Artykuły

Czekając na... szóstą

TAK, to już piąty współczesny autor polski w ciągu kilku miesięcy, którego sztuka ukazuje się na stołecznej scenie. I za każdym razem: niedobrze. Z różnych względów i w różnym stopniu, ale niedobrze. Za każdym razem też recenzent musi krytykować, występować w roli malkontenta, ba, nawet uchodzić za złośliwca. Naprawdę nie robi tego z przyjemnością. Co innego koledzy po piórze owych autorów. Ci np. na premierze prasowej "Osaczonych" Janusza Warmińskiego, z nie ukrywaną radością, manifestacyjnie i głośno wydziwiali w każdym słabym miejscu sztuki. Z radością, że to nie oni. Jeszcze nie oni.

Co prawda okazji do wydziwiań nie brakło. Jednakże obecny stan naszej twórczości dramatycznej może budzić nie radość, ale niepokój. Doprawdy nie ma co przykładać tu najwyższych kryteriów, nie ma co żądać by każda sztuka była arcydziełem, rewelacją i nieśmiertelnym wkładem do literatury. Cieszylibyśmy się z bodaj przeciętnie dobrej produkcji teatralnej, tej która przecież wszędzie stanowi podstawową pożywkę dla widza i konieczne tło dla rzadkich dziel wyjątkowych. Cieszylibyśmy się przynajmniej ze sztuk znośnych. Niestety! Tymczasem jest inaczej.

Tymczasem, patrząc na "Osaczonych", z pewnym rozrzewnieniem wspominamy "Umówiony dzień" który oglądaliśmy parę dni przedtem: może tamta sztuka nie była taka zła, może całkowita jej dyskwalifikacja była zbyt pochopna. Z rozrzewnieniem też wspomina my nawet dawne - jak wiadomo całkiem nienajlepsze - sztuk Warmińskiego. Takie np. "Zwycięstwo" - ta pewnego rodzaju klasyka starego socrealizmu! Fałszywe to było bo fałszywe, ale ja koś trzymało się kupy, miało jakąś poprawność rzemiosła. Może zresztą tak się to wydaje dzisiaj z daleka i... zapomnienia. Ale co powiedzieć o "Osaczonych"? skore budzą takie życzliwe wspomnienie widm przeszłości? SZTUKA ta zrobiona jest według pewnej recepty aktualności. Aktualne jest przypomnienie powstania warszawskiego - mamy więc powstanie. Aktualna jest już nie jego rehabilitacja, ale demaskowanie jego mitów i bohaterstwa - mamy i to. Sztuka pokazuje grupę partyzantów osaczonych przez Niemców i skazanych na nieuchronną śmierć, pokazuje "najgorsze w życiu człowieka chwile kiedy on sam i jego ideały zostają wystawione na próbę... śmierci". Tak pisze sam autor w programie, wyręczając recenzenta. Mamy więc w ten sposób wielkie uogólnienie filozoficzne (ciągle w zamierzeniu autora): ci ludzie w takiej chwili "odkrywają prawdy o sobie samych i otaczającym ich świecie".

Dodajmy do tego - koniecznie - parę brzydkich wyrazów, trochę fizjologii, trochę okrucieństwa, o które, oczywiście, w takim temacie nie trudno i trochę brutalności seksualnej. Np. wśród "osaczonych" znajduje się skądinąd szlachetna, niejaka Nina, która z dobroci serca chce koniecznie osłodzić przedśmiertne chwile swych towarzyszy i kolejno proponuje im przespanie się z nią każdy odmawia stwierdzając - nie bez słuszności - że mu to w takiej chwili nie w głowie.

Może powiecie, że ze wszystkich odkrywczych prawd w tej sztuce wybieram złośliwie tę jedną nieudaną. Nie. Wszystkie one są tu na podobnym poziomie.

Ostatecznie według wyżej podanej recepty można spreparować jakże niezłą sztukę. Ale Warmiński takiej sztuki nie spreparował. Wszystko w niej brzmi fałszywie i sztucznie. Sama sytuacja "Osaczonych" jest absurdalna i ich perypetie z Niemcami nie mają za grosz prawdopodobieństwa. Ludzie są tu tak wyjałowieni z realnych cech, że niczym nie kojarzą się z tłem warszawskiego powstania. Równie absurdalne są ich jakieś tam perypetie miłosne i w ogóle całe zachowanie się, wszystko to, co i jak mówią. Nawet hitlerowiec odzywa się tu słowami: ..."Wielki cymes!"

A "filozofia" "Osaczonych"? Jest to Sartre w wydaniu "Świerszczyka". No, może "Płomyka". Do myślenia nie pobudza. A z uczuć, jakie budzi atmosfera tej sztuki, chyba najczęstsze jest obrzydzenie. Poza tym od czasu do czasu zjawia się humor, niestety, mimowolny w miejscach, które miały być tragiczne, czy wstrząsające.

Nie umiem powiedzieć, czy przedstawienie w "Ateneum" było grane dobrze czy źle. Sądzę, że sztuki tej nie można zagrać ani lepiej ani gorzej. Można natomiast nie grać jej wcale.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji