Artykuły

Taka "Dulska" da się lubić

PODCZAS gdy katowicki "Szwejk" z Kazimierzem Brusikiewiczem podbija obecnie publiczność warszawską - sukces siedmiu gościnnych przed stawień Teatru im. Wyspiańskiego, w Teatrze Ludowym w Warszawie, przeszedł oczekiwania - w siedzibie Teatru Śląskiego gości zespół warszawskiego Teatru Ludowego, który w ramach wymiany przedstawia musical "Jeszcze Dulska", według komedii Gabrieli Zapolskiej "Moralność pani Dulskiej", oparty na libretcie Janusza Minkiewicza, z muzyką Jerzego Gaczka. Dzięki owej artystycznej wymianie zespołów, aktorów i reżyserów, zainicjowanej i kontynuowanej przez dyrektora Ignacego Gogolewskiego - kilometry dzielące Katowice od Warszawy nie stanowią istotnej przeszkody w nawiązywaniu stałych i regularnych teatralnych kontaktów między Katowicami, a stolicą. Rozśpiewana pani Dulska złożyła tym razem specjalną wizytę śląskim i zagłębiowskim ludziom pracy z okazji 1-majowego święta, a jej obecność zaznaczyła sympatycznie pogodny i relaksowy nastrój tego święta.

Największe komplementy w warszawskim spektaklu należą się jednak dwom bezkonkurencyjnym paniom - Gabrieli Zapolskiej, autorce tragikomedii kołtuńskiej "Moralność pani Dulskiej", i Irenie Kwiatkowskiej wybornej odtwórczyni roli tytułowej. Zapewne te dwa nazwiska nawet bez przerobienia sztuki Zapolskiej na "śpiewogrę" wystarczyłyby, aby stać się magnesem dla publiczności.

"Jestem w wenie i aż trzęsę się ze złości, gdy mi ktoś przeszkadza" -- pisała Zapolska w 1906 roku w jednym ze swych listów podczas pracy nad "Moralnością pani Dulskiej". - "Nie wiem jaka jest sztuka, ale zdaje mi się że dobra...".

Solski po drugim akcie premiery, telegrafował do autorki: "Powodzenie zapewnione. Publiczność rozentuzjazmowana. Oklaski huraganowe..."

Mijają lata, "Moralność pani Dulskiej" nie straciła nic z ostrości swej obyczajowej satyry, ani zjadliwości dowcipu. Termin dulszczyzna wszedł na stałe do potocznego języka, jako synonim mieszczańskiego kołtuństwa. Oparła się czasowi bezbłędna konstrukcja sztuki, a jej celny dialog zarysowujący plastycznie charakterystykę postaci, zachęca aktorów i reżyserów i to nie tylko w Polsce do częstego grania tej komedii.

Tak więc w musicalu warszawskim największe brawa rozradowanej widowni zbiera zarówno Zapolska za swoje powiedzonka i sytuacje, jak i kapitalna w każdym geście i słowie Irena Kwiatkowska. Co prawda jej urok osobisty nie odbiera postaci pani Dulskiej sympatii publiczności, ale tego nie możemy oczywiście brać za złe ulubionej aktorce. W roli męża Dulskiej, Felicjana, nie odzywającego się w sztuce ani jednym słowem rozśmiesza widownię Edward Dziewoński. Młode pokolenie Dulskich przyszłych "strasznych mieszczan" prezentują dosadnie Jolanta Zykun (Mela), Barbara Burska (Hesia) i Krzysztof Wakuliński (Zbyszek). Barbara Rylska wciela się powabnie i bardzo muzykalnie w cwaną kuzynkę Dulskich Juliasiewiczowa. Niepotrzebnie tylko Teresa Lipowska przedstawiła służąca Hankę, jako "Kocmołucha", bo jest to przecież dziewczyna "do kochania". I stąd afekt Zbyszka do niej.

Zespół aktorski pod wytrawną batutą reżysera Aleksandra Bardiniego gra z temperamentem, dobrze czuje styl epoki (dowcipna scena na ślizgawce) i muzykalnie śpiewa zgrabne piosenki. Pomysłowa scenografię i kostiumy projektowali Lidia i Jerzy Skarżyńscy. Kierownictwo muzyczne sprawuje Halina Prejzner. Można się spierać, czy Janusz Minkiewicz i Jerzy Gaczek słusznie zrobili, przerabiając najlepszą sztukę Zapolskiej na musicale ale trzeba przyznać, że śpiewająca Dulska, zaspokaja jednak zapotrzebowania widza, na ten rodzaj relaksowej, muzycznej rozrywki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji