Artykuły

"Pokojówki" po raz pierwszy

Genet jest nowością w repertuarze reżyserskim Konrada Swinarskiego. W początkach lat sześćdziesiątych jego autorami byli Brecht, Durrenmatt i Brazylijczyk Suassuna. Teatralność szła w parze ze społecznym dydaktyzmem. Autorami Swinarskiego z ostatnich dwóch lat są Weiss, Krasiński i Buchner. Dydaktyzm ustąpił miejsca otwartym sporom o społeczeństwo i jednostkę, umiejętność stawiania pytań (przez dramat współczesny czy romantyczny) znalazła odbicie w nowych rozwiązaniach teatralnych. W stosunku do obu nurtów "Pokojówki", zrealizowane w krakowskim Teatrze Starym po "Nie-Boskiej" i "Woyzecku", są marginesem, chociaż i to przedstawienie jest swego rodzaju ewenementem. Jako świadectwo wielostronności zainteresowań i możliwości reżysera, jako przyczynek do niebogatych przecież scenicznych dziejów Geneta, jako dobra robota - po prostu.

"Pokojówki" uchodzą za najłatwiejszą bodaj sztukę tego autora, za sztukę, w której najwyraźniej widać zasadnicze i założenia Genetowskiej dramaturgii. Analiza wzajemnych wewnętrznych zależności trzech postaci, zamieniających się rolami i kształtujących stosunek do siebie (i nie do siebie zarazem) przez te właśnie role, prowadzi tu prostszą i niż gdzie indziej drogą do odkrycia reguł gry. Przedstawienie krakowskie starannie tę grę pozorów pokazuje. Pani Claire i Solange; Claire jako Pani, Solange jako Claire są elementami wykładu na temat teatru Geneta. Zamiana ról i ceremoniał z nią związany to zresztą teatralnie najprostsze zadanie. Istotnie skomplikowane jest inne - ujawnienie, że każde zdanie może mieć i parę znaczeń, że zamiana ról nie oznacza bezpośredniej zmiany uczuć - Claire jako Pani do Solange jako Claire i odwrotnie - bo gra jest prowadzona ze świadomością gry. Do kogo odnosi się wypowiadane - (w czyim imieniu) jest wypowiadane - to właściwy reżyserski problem. Niemożność oddzielenia prawdy od fałszu, przeżycia autentycznego od wyobrażonego, postawy od pozy pokazana została w krakowskich "Pokojówkach" z wzorową precyzyjnością. Jest to prawdopodobnie najbardziej literackie przedstawienie Swinarskiego. Tekst wypunktowano teatralnie, ale i literacko. Stąd pełne wrażenie wyrafinowania i nieskazitelności przedstawienia, ale i podejrzenie o pewne skrępowanie wobec tekstu...

Na wrażenie nieskazitelności wpływa zasadniczo dekoracja Krystyny Zachwatowicz: wnętrze pokoju Pani, jest białe. Białe są meble i obicia, firanki i dywan wyściełający podłogę, białe są wazony i bukiety kwiatów, o których nienaturalnej ilości mowa w sztuce. Po sielankowej bieli Lasu Ardeńskiego (wrocławskie "Jak wam się podoba") jest ta nowa biel w swej funkcji zaskakująca. Wnętrze, które jest przeciwstawieniem cuchnącej kuchni, wspominanej tak często, nie pozostaje jednoznacznie piękne i czyste, zdradza fałsz, kult pozorów, wyzywającą dwuznaczność.

Ma przedstawienie krakowskie swój smak, ma bardzo dobrze prowadzone i role, na których opisanie brak tutaj miejsca. Tercet: Ewa Lassek (Pani), Mirosława Dubrawska (Solange) i Anna Polony (Claire) utrzymuje dramatyczne napięcie gry miłości i nienawiści, pozwala także na logiczne poprowadzenie wykładu o Genecie.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji