znakomici aktorzy, wybitne indywidualności, prywatnie małżeństwo. Pracowali w Teatrze Wierszalin w czasach ich największych sukcesów, potem współpracowali z różnymi teatrami, aż wreszcie zaczęli własną drogę, poszukując nowych środków wyrazu. Co jakiś czas przybywają do Białegostoku, gdzie oboje kończyli Akademię Teatralną, z kolejną propozycją. W ramach Dni Sztuki Współczesnej kilka lat temu można było obejrzeć "Hotel pod Aniołem" w reż. Piotra Cieplaka z ich udziałem (niezwykły spektakl o uczeniu się życia przez miłość; niemal bez rekwizytów i słów, rozgrywający się na małym podeście, wokół którego zgromadzona jest widownia). Innym razem, również na DSW, mogliśmy zobaczyć przygotowany przez dwójkę aktorów spektakl "Sella Turcica". O codzienności Domu Pomocy Społecznej, z udziałem podopiecznych DPS w Kielcach, których średnia wieku wynosiła 70 lat, a najstarszy aktor liczył, bagatela, lat 98!

A teraz Grzegorz Artman przywiezie do Białegostoku "Filiżankę". To pełnometrażowy film opowiadający o podróży grupy teatralnej, prezentującej swój spektakl w miejscach, do których nie dociera żadna oferta kulturalna. Aktorzy w ciągu kilku lat grali go w zupełnie niezwykłych miejscach - sklepowych magazynach, starym kościele, warsztatach mechanicznych nieczynnej fabryki, stadninie koni, gospodarstwie. Cała historia jest silnie związana z malarstwem Nowosielskiego.

- Kluczem do filmu jest nasza inspiracja twórczością tego znakomitego malarza, pretekstem do podróży - spektakl, a sama podróż - chęcią do odkrywania rzeczywistości - mówi "Gazecie" Grzegorz Artman. Co ciekawe, projekt teatralny realizowany na prowincji miał swój początek dużo, dużo wcześniej, gdy aktorzy wojażowali z innym przedsięwzięciem, po wielkich europejskich miastach. Byli częścią składową międzynarodowego projektu "Hotel Europa", realizowanego jeszcze przed naszym wejściem do Unii Europejskiej. Z krajów należących do bloku wschodniego zaproszono reżyserów i aktorów, którzy mieli za zadanie stworzyć miniatury teatralne budujące cały międzynarodowy spektakl. Grany był na wielkich europejskich festiwalach w Wiedniu, Avignon, Bolonii i Sztokholmie.

- Wtedy właśnie, w tych wielkich ośrodkach pomyśleliśmy o miejscach, do których teatr w ogóle nie dociera - mówi Artman. I tak projekt zaczął iść w zupełnie nowym kierunku, a twórcy zaczęli budować niewidzialny pomost, zbliżający do siebie miejsca tak odległe.

- Graliśmy w nieczynnych magazynach, starym kościele, gdzie widownią byli bezdomni, na dworcu PKP, w gospodarstwie, w którym obok sceny stała przywiązana krowa. Okazuje się, że tak naprawdę, czy to widzów gdzieś w dalekiej Bolonii, czy na polskiej wsi - nie różni w sumie czynnik człowieczy, ale tylko możliwości - mówi Artman.

I właśnie o tej teatralnej niespiesznej podróży, o rzeczywistości dziejącej się tu i teraz, o dźwiękach powszednich, o małomiasteczkowej codzienności opowiada "Filiżanka". - Film odwołuje się do rzeczywistości polskiej prowincji i w pewnym sensie ją nobilituje - mówi Artman. - Jest sumą 10 lat podróży, poszukiwań, doświadczeń, dotykania różnych przestrzeni i emocji. W "Filiżance" wszystko się ze sobą zazębia. To opowieść praktycznie bez początku i końca. Idziemy, przechodzimy, odchodzimy - jak to w życiu.

Poza teatrem i codziennością jest w filmie jeszcze malarstwo. Twórcy wykorzystali kilkadziesiąt prac Jerzego Nowosielskiego. - Mają różny związek z tym, co się dzieje w filmie. Nie posługiwaliśmy się nimi z pozycji historyka sztuki, podchodziliśmy do tego bardzo instynktownie - mówi Artman. Prowincjonalna codzienność oglądana jest przez pryzmat twórczości wybitnego malarza. Tak jak Nowosielski odsłania rewiry, które w codziennym obcowaniu ze sobą są niedostrzegane, każe szukać głębiej, nie tylko na powierzchni płótna, tak i tu twórcy kierują naszą uwagę na - z pozoru drobiazgi, na co dzień niezauważane. Jak choćby skrzypienie szafy, gwizd czajnika czy magiczną chwilę, w której unosimy filiżankę do ust.

60-minutowy film (wcześniej pod nazwą "Villa Dei Misterii") prezentowany był podczas Międzynarodowego Konkursu Filmów o Sztuce 9. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty. Wyreżyserowali go Grzegorz Artman i Armand Urbaniak (ten pierwszy występuje także w filmie razem z Joanną Kasperek, ten drugi jest również autorem zdjęć). "Filiżankę" montowała natomiast Agnieszka Bojanowska, wybitna montażystka m.in. takich filmów jak: "Grzeszny żywot Franciszka Buły" (1980), "Lata dwudzieste, lata trzydzieste" (1983), "Misja specjalna" (1987), "Męskie sprawy" (1988), "Stan strachu" (1989).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji